Bank Medici, jeden z największych i najbardziej renomowanych w swoich czasach banków we Włoszech wprowadził do powszechnego użytku tzw. metodę podwójnego zapisu (z ang. double entry bookkeeping). Jej rewolucyjność polegała na tym, że zamiast dopisywać kolejne wartości in plus czy in minus pod nazwiskiem danego klienta, tworzyło się dwustronny zapis – jeden po stronie aktywów, a drugi po stronie pasywów. Jakakolwiek zmiana stanu konta wymagała odzwierciedlenia 'lustrzanego’, dzięki czemu dokładnie było wiadomo skąd pieniądze wzięły się na danym koncie (lub gdzie powędrowały). Sprawiło to, że ingerencja w księgi rozrachunkowe osób nieuprawnionych stała się znacznie trudniejsza.

Jednym z ówczesnych konkurentów banku Medici był wówczas Bank Monte dei Paschi di Siena, który, założony w 1472 roku… istnieje do dziś! Jednak najciekawszym faktem w całej tej historii jest to, że MPS, przez 546 lat swojego istnienia, cały czas wykorzystuje te same metody księgowania wpływów i należności.

Gdy myślę o tym, że stosowany w dzisiejszych czasach system rozrachunkowy jest identyczny z tym sprzed sześciuset laty, mimowolnie łapię się za głowę.

Banki z czasów renesansu bardzo szybko zorientowały się, że transportowanie monet czy złota jest czasochłonne, niebezpieczne i przez to drogie. Dlatego od 15-ego wieku pieniądze nie idą za ich właścicielem – jedynym, co ulega zmianie to wartości po stronach WINIEN i MA w księgach rozrachunkowych banków. Były one kilkaset lat temu weryfikowane na spotkaniach 'tęgich głów’ od rachunkowości, obecnie dzieje się to niemalże identycznie (tylko z bardziej współczesną, cyfrową otoczką – sam schemat natomiast pozostaje niezmienny).

Zdając sobie sprawę z tego, jak skostniały jest to system, aż trudno uwierzyć w to, że wraz z rozwojem technologii i usprawnieniem wymiany informacji na świecie, banki nie drgnęły palcem, by choćby odrobinę odświeżyć świat finansów (o rewolucji nie wspominając)…

Chociaż chwilę, zaczekaj… W ciągu ostatnich ~600 lat nastąpiła jedna poważna zmiana. Niegdyś Bank Medici, Bank Monte dei Paschi di Siena czy inne włoskie banki, jako ówcześni prekursorzy świata finansów, musieli dbać o własną renomę. Kto pożyczyłby im pieniądze, gdyby okazało się, że bank w swojej historii zaliczył 'wtopę’? Albo oszukał swoich klientów? Nad reputacją pracowało się wtedy latami… latami gwarantowania bezpiecznych depozytów, udzielania bezpiecznych pożyczek i działalnością, która nie pozwalała na jakiekolwiek wewnętrzne przekręty.

Jak to wygląda dzisiaj? Cóż, w międzyczasie wymyślono rządy i banki centralne – i to one 'gwarantują’ wypłacalność banków. Niby niewiele to zmienia, ale…

Jeśli nadal nie wiesz, to trzymając pieniądze w jakimkolwiek banku tak naprawdę jesteś jego kredytodawcą. Twoje środki, niby zdeponowane na koncie, są wyłącznie wirtualnym zapisem, który bank zaakceptował. Na ekranie monitora widzisz cyferki, a do konta masz dopisywane szalone 2% rocznie odsetek. Co jednak bank robi z Twoimi pieniędzmi? Pilnuje ich straż z bronią? Jadą one do tajnego fortu, w którym nakleja się na nie tabliczkę z Twoim imieniem i nazwiskiem (tak, aby nikt nie mógł ich ruszyć)?

Otóż nie. Każdy bank może udzielać pożyczek oraz kredytów. I Twój depozyt mnoży, zostawiając sobie jedynie małą rezerwę. Dlatego gdybyśmy wszyscy rzucili się do banków po swoje pieniądze, to banki dostałyby czkawki (w najlepszym wypadku), bo nie miałyby skąd wziąć naszych środków.

A jak banki radzą sobie z udzielaniem kredytów? Wspomniany Bank Monte dei Paschi di Siena – z 546 letnim doświadczeniem w biznesie – chyba zapomniał o starych, dobrych praktykach, które pozwoliły mu istnieć nieprzerwanie tyle lat. W zeszłym roku tylko w drugim kwartale poniósł stratę raptem 3,1 MLD EURO. Nie ma to ja przehulać trochę drobnych swoich klientów… Całość skończyła się oczywiście wykupieniem przez rząd większości udziałów, zwolnieniami na dużą skalę, zamknięciem oddziałów – słowem, ratowaniem na siłę tonącego statku.

Inne przykłady? Wells Fargo w zeszłym roku zrobił 'małego’ psikusa swoim klientom. Ot, dla poprawy wyników sprzedaży, zaczął otwierać ludziom konta, których nie chcieli i o które nigdy nie prosili. Mało tego, zaczął naliczać do nich ekstra opłaty! Co więcej, ten sam bank, w tym samym roku, również kierowany pogonią za wynikiem zamykającym kwartał, naliczał klientom za transakcje międzywalutowe 4% prowizji zamiast 0,15%. Zaledwie 26 razy więcej, aniżeli było zapisane w umowie…

Przykładów jak ten wyżej mógłbym mnożyć, jednak najlepszym wskaźnikiem tego, jak bardzo głęboko w poważaniu banki mają swoich klientów (bo przecież rząd zawsze pomoże) jest obecny stan włoskiego systemu. 600 lat temu nie miał sobie równych – najlepsze banki na świecie, udzielające międzynarodowych pożyczek i przyciągające klientów bezpiecznymi depozytami. Dziś… system w ruinie, z coraz to większymi kredytami nie do spłaty i zbliżającymi się dużymi krokami problemami z wypłacalnością. Ale przecież… rząd zawsze pomoże!

Wykupi co trzeba, udzieli dotacji. A jak nie rząd, to Unia Europejska. Ta nawet zadbała o procedurę Bail-In, która oficjalnie mówi o tym, że z kłopotów finansowych bank będą wyciągać udziałowcy i kredytodawcy (pamiętasz, kim jesteś dla banku?).

A jak będzie bardzo źle, to rząd w porozumieniu z UE zabierze część środków obywatelom (bo może!) – jak to miało już miejsce na Cyprze.

Nagonka banków i przeróżnych instytucji finansowych na kryptowaluty ma miejsce z bardzo prostego powodu – banki, żeby udzielać kredytów, potrzebują depozytów. Bez tego nie są w stanie stworzyć wirtualnych pieniędzy, na których mogłyby zarabiać krocie.

W momencie, w którym osoby takie jak Ty będą mniej skłonne, by lokować kapitał na kontach w bankach, a zaczną wybierać alternatywne metody, banki prawdopodobnie otrzeźwieją. W końcu przyjdzie im zawalczyć swoją renomą o klienta, a wybryki pokroju tych Wells Fargo zaczną mieć swoje (gorzkie) konsekwencje – nie tylko dla szarych pracowników, ale także dla tych, którzy na to wszystko pozwalali (a którzy zawsze umyją sobie od brudu ręce i wypłacą sowite premie). Jako ciekawostkę wspomnę, że po dziś dzień żaden bankier, finansista czy pracownik organów nadzorujących rynek w Stanach Zjednoczonych nie stanął przed sądem i nie został skazany prawomocnym wyrokiem za nadużycia, jakich się dopuścili, wywołując ostatni kryzys ekonomiczny w 2008 roku (co innego np. rząd Islandii, który wsadził za kratki kilku ’możnych’ z banksterskiej elity).

Pamiętaj, że jako osoba wolna, która może decydować o własnym życiu (wliczając w to finanse) powinieneś wiedzieć, że przez ostatnie 10 lat technologia transferu wartości ujrzała wiele bardzo interesujących i innowacyjnych rozwiązań – jak choćby giełdy działające na zasadzie peer-to-peer czy pożyczki crowdfundingowe. Banki powoli przestają być monopolistą w obrocie pieniędzy między ludźmi, a to dość poważnie zagraża ich interesom (możesz być spokojny, im nie chodzi o to, by chronić Cię przed terrorystami i złymi ludźmi którzy ponoć używają kryptowalut).

Już dziś możesz wpłacić czy wypłacić dowolnie dużą kwotę na dowolny adres znajdujący się na świecie – bez pytania kogokolwiek o zgodę, w 100% anonimowo. Nikt nie patrzy na Twoją transakcję, nikt jej nie zatwierdza, nikt nie ma wglądu w to, kto ją otrzymał. A Ty, chcąc wypłacić swoje środki, nie czujesz się jak przestępca, przepytywany przez pracownika po co tak naprawdę są Tobie TWOJE pieniądze (spróbuj wypłacić bez umawiania się w oddziale banku choćby 40 000 PLN, a będziesz doskonale wiedzieć, o czym mówię).

Na koniec nieco 'prywaty’ – tak dla podsumowania powyższego. Kilka dni temu dowiedziałem się, że bank ustanowił pełnomocnika do mojego konta, bez mojej zgody i jakiegokolwiek papieru podpisanego z mojej strony. Ta osoba mogła zrobić z moimi środkami wszystko, a ja nie mógłbym tego zareklamować (albo czekałby mnie długi proces sądowy). Jestem w trakcie wyjaśniania sprawy, niemniej jednak sądzę, że będzie ciekawie (EDIT: dzisiaj już wszystko się zgadza, w historii konta nie widać żadnych zmian pełnomocników, w oddziale również nie mogą wyciągnąć tej informacji – słowem, sytuacja rozwiązała się sama i nie ma po niej żadnego śladu! Cud, Panie! Szkoda tylko, że zwykły obywatel skończyłby za takie szachrajstwa za kratkami…).

Przez to wszystko będę na moim blogu regularnie przedstawiać Ci świat kryptowalut – byś w końcu mógł się uniezależnić od czyjegoś odgórnie narzuconego zdania, ustalonego prawa, widzimisię garstki ludzi czy ślepej pogoni za zyskiem. Algorytmu nie przekupisz, nie jesteś w stanie go zmienić, a w momencie, w którym w Twoim kraju – gdziekolwiek teraz jesteś – zacznie robić się nieciekawie, będziesz przynajmniej mieć pewność, że z kartką papieru i pendrive’em sobie poradzisz. Bo dobrze jest mieć Plan B, szczególnie jeśli o finansach mowa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *