Po pierwsze, już od razu na wstępie zaznaczę – musisz mi wybaczyć prostolinijność i pewne wkurzenie dające się wyczuć jakby 'w tle’ tego artykułu. Myślałem, że świadomość przeciętnych mas, odzwierciedlana przez przekaz mass mediów, ogranicza się wyłącznie do pewnego elektoratu (wcale nie mam tu na myśli elektoratu konkretnej partii!). Że jednak większość osób, które są wykształcone i mogą pochwalić się przeróżnymi osiągnieciami w życiu zawodowym i prywatnym będą odporne na manipulacje, których w ostatnim roku zaserwowano nam całe mnóstwo.

Myślałem, że po 2, 6 czy 12-tu miesiącach przymusowego lockdownu wprowadzonego 'jeszcze tylko na dwa tygodnie’ ludzie otrząsną się, obudzą i zaczną działać.

Myślałem wreszcie, że mikro-przedsiębiorcy stanowiący niezaprzeczalny filar naszej gospodarki, po mijających tygodniach (a potem miesiącach) będą tak zdenerwowani bezmyślnością przepisów i reguł wprowadzanych obostrzeń, że zjednoczą się i w końcu stworzą siłę, której już później nie da się zatrzymać…

Myślałem…

…i jak to mówili mi kiedyś moi rodzice – myślał kogut o Niedzieli, a w Sobotę łeb mu ścięli. Dlatego z jednej strony jestem bardzo, ale to bardzo przygnębiony skalą podatności ludzi na iście Goebbelsowką propagandę, a z drugiej dzięki tym wydarzeniom zrozumiałem, że mój przekaz nigdy nie będzie trafiał do mas lub do ogólnie pojętej większości.

I tak, zaczynając od tego artykułu swojej wiedzy, doświadczenia i tego, co najlepszego mogę dać od siebie nie będę kierował do wszystkich, ale do właściwych osób. Dopiero teraz zrozumiałem, że rada mojego znajomego aby zawęzić swój przekaz była tak cenna (dziękuję Tomku!).

Dlatego wiem, że jeśli zostaniesz ze mną na długie lata – nie pożałujesz tego ani mentalnie, ani finansowo. Jeśli jednak zdecydujesz się nie odwiedzać tego miejsca w przyszłości, będzie to najlepszy wybór dla nas obu – widocznie wibrujemy na innej częstotliwości.

I tak jeśli chcesz się ze mną merytorycznie nie zgadzać – bardzo będę sobie cenił takie głosy. W kwestii, którą tutaj opiszę mówię w 100% poważnie, iż chciałbym się co do niej mylić. Jednak troska o Was, o Waszą przyszłość, Wasze finanse jest mi na tyle bliska, że nie mogę nie przedstawić Ci już niemal pełnej układanki, której puzzle zbieram od ponad roku.

Układanki, której elementy są starannie dobierane – i przez to odpowiednie przedstawienie Ci jej wymagać będzie poruszenia dziedzin daleko poza finanse wykraczających. Oczywiście, na końcu nie zabraknie moich finansowych perspektyw na najbliższe lata, ale zamiast podawać Ci suchy raport dotyczący rynków w kryzysie, chciałbym abyś 'przy okazji’ poszerzył swoją wiedzę, świadomość i spojrzał jakby z backstage’u na mój proces myślenia oraz analizy tego, co się wokół mnie dzieje.

Artykuł ten jest kontynuacją artykułu z początków PLANdemii. Jeśli go nie przeczytałeś, nadrób koniecznie zaległości, gdyż wymienione w nim spostrzeżenia nadal pozostają aktualne i świetnie dopełniają to, co możesz znaleźć poniżej!

Jestem przekonany, że przedstawienie Ci mojego punktu widzenia oraz drogi dedukcji da Ci znacznie więcej, niż powiedzenie, że aktywa XYZ będą teraz rosły, a firmy ABC mają w kryzysie największy potencjał. Tu gra toczy się o znacznie większą stawkę, niż Twoje zera na koncie. Tu chodzi o Twoją niezależność, wolność i możliwości, jakie (przynajmniej na ten moment) stoją dla Ciebie otworem.

Tytuł tego artykułu nie wziął się z przypadku – Biała Pandemia to dla mnie metafora wszystkich tych, którzy na obecnym kryzysie korzystają najwięcej. Charakteryzują ich białe kołnierzyki, a wszystkie ich działania mają jeden wspólny mianownik – tzw. 'białe rękawiczki’, bo ci których dzisiaj powinniśmy osądzać za ponad rok bezprawnych działań, nie są wcale osobami widocznymi na pierwszych stronach gazet…

Słyszałeś kiedyś o eksperymencie dotyczącym gotowania żaby? Jeśli nie, obejrzyj koniecznie podlinkowany film (trwa 2 minuty), a być może inaczej spojrzysz na rzeczywistość, która Cię otacza. Jeśli natomiast jesteś z tym zaznajomiony, to według mnie większość ludzi jest już żabami siedzącymi w wodzie, której temperatura jest stale podkręcana. I dla nich możliwości, o których pisałem wyżej niebawem się wyczerpią. Słowem – niebawem żaba będzie już na wpół ugotowana.

Czy Woda Już Wre?

Zacznę od tego, co może dla niektórych wydawać się szokujące – po ponad roku jeszcze-tylko-dwutygodniowych-lockdownów, zamykania biznesów, traktowania przedsiębiorców desperacko próbujących zarobić parę złotych na utrzymanie firmy jak najgorszych przestępców czy straszenia nas godziną policyjną w Sylwestra sądzę, iż PLANdemia 2019 to tylko preludium tego, co jest już zaplanowane.

Agenda 2030 mówi o tym wprost, ale zanim do niej przejdę – potrzebuję podać Ci tylko jeden fakt. Jedną liczbę. Na koniec 2020 roku światowe zadłużenie sięgnęło poziomu 281 BILIONÓW DOLARÓW. W przeliczeniu na Polskiego Złotego jest to już ponad 1 000 BILIONÓW ZŁOTYCH lub inaczej 1 BILIARD ZŁOTYCH.

BILIARD ZŁOTYCH! 1 000 000 000 000 000 PLN!!!

Co więcej, wszystkie rządy świata wkoło trąbią, że w 2021 roku ich zadłużenie wzrośnie jeszcze bardziej. Na ten moment jest to 355% światowego GDP (czyli innymi słowy – gdyby cały świat jadł piach i pił wodę z rzek, a ponadto nic nie kupował tylko spłacał swoje długi, to stan taki utrzymywałby się przez ponad 3 lata!). Zastanów się choćby przez moment, czy rządy – które m.in. na plakatach w całej Polsce chwalą się kolejnymi setkami miliardów złotych pozyskanych w ramach wygenerowania dodatkowego długu (!) – są w stanie kiedykolwiek owe zadłużenie spłacić?

Oczywiście, że nie!

Poza tym – powiedzmy sobie szczerze – czyje to są tak naprawdę długi? Kto finalnie za nie zapłaci? Kto będzie musiał w podniesionych podatkach, daninach, opłatach czy akcyzach je oddać?

Politycy? Przecież oni są na państwowych posadkach – otrzymują pensję po wszelkich potrąceniach oraz sami decydują w głosowaniach o jej wysokości. Ich rodziny? Również otrzymują pieniądze z naszych podatków, bo PiS jest istnym mistrzem w obsadzaniu swoimi ludźmi wszelkich możliwych struktur rządowych, aż do zatrudnienia sięgającego po piątego wnuka szwagra kuzynki brata.

Dlatego jeśli sądzisz, że woda już wre i żaba się gotuje, to powiem Ci jedno – tak naprawdę jeszcze nikt mocniej nie podkręcił kurka, a wszystko co dzieje się na świecie zmierza tylko w jednym kierunku.

Kryzys-cud

Jeśli nie znasz jeszcze Wujka Klausa, który w niemal każdym swoim przemówieniu podkreśla troskę o Twoją sytuację życiowo-ekonomiczną (naprawdę super z niego wujek!), to warto abyś chociaż poznał jego sztandarową wypowiedź, której różne wersje wplatane są we wszystkie jego wystąpienia:

Pandemia stwarza rzadkie aczkolwiek wąskie okienko szansy na (…) zresetowanie naszego świata. -Klaus Schwab, World Economic Forum – The Great Reset

Cała retoryka Agendy 2030, jaką serwuje nam World Economic Forum, nazywając to wprost Wielkim Resetem, zdaje się dawać nam wskazówkę odnośnie tego, czego ów Wielki Reset ma dotyczyć. Dla mnie jest to jednoznaczne – państwa na całym świecie doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nie są w stanie spłacić wygenerowanego zadłużenia, a wielkie mocarstwa mają już dość humorów i kaprysów swoich gospodarczych rywali, używających obligacji (długu) jako siły przetargowej.

W minionych dekadach (a właściwie i nawet wiekach) najlepszym rozwiązaniem sytuacji braku możliwości spłacenia zaciągniętego długu były… wojny. Wiele państw zadłużonych po uszy szło na ścieżkę wojenną jako jedynego możliwego rozwiązania do umorzenia całości zobowiązania.

Jednak historia uczy i choćby ostatnie wydarzenia związane z I oraz II Wojną Światową pokazują jasno, że rozpętanie na szeroką skalę konfliktu zbrojnego może skończyć się dla rozpętującego bardzo boleśnie. Dość powiedzieć, że Niemcy spłaciły ostatnią ratę za swoje wybryki z początków ubiegłego wieku dopiero w 2010 roku! Pokazuje to, jak wiele można zyskać oraz stracić, gdy w grę wchodzi zderzenie militarnych potęg.

Jako ciekawostkę dodam tutaj, że obecny sukces gospodarczy Niemiec wynika niemal wyłącznie z faktu, iż uzgodnione zasady spłaty zadłużenia z czasów I-II WŚ promowały dodatni bilans eksportowy Niemiec, a redukcja całości kwoty o połowę wraz z przyznaniem Niemcom bardzo niskich odsetek od długu pozwoliły im rozwinąć eksportowe skrzydła. Słowem, na rozwoju gospodarczym Niemiec zyskiwali wszyscy wierzyciele. I jak tu nie powtarzać starego porzekadła, że światem (obecnie) rządzi tylko pieniądz…

Mamy jednak XXI wiek i obecnie nikomu konflikt militarny na globalną skalę nie jest na rękę. USA oraz Rosja są mocno zaangażowane w kontrolę militarną ich strategicznych stref logistycznych (Morze Kaspijskie, Czarne i Śródziemne), co i rusz posyłając sobie pstryczka w nos. Uwaga Chin skierowana jest na sojuszu z Indiami oraz tworzeniem azjatyckiej części sojuszu zwanego Global South. Indie natomiast są furtką logistyczno-kooperacyjną dla Japonii, Korei Południowej czy Rosji.

Poza tym, konflikt militarny oznaczałby pobudzenie gospodarki tylko w niektórych jej sektorach z jednoczesnym spożytkowaniem tych zasobów poza danym państwem. Idealnym byłoby wytworzyć taki kryzys, który nie spowodowałby wszelkich negatywnych skutków wojny, tj.:

…a który przy okazji pozwoliłby na:

…i dzięki któremu można by dodatkowo osiągnąć:

Jeśli dodać by do tego ewentualną możliwość wprowadzenia do obrotu takiego środka płatniczego, który eliminowałby prywatność (w rozumieniu – w pełni anonimową gotówkę) i pozwalał na wprowadzanie mechanizmów niemal zmuszających do konsumpcji – mielibyśmy istny kryzys-cud, który zadłużonym po uszy rządom spadłby z nieba jak manna. Który rozwiązałby wszystkie ich problemy, wynikające dotychczasowego myślenia wyłącznie o zerach na koncie, a który jednocześnie naraziłby ich na minimalne straty z niego wynikające.

Aby iść dalej muszę w pewnym sensie sprostować jedną rzecz – wyżej piszę o rządach w liczbie mnogiej i wplatam w to wyrażenia pokroju ’zera na ich koncie’. Oczywiście, zdaję sobie sprawę że pieniądze rządowe nie są pieniędzmi polityków – używam tutaj po prostu pewnego skrótu myślowego, gdyż według mnie politycy, których obserwujemy w TV są wyłącznie marionetkami takich instytucji jak m.in. Międzynarodowy Fundusz Walutowy. By otrzymywać pożyczki od tych finansowych hegemonów, państwa całego świata muszą rejestrować się jako quasi-prywatne firmy (jak np. Polska zarejestrowana jako quasi-firma w SECu), by następnie otrzymać na odpowiedni procent pieniądze. Państwo w ten sposób uzależnia się od zagranicznych decydentów, a pożyczki idące w miliardy czy nawet biliardy dolarów są: 1) kreowane z powietrza 2) przynoszą niebotyczne zyski z odsetek 3) mają stuprocentową pewność spłaty, gdyż państwo jako takie upaść nie może, a na jego długi zrzucają się obywatele, którzy są realnymi dłużnikami. Kasta polityczna, aby nie odczuć negatywnych skutków zaciągniętych długów, musi tylko utrzymać się przy korycie, na państwowej posadce jak najdłużej, gwarantując sobie świadczenia w postaci (euro)parlamentarnych emerytur. I tak, w Polsce, od ’89 roku po dziś dzień trwa to, ustanowione m.in. z Jeffrey’em Sachsem, status quo.

Wszystkie Drogi Prowadzą do Wuhan

Czy masz może pomysł, jaki kryzys miałby szansę wypełnić wszystkie powyższe założenia? Hmm? Coś, cokolwiek? Może warto się rozejrzeć…

Zanim przejdę dalej, powiem wprost – jeśli jesteś zamkniętym na argumenty, próbującym zakrzyczeć innych pro-pandemicznym zwolennikiem szczepień i zniewolenia obywatelskiego w imię ochrony naszego wspólnego zdrowia, możesz śmiało okrzyknąć mnie foliarzem, w myślach nałożyć mi na głowę czapeczkę z aluminium i podać przykłady osób z Twojego otoczenia, które zmarły z powodu COVID-19 lub które zmarły z powodu komplikacji pochorobowych czy też braku możliwości odpowiednio wczesnego skorzystania ze szczepionki. Każde oszczerstwo i hejt zniosę, ale nie będę go tolerował. Dla nas obu najlepiej będzie, gdy po prostu przestaniesz czytać tego bloga, ten artykuł i jakiekolwiek moje inne materiały.

Jeśli natomiast należysz do grona osób, które nie segregują ludzi na foliarz/nie-foliarz, zajmują określone stanowisko w kwestii szczepień/pandemii/kryzysu, które są otwarte na dyskusję i które zauważają argumenty drugiej strony, śmiało zabierz głos w tej dyskusji. Z chęcią czytam merytoryczne komentarze i – jak zaznaczałem na wstępie – de facto chciałbym się mylić odnośnie wszystkiego, co zawarte jest w tym artykule!

Tyle powiedziawszy, wróćmy do naszego cud-kryzysu. Oczywiście 'szalejąca obecnie pandemia’ wypełnia wszelkie znamiona kryzysu idealnego w oczach rządzących (raz jeszcze podkreślę – nie polityków zasiadających w Sejmie, ale ich/naszych pożyczkodawców), ale by móc nazwać obecną pandemię zaplanowaną, musiałbym:

  1. Udowodnić jej sztuczność, tzn. wykazać, iż nie było to naturalne rozprzestrzenienie się wirusa
  2. Wykazać, iż skala zagrożenia jest medialnie rozdmuchana, a przedstawiane dane są naciągnięte
  3. Wykazać, iż podejmowane decyzje nie są logiczne
  4. Wykazać, iż w stosunku do podejmowanych decyzji istnieją alternatywy

Część osób czytających powyższe każe mi stuknąć się w głowę i powie pod nosem Chłopie, myślisz że cały świat się myli, a Ty sprzed ekranu swojego komputera jesteś w stanie podważyć badania 384 naukowców?

Od razu odpowiem – nie, ja niczego podważać nie będę. Jestem jedynie pasjonatem analizy danych (głównie – ekonomicznych); natomiast podważaniem tzw. pandemicznego status quo i powszechnie funkcjonujących w obiegu przekonań dotyczących tego, co osobiście nazywam PLANdemią, zajmują się dziesiątki ludzi (niezależnych dziennikarzy, badaczy, naukowców, lekarzy, whistleblowerów itd.) na całym świecie i wystarczy posłuchać ich argumentów, poddać je analizie i zweryfikować w oparciu o powszechnie dostępne dane.

Nic więcej – to naprawdę jest takie proste!

Problem większości osób obserwujących to, co dzieje się obecnie na świecie polega jednak na tym, że mają iluzję wolnego dostępu do informacji. Oglądają TVP/TVN/Polsat, czytają Wyborczą/Onet/WP/NaTemat czy słuchają Zet/RMF/TOK. Z miejsca mógłbym wymienić kilkanaście źródeł informacji, które obejmują ponad ~80% rynku informacyjnego, a które skupione są w zaledwie garstce rąk decydentów (takich jak choćby George Soros), rozgrywających pandemiczne wieści na swoją (finansową) korzyść.

To powoduje, że wiedzeni nagłówkami z TV/gazet/portali ludzie sądzą, że są w stanie wyjść ponad serwowaną im propagandę, a tak naprawdę są kompletnie odcięci od zdania osób podważających istniejący porządek, którzy to w wyżej wymienionych mediach otrzymują łatkę szurów.

Ale przejdźmy po kolei do poszczególnych argumentów, stojących za moim obecnym punktem widzenia, a które jeden za drugim odhaczą nam punkty 1-4 z powyższej listy.

Na samym początku ubiegłego roku dochodziły nas już pierwsze informacje o tajemniczym wirusie z Chin. Pisały o tym wszystkie media w Polsce i na świecie. Pierwszymi winowajcami obarczeni zostali nietoperz i targ w mieście Wuhan. Ludzie ponoć padali jak muchy na ulicach (ustawki z Chin podawały dalej niemal wszystkie portale!), a kolejne tygodnie relacji mass-mediów pokazywały nam, że zaraza jest tak straszna, że trumny z ciałami zmarłych muszą być wywożone z miast wojskowymi ciężarówkami transportowymi. Szok!

Z tymi argumentami i zdjęciami/artykułami robionymi wyłącznie dla podsycenia obrazu propagandy rozprawiłem się w poprzednim artykule, dlatego teraz zajmę się wyłącznie tym, co od tamtego czasu pojawiło się nowego. A pojawiła się dość jasna i klarowna informacja, co było zalążkiem transmisji wirusa na świat.

Otóż od 2013 roku laboratorium w Wuhan, poprzez fundację charytatywną (!) o nazwie EcoHealth Alliance Petera Daszaka, otrzymało od rządu amerykańskiego (w tym – Pentagonu) ponad 123 MLN USD na 'badania’. Dotyczyły one, jak się okazuje, pracy nad wirusem SARS-CoV2. Co jest bardzo interesujące, od 2011 roku Stany Zjednoczone dość mocno angażowały swoich naukowców w analizę wirusów grypopodobnych pochodzenia zwierzęcego. Świadczą o tym (dosłownie) dziesiątki artykułów, które można znaleźć w sieci.

Moją uwagę przykuł jednak jeden szczególny, w którym pewna osoba o rządowych koneksjach przekonuje nas o konieczności kontynuowania badań nad wirusami grypopodobnymi (po kliknięciu na obrazek zostaniesz przeniesiony do artkułu):

Data tego artykułu dość jasno wskazuje, że narracja ta była w obiegu znacznie wcześniej aniżeli nam się jeszcze kilka miesięcy temu wydawało, co 'przypadkiem’ zgrywa się z jednym z kryzysowych scenariuszy (o którym pisałem dość obszernie w pierwotnym artykule) opracowanych przez… Rockefeller Foundation, zwanym lock step, w którym możemy przeczytać m.in.:

Pandemia, której świat spodziewał się od lat wybuchła. W odróżnieniu do H1N1, nowy wirus grypopodobny był znacznie bardziej zaraźliwy i śmiertelny. Nawet najlepiej przygotowane kraje zostały przytłoczone, gdy wirus uderzał kolejne państwa na świecie, zarażając niemal 20% światowej populacji. Pandemia miała także śmiertelny skutek ekonomiczny: międzynarodowa mobilność dóbr i osób została wstrzymana, osłabiając takie gałęzie gospodarki jak turystyka i niszcząc globalny łańcuch dostaw.

Nawet lokalnie, normalnie tętniące życiem sklepy czy biura stały puste miesiącami, pozbawione pracowników i klientów. Pandemia spowiła cały świat, chociaż najbardziej ucierpiały Afryka, Azja Południowo-Zachodnia i Ameryka Środkowa. Jednak nawet w krajach rozwiniętych zakażenia były ogromnym wyzwaniem. Jednakże kilka krajów poradziło sobie znacznie lepiej – w szczególności mowa tu o Chinach. Chiński rząd szybko wprowadził obowiązkową kwarantannę dla całego narodu, blokując niemal hermetycznie swoje granice, ograniczając rozprzestrzenianie się wirusa i tym samym pozwalając na szybszy powrót do normy.

Chiny nie były jedynym krajem, który powziął ekstremalne środki chroniące obywateli. Rządzący na całym świecie wzmocniły swój autorytet, wprowadzając bardzo restrykcyjne prawa i restrykcje, zaczynając od obowiązkowego noszenia masek, a na sprawdzaniu temperatury w miejscach publicznych skończywszy.

Nawet w momencie zelżenia pandemii, wprowadzone despotyczne zasady kontroli i nadzoru nad obywatelami nie zostały zniesione, a nawet się zintensyfikowały. Aby chronić siebie samych – przed międzynarodowym terroryzmem, kryzysem środowiskowym i rosnącym ubóstwem – liderzy państw jeszcze bardziej zwiększyli swoją władzę.

Dodajmy do tego wypowiedzi Petera Daszaka sprzed paru lat o śmiesznie łatwej możliwości manipulowania koronawirusami za pomocą bawienia się tzw. białkiem spike i oto wyłania się nam piękny obraz, w którym Deep State Stanów Zjednoczonych we współpracy z naukowcami z Chin od prawie dekady pracował nad wirusem mogącym być świetnym podłożem dla następnego kryzysu. Dowodów na współpracę – gdy już wiemy czego szukać – wyłania się aż nadto:

Powyższe jest jednym z dziesiątek artykułów, które można obecnie znaleźć on-line – nie będę umieszczał tutaj ich wszystkich, gdyż nie miałoby to zupełnie żadnego sensu; jeśli chcesz pobawić się w internetowego detektywa, śmiało – najważniejsze informacje o tym, jakim tropem podążać masz już podane niemal na tacy.

Osobiście uznałem, że powyższe, czyli ścieżka Daszak – EcoHealth Alliance – Fauci – Wuhan wystarczy mi, aby uznać prawdziwość doniesień o sztucznym pochodzeniu wirusa i włożyć między bajki pół roku propagandy, jakie zaserwowały nam media mainstreamu.

Potwierdzają to również e-maile, które 'wyciekły’ ze skrzynki Dr Fauci’ego – część z nich możesz znaleźć tutaj, ale zachęcam Cię do przestudiowania całości (bądź większej części z nich). Ujrzenie na własne oczy takich wiadomości, jak te wcześnie docierające do głównej twarzy epidemii w USA o tym, że wirus mógł zostać sztucznie stworzony, to prawdziwe złoto. Czy potrzeba Ci czegokolwiek więcej, aby przejrzeć na oczy?

Jeśli tak, to na koniec tej części artykułu dorzucę tzw. killer, czyli informację o tym, że patent na szczepionkę przeciwko COVID-19 został zgłoszony w Lutym 2020 roku – zaledwie pięć tygodni po tym, jak WHO potwierdziło transmisję wirusa z człowieka na człowieka. Muszę przyznać, że naukowcy z Chin, wspomagani funduszami prosto z Pentagonu, pracowali naprawdę szybko i wydajnie…

Rządowa Logika

Przejdźmy więc do punktów 2 i 3 na naszej liście. Tak naprawdę wystarczyłyby mi trzy zrzuty ekranu z danych udostępnianych oficjalnie przez WHO:

Wynika z nich wprost – na początku każdego roku powinniśmy spodziewać się znaczącego wzrostu ilości zakażeń z powodu grypy niemal w każdym miejscu na półkuli północnej (z oszczędności czasu i powszechnego dostępu do powyższych danych, wyżej umieściłem jedynie 3 kraje, które ostatnimi czasy uzyskują najwięcej koronawirusowego czasu antenowego w mainstreamie).

Jednak nawet jeśli zebrać dane dla całej półkuli, okazuje się że wszelkie subtypy grypy niemal całkowicie zniknęły ze statystyk:

Źródło: https://apps.who.int/flumart/Default?ReportNo=6

Jeśli mniej więcej w Marcu 2020 roku na powyższym obrazku widzisz spadek liczby przypadków do zera, a w 2021 roku jedynie pojedyncze przypadki w skali połowy naszego globu (!) – nie martw się, z Twoim wzrokiem wszystko jest w porządku. Są to dane oficjalne, podane przez WHO, czyli wirusową wyrocznię wielu pro-pandemistów.

Co jest bardzo istotne to fakt, że powyższe wykresy ukazują dane w ujęciu tygodniowym – powinniśmy więc słyszeć, że oto w danym tygodniu liczba przypadków grypy sięgnęła ponad 20 000 czy 40 000, czy dochodzi prawie do 60 000. Jeszcze w 2017 roku wypuszczanie takich informacji było normą i jakimś cudem nikt wtedy nie panikował (bo 1,5 MLN przypadków zakażeń miesięcznie to nie była jeszcze epidemia):

Ale obecnie w mediach jest tylko koronawirus, COVID-19, p(l)andemia i doniesienia o kolejnych… kilkuset zakażeniach tygodniowo. Czy w latach 2010-2019 którekolwiek mainstreamowe media zajmowały się (raptem) kilkuset osobami (niemal) codziennie zapadającymi na grypę i choroby grypopodobne?

Oczywiście, że nie. Wówczas nikomu nie zależało na rozdmuchaniu tematu pandemii przy skali 1,5 MLN zakażeń miesięcznie (!). A cały świat jak żył wcześniej, tak żył i wówczas, i potem.

Co więcej, patrząc na łączną ilość zgonów spowodowanych rzekomo groźnym COVIDem śmiem twierdzić, że obecnie mamy dosyć lekki rok. Trudno jest w jakikolwiek rzetelny sposób porównać dane dotyczące śmiertelności grypa/wirusy grypopodobne z lat ubiegłych vs COVID-19 z bardzo prostego powodu – brak jest obecnie publicznie dostępnych danych w jednym rejestrze, który pozwoliłby je porównać 'czarno na białym’!

Już samo to daje do myślenia – mamy w końcu połowę roku, a rządowi statystycy jakby 'zaspali’. Sięgnąłem więc do danych Ministerstwa Zdrowia, które uzyskali obywatele na podstawie możliwości uzyskania dostępu do danych publicznych oraz odnalazłem możliwie najbardziej przekrojowy raport udostępniony przez MZ, a dotyczący 'nadmiarowej’ ilości zgonów w 2020 roku.

Ostrzegam tylko – gdy osobiście po raz pierwszy zobaczyłem te dane, to aż mną wstrząsnęło.

Mówię zupełnie poważnie – musiałem kilkukrotnie sprawdzić, czy to nie jest jakiś fake. Od razu odpowiem – nie, nie jest. To są oficjalne dane Ministerstwa Zdrowia, a więc tej części naszego państwa, która bezpośrednio odpowiada za gromadzenie statystyk dotyczących zachorowalności/śmiertelności Polaków.

Tyle powiedziawszy, spójrz na dane poniżej:

W skrócie:

Raz jeszcze podkreślę – są to oficjalne dane Ministerstwa Zdrowia!

Część osób może zarzucić mi teraz, że podaję zaniżone statystyki, gdyż nie uwzględniam całości zgonów, które są główną przyczyną nadwyżki zgonów w 2020 roku. Nie!

Nie można do jednego worka wrzucać osób z cukrzycą, chorobami układu krążenia czy nowotworami, u których stwierdzono zakażenie wirusem wywołującym COVID-19. To tak jak gdyby badać każdego pacjenta w sezonie grypowym, czy ma antyciała na obecnie panujące mutacje wirusa grypy i mimo zgonu z powodu obciążenia organizmu np. cukrzycą wpisywać grypę jako 'dodatkową’ przyczynę zgonu.

To jest robienie nie-powiem-czego z logiki i dotychczasowych zasad klasyfikacji zgonów!

Tym bardziej, że wśród wszystkich zgonów policzonych jako COVID-19 średnia wieku to 75 lat! Nie wiem na ile orientujesz się w danych makroekonomicznych i demograficznych, ale średnia oczekiwana długość życia w Polsce to niecałe 79 lat.

Naprawdę, z ogromną niecierpliwością czekam na oficjalne dane GUSu dotyczące przyczyny zgonów za 2020 rok – dopiero na podstawie analizy ogólnej kategorii chorób górnych dróg oddechowych będzie można stwierdzić, czy dotychczas występująca ilość około 26-29 tys. zgonów została w całości przypisana koronawirusowi. Śmiem jednak twierdzić, bazując na danych z Ministerstwa Zdrowia oraz WHO, że niemal wszystko co niegdyś było grypą lub chorobą grypopodobną (włącznie z innymi wirusami pokroju tego wywołującego zapalenie płuc) zostało w 2020 roku przypisane COVID-19.

Idźmy jednak dalej, bo to nie koniec rewelacji.

Pomyślałby ktoś, że skoro w Marcu 2020 roku trąbiono wszem i wobec, że wokół nas szaleje pandemia, przez którą giną setki tysięcy czy nawet miliony osób na świecie, to w trakcie roku ilość zgonów w Polsce będzie rosła niemal wykładniczo – i że ich przyrost spowodowany będzie tą straszną, groźną jak sam sk… zarazą.

Ha, myślałeś, że w tej całej narracji odnajdziesz jakikolwiek sens i logikę? Spójrz na raport za 2020 rok opracowany – a jakże by inaczej – przez Ministerstwo Zdrowia. Zakładam się o dobrą kawę, że ten dziarsko patrzący z okładki raportu lekarz sam pisał interpretację tych danych dla mass-mediów:

Jak doskonale widać w powyższym raporcie, ilość zgonów w Polsce aż do Października 2020 roku była zupełnie w normie!

To chcesz mi teraz powiedzieć, że rząd zamknął nas w Marcu, w Kwietniu pozamykał wszystko co się da (włącznie z lasami), od Maja do Października kazał m.in. wszędzie w przestrzeni publicznej nosić maseczki na twarzy i straszył przedsiębiorców karami rzędu 30 tys. PLN za nieprzestrzeganie idiotycznych reguł sanitarnych, podczas gdy ilość zgonów w Polsce praktycznie nie odbiegała od normy?!

Tak.

Powiem Ci nawet więcej – rząd zamknął Ci dostęp do siłowni, zachęcał Cię przez cały rok do pozostania w domu, ograniczenia kontaktu nawet z rodziną i robienia – mówiąc ogólnie – wszystkiego, co obniża Twoją naturalną odporność, by wzrost zgonów, którego w istocie nie było, w iście maniakalny sposób starać się przypisać koronce.

Podobnie obecnie dalej utrzymuje się 'atmosferę grozy’, gdyż czytając choćby takie tweety:

…można dojść do wniosku, że jest czego się bać. A jest? Ano nie, bo całkowita ilość zakażeń to raptem 185 osób, z czego te do 39 r.ż. stanowią 106 osób.

106 osób. Na 38 milionowy kraj. Jest to 0,00028% nasze populacji. Jednak nadal mowa tu o zakażeniach, a nie zgonach. Minister Zdrowia bije na alarm i namawia do szczepień, gdy 106 osób na 38 milionów jest zakażonych? No tak, ma to sens…

Jest także w powyższym wykresie – z raportu Ministerstwa Zdrowia – jeszcze jedna rzecz, która osobiście rzuca mi się w oczy – znacznie więcej osób 'ponadmiarowych’ (określenie nie jest moje, a używane przez media głównego nurtu) zmarło z innych powodów, aniżeli COVID-19. Każdemu normalnego rządzącemu dałoby to do myślenia – skoro więcej osób ginie z przyczyn niezwiązanych z ogłoszonym zagrożeniem epidemiologicznym niż z powodu samej epidemii, oznacza to wprost, że podjęte środki przynoszą zgoła odwrotny skutek. Więcej osób ginie z powodu podjętych działań 'ochronnych’, niż w wyniku 'zagrożenia’, przed którym ludzi nasze działania mają 'chronić’.

Powyższe może brać się z faktu, iż wielu osobom po prostu odmówiono leczenia w zeszłym roku i nawet pacjenci z tak poważnymi chorobami jak nowotwory byli odsyłani przez szpitale z kwitkiem – 'bo pandemia’. Chciałbym też w tym miejscu zwrócić Twoją uwagę na fakt, który dociera do mnie od osób pracujących w placówkach medycznych – otóż w zeszłym roku przeprowadzano o ponad połowę mniej diagnoz służących wczesnemu wykrywaniu tzw. chorób cywilizacyjnych. Dlatego prawdziwą skalę kosztów walki z pseudo-pandemią możemy poznać za 2-3 lata, gdy wszyscy niezdiagnozowani w porę zawałowcy/cukrzycy/udarowcy itd. nie trafią do szpitala, tylko odejdą z tego świata, podczas gdy mogli z nami zostać, gdyby odpowiednio wcześnie udali się na okresowe badania kontrolne.

Chciałbym także zwrócić Twoją uwagę na jedną kwestię – moim celem nie jest teraz sprzeczać się, która z 'ponadmiarowych śmierci’ jest lepsza/gorsza. Żadna z nich nie powinna była mieć miejsca! Natomiast obecna propaganda i przekaz medialny sprawia, że zaczynając dyskusję na powyższy temat z kimkolwiek z naszego otoczenia czuć napięcie oraz antagonistyczną atmosferę.

Ludzie zostali zwróceni przeciwko sobie, podczas gdy rozmowa na temat danych Ministerstwa Zdrowia, WHO oraz opinie niezależnych ekspertów czy lekarzy powinny służyć NAM, by polityków wezwać na dywanik i pociągnąć ich do odpowiedzialności za wszystkie ludzkie istnienia, które okazały się być wypadkową ich zgubnej polityki.

Niestety, politycy formalnie zabezpieczyli się i przed tym na przyszłe lata, gdyż za obecny stan i wszelkie zgony wynikłe z 'walki z epidemią’ nie odpowie ani jeden polityk, lekarz, koncern farmaceutyczny, a na dodatek gdy Ty lub Twoi bliscy przyjęliście szczepionkę i okaże się, że pożegnacie się z tym światem, odpowiedzialność z siebie zrzuci prawdopodobnie i Twój ubezpieczyciel:

Źródło: https://www.rp.pl/Ubezpieczenia-i-odszkodowania/305129937-Szczepienia-na-Covid-19-nieobjete-ubezpieczeniami-Sa-traktowane-jako-eksperyment-medyczny.html

Pięknie, nieprawdaż?

Myślę, że powyższe zamyka nam punkty 1-3. Pozostał zatem punkt ostatni, który mówi o alternatywach.

Dziab, dziab!

Uwielbiam pro-szczepionkową logikę. Szczepionka to jedyna rozwiązanie, super skuteczne. Ale jak ja się nie zaszczepię, to Twoja szczepionka nie będzie działać, gdyż nie uzyskamy 'zbiorowej odporności’.

Działa więc ta szczepionka czy nie? Bo jeśli tak, to po co ja mam się szczepić? A jeśli nie, to po co Ty się szczepisz?

Żeby było jasne – nie mam nic przeciwko temu, co robią ludzie ze swoim ciałem. Mogą jeść codziennie zestaw z McDonald’s na śniadanie, popijać Coca-Colę, wieczorami zajadać się do filmu chipsami i na deser pałaszować pizzę z polewą czekoladową. Nie mam nic przeciwko takim praktykom i stylowi życia.

Jestem zdania, że każdy dorosły człowiek jest w stanie podjąć świadomą decyzję dotyczącą swojego ciała, zdrowia, kondycji fizycznej i wszelkich innych aspektów życiowych. Ja takie decyzje podejmuję codziennie

Dlatego właśnie tak bardzo 'drzaźni mnie’ rządowe propagowanie jedynego właściwego rozwiązania, jakim według oficjalnej narracji są szczepionki. W połowie zeszłego roku słyszeliśmy, że będzie cud, miód i malina gdy tylko pojawią się one na horyzoncie i gdy zostanie wyszczepiona odpowiednio duża ilość osób zostaniemy całkowicie uwolnienie. A tu nagle okazuje się, że w momencie rozpoczęcia masowych szczepień w skali globu, zaczynają się namnażać kolejne warianty oraz ogromnie skacze do góry ilość klasyfikowanych laboratoryjnie przypadków wariantów pierwotnego wirusa:

Źródło: https://www.gisaid.org/phylodynamics/global/nextstrain/

Jak byk na załączonym powyżej obrazku widać, że pojedyncze przypadki klasyfikacji 'odnóg’ pierwotnego wirusa w trakcie całej p(l)andemii nie były na dość niskim poziomie, by wystrzelić w górę tuż po wprowadzeniu masowych szczepień.

Oczywiście, narracja rządowa może być tylko jedna – to niezaszczepione osoby roznoszą wirusa i to one są głównym problemem rozprzestrzeniania się 'zarazy’. Wtórują tej narracji promowani przez różne, nawet lokalne, media pro-pandemiczni 'eksperci’ – często wypowiadając słowa skandaliczne, które z ust osób na takich stanowiskach nigdy paść nie powinny:

Źródło: https://www.radiorodzina.pl/2021/06/10/doktor-pawel-wroblewski-osoba-niezaszczepiona-to-seryjny-morderca/

A wystarczyło otworzyć oczy na wiedzę znaną od dekad i zamiast zamykać ludziom lasy czy siłownie, poprzez zachętę do poprawy swojej kondycji fizycznej oraz suplementacji witaminami A, D, E i K ograniczyć ryzyko wystąpienia zgonów z powodu nowopowstałego w laboratorium w Wuhan wirusa.

Po pierwsze dlatego, że naturalna odporność po przejściu zakażenia SARS-CoV2 jest co najmniej tak samo dobra, jak w przypadku zastosowania szczepień. A obecnie wiele badań utwierdza mnie tym bardziej w tym, że naturalna odporność jest najlepszą, jaką możemy zbudować – gdyż szczepionki powodują produkcję antyciał zaledwie przez 2-3 miesiące w naszym organizmie.

A po drugie dlatego, że z przeprowadzonej w Izraelu kontroli osób hospitalizowanych (oraz zgonów) z powodu COVID-19 wynika wprost, że tylko 3% pacjentów, którzy trafili do szpitala i zmarli miało przed zdiagnozowaniem choroby poziom witaminy D3 w normie!

Aż 97% pacjentów, których poziom witaminy D3 był znany przed przyjazdem do szpitala miało niedobory tej witaminy w krwioobiegu, często oscylujące wokół drastycznie niskich wartości.

Nie chcę tutaj wszem i wobec ogłaszać, że oto znalazłem lekarstwo na COVID-19 i jest nim witamina D3. Po prostu, w swoim życiu zdążyłem się przekonać, że:

…mógłbym tak mnożyć i mnożyć przypadki jedynie moje i mojej żony, które medycyna akademicka skazywała na kosztowne operacje czy zabiegi (nieusuwające prawdziwej przyczyny), a które wyleczone zostały przez wiedzę dostępną od tysięcy lat w tzw. medycynie alternatywnej.

Kolejne kilkadziesiąt znalazłbym wśród znajomych, którym lekarze w odpowiedzi na ich problemy rozkładali ręce, a którym pomogły: zioła, lecznicza dieta ketogeniczna, akupunktura, terapie manualne i inne praktyki pochodzące zza naszej wschodniej granicy.

Dlatego, po przedarciu w swoim życiu kilku skierowań na zabiegi/operacje, podchodzę bardzo sceptycznie do wszelkich rewelacji o kolejnym cudownym leku, preparacie czy innym środku farmaceutycznym. Zdaję sobie po prostu sprawę, że na lekach czy operacjach koncerny robią przepotężny biznes – a gdy na rękę pewnej monopolistycznej grupie jest, by ludzie chorowali, otrzymywali niezliczone ilości recept oraz skierowań na zabiegi, to cały system, począwszy od nauki, ukierunkowany będzie na 'leczenie’, a nie profilaktykę.

Zapewne dlatego lekarze cesarscy w starożytnych Chinach otrzymywali wypłatę tylko wówczas, gdy cały dwór był zdrowy. Gdyby lekarze w danym regionie otrzymywaliby pensję za każdego pacjenta, który nie odwiedza ich gabinetu, czy nie staraliby się wówczas, by były one puste?

Powyższe pytanie zostawię Tobie dla dalszych, osobistych refleksji – abyś zrozumiał mój osobisty punkt wyjścia dla wszelkich dywagacji na tematy okołozdrowotne.

Jednak MPB to nie miejsce do rozprawiania o zdrowiu – to miejsce do rozprawiania o finansach. I Twoim portfelu. Dlatego chciałbym, abyś zawsze w głowie miał jedno – nieważne, na jakie tematy będę (będziemy) rozprawiać, moim ostatecznym celem jest to, byś zarobił jak najwięcej pieniędzy.

Możemy się nie zgadzać w kwestii skuteczności sczepień, roli witamin w profilaktyce, zasięgu tej pandemii, jej genezy czy innych danych, które mamy dostępne, a które możemy analizować – ale ma to służyć wyłącznie temu, by w najbliższych latach czy nawet dekadzie dojść do maksymalnie anty-kryzysowej strategii, która dodatkowo pozwoli wygenerować ponadprzeciętne stopy zwrotu.

Dlatego na wstępie uprzedzałem, że moje 'wkurzenie’ sięgnęło zenitu i nijak nie jestem w stanie nie przelewać go na słowa zawarte w tym artykule – bo nie chodzi tutaj o przekrzykiwanie się i zarzucanie argumentami po to, by drugiemu pokazać swoją rację, ale pokazanie różnych stron tej samej monety, jaką jest gospodarka, byśmy wszyscy na koniec dnia byli 'zarobieni’.

Mam nadzieję, że powyższa filozofia otwartej wymiany zdań (z szacunkiem do drugiej strony, prezentującej odmienne stanowisko) dla wypracowania wspólnego, możliwie najlepszego scenariusza jest Ci bliska i możemy iść dalej.

By zastanowić się, co w najbliższych latach czy nawet obecnej dekadzie będzie przynosiło największe stopy zwrotu, trzeba najpierw zastanowić się, jak najbliższa dekada będzie wyglądać – na czym skupi się Smart/Big Money i jak wpłynie to na nasze najbliższe otoczenie.

Agenda 2030: You’ll Own Nothing. And You’ll Be Happy!

W każdym filmie pokroju Austina Powersa czy kreskówce takiej jak Pinky i Mózg złe charaktery knują, rozrysowują swoje plany, starają się je wcielić niepostrzeżenie w życie, ale zawsze gubi ich megalomania, która daje obrońcom ludzkości wskazówki dotyczące tego, w którym kierunku złoczyńcy chcą podążać.

Trochę z przymrużeniem oka piszę o tym w kontekście World Economic Forum i ich Agendy 2030, czyli planu na najbliższą dekadę, gdyż z jednej strony WEF można postrzegać jako pozarządową organizację, która chce dla nas dobrze i która chce nas zjednoczyć (mówiłem już, że wujek Klaus się o nas troszczy).

Z drugiej jednak ich piękne hasła (o których za chwilę) dziwnym trafem do złudzenia przypominają komunistyczną propagandę, która finalnie garstce osób przyznała niesamowite przywileje, by pod przykrywką 'wspólnego dobra’ zniewolić masy. Nawiązuję do tamtych czasów, bo oto WEF chce, byś w ciągu najbliższych lat wyzbył się własności prywatnej oraz został pozbawiony jakiejkolwiek prywatności. Oczywiście, wszystko dla Twojego dobra.

Brzmi wspaniale, czyż nie? Uśmiechnij się zatem niczym ten pan z obrazka:

Bo będziesz przecież przeszczęśliwy, nie mając zupełnie nic!

Będziesz żył w mieszkaniu, które nigdy nie będzie Twoje. Ba, całe miasto będzie 'na wynajem’, a Ty będziesz wynajmował dosłownie wszystko – włącznie z tosterem do zrobienia kanapek dzieciom! Co więcej, dobrowolnie oddasz swoją prywatność dla bezpieczeństwa tego wspaniałego miasta i w pełni przejdziesz na cyfrowy pieniądz, który przecież jest tak wygodny.

Jeśli myślisz, że powyższe wymyślam – nie. To jest oficjalna Agenda 2030 i argumenty osób ją kreujących.

Osobiście zapewnienia o tym, że bez własności prywatnej i prywatności w obecnym świecie będzie żyło mi się cudownie wolę wsadzić między bajki, dlatego uważam Agendę 2030 za coś bardzo, ale to bardzo szkodzącego. Dążenie do tego, by w obecnych czasach – gdzie władza jest dyktowana przez pieniądz, gdzie silniejszy może więcej i gdzie dojście do poziomu najsilniejszych jest zarezerwowane tylko dla 'swoich’ – wprowadzić powyższe zasady jest dążeniem do skupienia jeszcze większej, niemal autorytarnej władzy w rękach nielicznych.

Przez to wszelkie hasła mówiące mi o tym, kiedy, jak i gdzie będę szczęśliwy traktuję jako czerwoną lampkę alarmową.

By jednak wiedzieć, na co się przygotować, trzeba dość wnikliwie przestudiować dostępne materiały oraz czytać między wierszami propagandowej machiny. Kluczowe będą dla nas hasła: inclusive, sustainable, resilient.

Nie jest aż tak łatwo je rozszyfrować, ale według mojego researchu:

Oczywiście, określenia te nie mogą funkcjonować bez kontekstu, gdyż będzie je można wówczas przypiąć do czegokolwiek. Jednak WEF już od jakiegoś czasu wraz z IMF (tak, tymi samymi ludźmi, którzy na kryzysach państw zarabiają największe kokosy) mówi nam o 'nowym Bretton-Woods’, o którym Kristalina Georgieva rozprawia z szelmowskim uśmiechem na twarzy.

To jednak jeszcze nie są dokładne wskazówki, w którym kierunku zmierzamy – by te poznać, najlepiej jest zagłębić się w raporty samego WEF, które mówią nam o:

Brzmi znajomo?

Jak wspominałem na początku tego artykułu, żabę gotuje się powoli. I dlatego od lat jesteśmy zarzucani nowinkami technologicznymi z zakresu cyfrowego przetwarzania danych i ich archiwizacji, Polski bezgotówkowej, cyfrowej tożsamości itd.

Jeśli dostrzegasz w tych działaniach czysty zbieg okoliczności – OK. W mojej ocenie to po prostu szereg zaplanowanych działań, które m.in.:

I tak uzależnieni od cyfrowej rzeczywistości ludzie dosłownie wpadną w popłoch, gdy nagle okaże się, że za pomocą jakiegoś groźnego ataku hakerskiego dojdzie do światowego zatrzymania gospodarki.

Dlaczego akurat ataku hakerskiego? Hm, zapewne dlatego, że taki scenariusz został nakreślony w 2010 roku przez Rockefeller Institute, jako jeden z możliwych kryzysowych scenariuszy obok grypopodobnej pandemii. Może również dlatego, że ostatnimi czasy w mediach co i rusz słyszymy o hakerskich atakach, które nie ominęły nawet Jarosława Kaczyńskiego. Ten z kolei oskarża – jakże by inaczej – Putina, wtórując Bidenowi oskarżającemu rosyjskich hakerów o zablokowanie Colonial Pipeline. Nie daj się jednak zwieść tej propagandzie.

W 2020 roku odbyły się zakrojone na masową skalę przedbiegi rozegrania tego scenariusza o nazwie Cyber Polygon, które odbywały się… w Moskwie! Tak, pod okiem samego Putina, który również – spośród wszystkich zaproszonych gości – miał okazję zabrać głos w trakcie tego wydarzenia, odbyły się ćwiczenia mające na celu odparcie złowrogiego ataku hakerskiego przez ponad 100 cyber-ekspertów z największych firm i organizacji.

Biorąc wszystko powyższe pod uwagę, następny kryzys jest już gotowy; kurek z ogniem jest coraz bardziej podkręcany i tylko kwestią czasu jest kiedy dla elit będzie najdogodniejszy moment na wdrożenie planu w życie i jakim harmonogramem zostanie to wdrożone.

Na ten moment mamy rzekomy kryzys klimatyczny i koniecznie musimy zacząć kupować sztuczne mięso, na którym furę kasy zarobi nie kto inny jak Bill Gates, pomimo tego, że wpływ człowieka na wzrost globalnej temperatury jest znikomy, że tak naprawdę w nadchodzących latach czekają nas srogie zimy i spore ochłodzenie, oraz że jednak Antarktyda nie topi się, tylko jej lodu przybywa.

Według Rockefeller Institute musimy być w takim scenariuszu Clever Together (Mądrzejsi Razem). Pomijam tutaj inne sugestie naukowców mówiące o tym, iż natura sama dąży do równowagi, więc skoro człowiek swoimi działaniami zubaża gleby, to aby otrzymały one jak najwięcej wartości odżywczych, potrzebują więcej węgla, który gleba pozyskuje… z drzew przerabiających większe ilości CO2.

Mamy kryzys podyktowany atakiem hakerskim, na którym skupiłem się wcześniej. Mamy również kryzys spowodowany długami państw, których jak się dopiero okaże (naprawdę – zaskakujące!) nie da się spłacić.

Skoro to wszystko jest tak ustawione, czy My możemy cokolwiek zrobić, aby na nadchodzące wydarzenia się przygotować?

Co 'Maluczcy’ Mogą Zrobić?

Wbrew pozorom – tak.

Po pierwsze – dosłownie każdy z Nas powinien w najbliższych latach maksymalnie uniezależnić się od systemu. O tym, w jaki sposób to zrobić, abyś na papierze nie miał nic, ale w rzeczywistości za pomocą odpowiednich struktur zarządzał swoim majątkiem, jakby był on zapisany na Twoje nazwisko napisałem (prawie) całą książkę. Możesz ją znaleźć klikając w poniższy obrazek:

Niemniej nie chcę Cię zostawiać 'z niczym’, skoro dobrnąłeś już tutaj. Dlatego poniżej przedstawię Ci konkretne kroki, które na Twoim miejscu zacząłbym podejmować już teraz, abyś w ciągu obecnej dekady mógł zmienić status z 'uzależniony od systemu’ na 'wolny człowiek’. Nie jest to proces, który jesteś w stanie zrobić w ciągu roku czy 2 lat – zupełnie nie. Ale jeśli nie podejmiesz się tego już teraz, za lat 5 czy 10 może być po prostu zbyt późno. Jeśli już teraz nie zaczniesz zmieniać siebie oraz swojego otoczenia, uświadamiać ludzi wokół jak ma się sprawa z p(l)andemiczną propagandą, utworzenie odpowiedniego Planu B dla siebie i swojej rodziny może być w przyszłych warunkach bardzo, ale to bardzo utrudnione.

Oczywiście – wszystko może pójść gładko i okaże się, że za rok czy 2 lata uporaliśmy się z p(l)andemią i nie czeka nas żaden kolejny kryzys, a nasze wolności obywatelskie wrócą 'do normy’. Może tak być, nie przeczę temu. Jednak wiara, że jest to jedyny scenariusz, jaki nas czeka to nieco nazbyt naiwne podejście.

Przejdźmy więc do tego, co Ty możesz zacząć robić już dziś, byś mógł z obecnego kryzysu wyjść obronną ręką i ustawić się w uprzywilejowanej pozycji na nadchodzące lata, gdy kurz i pył zdążą już opaść.

Recepta Na Sukces?

Po pierwsze, zacznij od rewizji swojej obecnej sytuacji pod kątem posiadanych aktywów. Nie mam tu jednak na myśli aktywów w rozumieniu rachunkowości, ale aktywów w rozumieniu majątku, który jest inwestycją i/lub który na Ciebie pracuje. Twój dom/mieszkanie, w którym mieszkasz i samochód, którym jeździsz nie ma nic wspólnego z przedstawioną przeze mnie (a zapożyczoną od Roberta Kiyosakiego) definicją aktywów. Jeśli wydajesz pieniądze na własne mieszkanie i auto, one de facto ciążą Twojemu budżetowi. Co miesiąc musisz wydawać na nie pieniądze, które otrzymujesz w zamian za swój czas. Czasu masz określoną ilość, więc jeśli poświęcasz go sobie i rodzinie coraz mnie, podczas gdy wymieniasz go tylko na nowe 'zabawki’, coś jest nie tak z Twoim podejściem do pieniędzy. Wówczas książka Roberta Kiyosakiego Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec czy T. Harva Ekera Bogaty i Biedny – Po prostu Różni Mentalnie będą dla Ciebie najlepszą lekturą na początek. Bez zmiany tego, co masz w głowie, nie jesteś w stanie działać dalej, gdyż Twoje działania są pochodną Twojego podejścia, a to bierze się z Twoich przekonań i myśli, które 'nosisz w sobie’ na co dzień.

Gdy już ogarniesz część mentalną, zapisz wszystkie aktywa, jakie posiadasz – lub gdy nie masz ich wcale, spisz wszystkie pasywa, jakie na Tobie ciążą. Kredyt na mieszkanie, dom, samochód w wynajmie czy leasingu, inne pomniejsze raty na sprzęty RTV czy mini-AGD. Pozwoli to uświadomić Ci, w jakim miejscu obecnie się znajdujesz.

Mając wypisane swoje pasywa, dorzuć do nich – najlepiej korzystając z rad zawartych w artykule Automatyzacja Finansów Osobistych w Praktyce– swoje bieżące wydatki, również te które ponosisz 'raz na jakiś czas’ (jak np. naprawa czy serwis auta).

Wszystko to, na co wydajesz pieniądze stanowi Twoją złotą cyfrę. Jest to poziom wydatków, który zabezpieczony odpowiednim cashflowem, pozwoli Ci kontynuować Twój standard życia nawet w momencie, gdy stracisz pracę bądź możliwości zarobkowe. Twoim celem jest właśnie osiągnąć taki poziom pasywnego przychodu, który co najmniej pokryje Twoje comiesięczne średnie wydatki.

Po drugie, sprawdź swoją zdolność kredytową. Odpowiedni cashflow to klucz, ale jeśli zaczniesz od inwestycji w akcje, surowce lub jakiejkolwiek innej niż nieruchomości, skażesz się na 10-15 lat ciułania, które – w mojej ocenie – nie przyniesie Ci żadnych wymiernych korzyści, a jedynie spotęguje Twoją frustrację.

W e-booku O Krok Przed Systemem opisałem, w jaki sposób można w ciągu zaledwie paru lat wygenerować niemałą fortunę, która następnie pozwoli kupić nam mieszkania dające utrzymanie. Nie jest to ani skomplikowane, ani trudne, ani czasochłonne – wystarczy tak naprawdę wykonać 3 ruchy inwestycyjne i… poczekać. Zaczynając od – uwaga, uwaga – zakupu kawalerki na wynajem w większym mieście pokroju Poznania.

Jak może taka inwestycja wyglądać, zobaczysz choćby tutaj – gdzie z Tomkiem Grzymskim z kanału Efekt Wytrwałości razem przebrnęliśmy przez ten proces. Nie jest to bułka z masłem, ale z odpowiednim zespołem i wsparciem, ten proces może być naprawdę przyjemny.

Chciałem, by w mojej książce każdy odnalazł drogę, która będzie pasować do jego aktualnej – często trudnej – sytuacji życiowej. Nie mogłem więc założyć, że każdy będzie w stanie pracować na 2 etaty i dawać z siebie 140%. Czasem wieczorem trzeba usiąść z maluchem, czasem trzeba zastąpić w obowiązkach żonę, zawieźć dzieci na zajęcia po południu czy zwyczajnie… odpocząć.

Dlatego założyłem plan minimum i zaledwie 3 kroki inwestycyjne, które można wykonać na przestrzeni raptem kilku lat, a które po nieco ponad dekadzie dadzą nam upragnioną, autentyczną wolność finansową. Nie tą, którą prezentują Ci reklamy na FB czy YT, gdzie szampan leje się w środku Lamborghini, gdy Ty pracujesz tylko 15 minut dziennie..

Zupełnie nie. Chodzi o wolność, którą poczujesz gdy Twoje nieruchomości zaczną pracować na Ciebie.

Dlatego właśnie masz skorzystać ze swojej zdolności kredytowej, bo mając 30 tys., 50 tys. czy nawet 100 tys. PLN niewiele w świecie inwestycji zdziałasz. Niemniej gdybyś pomnożył te pieniądze razy 10, wówczas przepływ pieniężny z zakupionych aktywów może być na tyle atrakcyjny, że oprócz spłacenia kosztu kapitału da Ci również pozytywny cashflow, czyli nie dość że spłaci Twoje zobowiązania wobec banku, to jeszcze dołoży Ci kilkaset złotych do Twojej kieszeni.

Zdolność kredytowa to tak naprawdę pomnożenie Twoich oszczędności na koncie – a trudno o lepszy moment na wzięcie kredytu, gdy stopy procentowe są tak niskie i nic nie zapowiada, by miały one wrócić do 'normalnego poziomu’ na przestrzeni najbliższych lat.

Po trzecie, gdy będziesz realizować swój plan zakupu nieruchomości na wynajem i budowania swojego żelaznego portfolio mieszkań, zadbaj o drugie obywatelstwo. Idąc najprostszą (i jednocześnie najtańszą) ścieżką, czyli naturalizacji, uzyskasz je po minimum paru ładnych latach. Przez to jakikolwiek miesiąc czekania na podejmowanie działań, nawet takich jak sprawdzenie własnego drzewa genealogicznego, to strata czasu.

Zrób coś już dzisiaj, zacznij i niech dalej za Twoimi działaniami podążą świat wokół Ciebie. Zacznij go kreować, a nie tylko być odtwórcą roli, którą inni starają Ci się przypiąć.

Po czwarte, gdy już ustabilizujesz się finansowo i będziesz posiadał pakiet mieszkań na wynajem oraz w toku będą Twoje działania zmierzające do uzyskania drugiego obywatelstwa, zacznij edukację na temat pomnażania majątku oraz inwestowania i wdrażaj to podejście systematycznie.

W e-booku O Krok Przed Systemem zawarłem również cały rozdział na temat inwestowania oraz pokazałem Tobie, w jaki sposób ja robię swój research. Bez pisania o ogólnych zasadach, które możesz znaleźć w Internecie, a które następnie powielane są w publikacjach XXI wieku. W moim e-booku znajdziesz wyłącznie praktyczne porady, gdzie i jak szukać prawdziwych perełek, gdyż sam je wyszukuję na co dzień.

Nie jest to wiedza tajemna, ale wiele musiało wody w rzece upłynąć, zanim z kilkudziesięciu porad wyselekcjonowałem działania dające najbardziej wymierne korzyści przy jednoczesnym minimalnym wkładzie. Mógłbyś kupować narzędzia warte kilkadziesiąt tysięcy złotych w rocznej subskrypcji do analizy fundamentalnej spółek, ale jaki miałoby to sens dla portfela poniżej kilkunastu milionów złotych? Żaden. Dlatego w e-booku pokazuję Tobie m.in., jak podejmować decyzje w oparciu o takie narzędzia analityczne, nie mając do nich dostępu, a korzystając z gotowych wyników takich analiz publikowanych w ogólnodostępnych raportach (o których jednak mało kto w Polsce wie).

I teraz najważniejsze – wykonuj powyższe kroki po kolei. Wiem, że możesz obecnie chcieć już teraz być guru rynków finansowych i mogłeś natrafić na filmy, które pokazują Ci jak robiąc 3% dziennie na handlu krypto/akcjami/walutami jesteś w stanie z 5 000 PLN stać się milionerem w rok…. lub jak handlując nie swoim towarem możesz zarobić 298 tys. PLN w 3 miesiące…

Odłóż jednak te bajki na bok. Nie ma skrótu do majątku! Można co najwyżej skorzystać z dźwigni, które są dostępne na rynku i dzięki nim wznieść się na wyższy poziom inwestycji – jednak gdy zaczynasz swoją przygodę z finansami nie ma lepszej branży do rozpoczęcia przygody niż prosta, przewidywalna i de facto nudna jak flaki z olejem branża nieruchomości.

Skup się na twardych aktywach, a mieszkania na wynajem są najlepszym z nich. W USA każdy, ale to naprawdę każdy kto myśli o ustabilizowaniu swojej sytuacji finansowej zaczyna od nieruchomości i skupia się na nich w trakcie całej swojej życiowej drogi. Nieważne, czy mówimy tutaj o biznesmenie, aktorze, piłkarzu czy influencerze – każdy mądry swoje dochody przeznacza na zakup nieruchomości, które będą pracować na niego w momencie, gdy jego biznes/kariera/praca przestanie być dla niego dochodowa czy opłacalna.

Nie słuchaj też proszę różnej maści traderów 21 wieku, którzy na starcie pandemii wieszczyli 60% spadków cen nieruchomości, czekając na ten moment z inwestycją i tak czekają, czekają… i czekają nadal…

A ceny nie dość, że odjechały to będą odjeżdżać jeszcze bardziej. Nawet w ostatnim filmie ów eksperta usłyszałem, że za chwilę zobaczymy załamanie rynku i powrót cen do 'normalnych wartości’ (cokolwiek to ma znaczyć), bo obecny wzrost cen materiałów budowlanych (a co za tym idzie – cen mieszkań) wynika tylko z faktu, że deweloperzy kupili materiały na zapas, a za nimi pomniejsze firmy…

…i jakimś cudem wszyscy zrobili sobie lokalne magazyny, aby ten towar przechomikować na 2 lata do przodu ;).

Szczerze, gdybym był tak rozpoznawaną 'twarzą’, to kilka razy bym się zastanowił, zanim wypowiedziałbym się na temat, w którym jestem wyłącznie teoretykiem lub początkującym, nie praktykiem.

Obracam się wśród osób inwestujących miliony złotych w nieruchomości, robiących hurtowo flipy, budujących szeregowce, apartamentowce czy bloki na kilkadziesiąt czy kilkaset mieszkań. I powiem Ci jedno – większych bzdur o branży nieruchomości na przestrzeni ostatniego roku niż padające z ust tego jegomościa nikt z nas nie słyszał. A sam fakt, że jego zdanie zmieniało się kilkukrotnie w trakcie trwania pandemii może dać Ci co nieco do myślenia…

Niemniej rozprawianiem się z mitomanami (tym konkretnym jak i resztą sceny finansowej) zajmę się niebawem – jeszcze nie jest na to czas.

Tutaj po prostu uczulam Cię, abyś słuchał osób, które mają doświadczenie i starają się przekazać Ci praktyczną wiedzę. A nie takich dyrdymałów z palca wyssanych.

Dlatego właśnie do partnerstwa z O Krok Przed Systemem zaprosiłem grono najlepszych ekspertów w swoich dziedzinach (budowanie zdolności kredytowej, flipy i szukanie okazji, podatki, negocjacje, deweloperka), którzy na specjalnych prezentacjach dostępnych jako materiał bonusowy do e-booka podzielili się z Tobą swoją wiedzą, wynikającą często z kilkunastoletniego doświadczenia.

Nie jest to zatem żadne 'pitu, pitu, ceny spadną o 60%’, tylko kawał solidnego mięcha inwestycyjnego.

MPB ma być miejscem nr 1 w Polskiej części Internetu, które traktować będzie o inwestycjach. Dlatego wszystko, co tutaj znajdziesz – włącznie z nadchodzącymi artykułami – będzie pchać ten blog w wyznaczonym jeszcze przed jego startem kierunku.

Cały temat PLANdemii jest na tyle złożony, że z pewnością powinienem napisać kolejnych 10 artykułów, aby w pełni przedstawić mój punkt widzenia oraz argumenty – jednak z uwagi na bycie stroną o tematyce głównie finansowej, wątki poboczne umieszczać będę pod tym artykułem, w sekcji poniżej – aby mieć samemu do nich dostęp oraz by umożliwić Tobie dostęp do danych, których nie ujrzysz (najprawdopodobniej) w mainstreamowych mediach.

  1. Szczepienie dzieci NIE MA SENSU – mówi o tym współtwórca szczepionek mRNA, Robert Malone, który dodatkowo jest blokowany przed Facebooka, YouTube’a i którego profil na LinkedIn został z powodu jego wypowiedzi po prostu usunięty.
  2. Uważany za jeden z przykładów programu szczepień Izrael boryka się z rosnącymi przypadkami COVID-19. Infekcje pojawiają się głównie u osób zaszczepionych.
  3. Testy PCR są o 'tyłek rozbić’. Pokazywano już, na oczach posłów, jak dają wynik dodatni dla Coca-Coli. Badania również są jednoznaczne w tej kwestii 'W świetle naszych ustaleń ponad połowa osób z dodatnimi wynikami testu PCR prawdopodobnie nie była zakaźna, dodatni wynik testu RT-PCR nie powinien być traktowany jako dokładna miara występowania zakaźnego SARS-CoV-2. Wyniki potwierdzają, że rutynowe stosowanie „dodatnich” wyników testu RT-PCR jako złotego standardu oceny i kontroli zakaźności nie odzwierciedla faktu, że „w 50-75% przypadków osoby z PCR(+), prawdopodobnie będą poinfekcyjne’ – źródło
  4. Ilość hospitalizacji z powodu nowych wariantów jest śmiesznie niska u młodych osób – wbrew powszechnej retoryce. Wystarczy spojrzeć na dane.
  5. Art. 2 ust 19 ustawy o chorobach zakaźnych: ’19) ozdrowieniec – osobę, u której ustąpiły objawy choroby zakaźnej (…)’. Czy do tej definicji pasują jakiekolwiek działania podejmowane względem 'zakażonych’ w szpitalu?
  6. Nie ma potrzeby, według najnowszych badań, szczepienia osób, które przeszły COVID-19
  7. Nie ma znaczenia czy masz szczepionkę, czy nie – jesteś tak samo narażony na zachorowanie kolejnymi mutacjami (co widać do tej pory było choćby przy okazji grypy).
  8. Moderna, firma wyceniana na 25 MLD USD, przez 9 lat swojego istnienia nie wprowadziła na rynek ani jednego leku, który otrzymałby aprobatę FDA. Pierwszym preparatem tej firmy dopuszczonym do obrotu jest szczepionka przeciwko COVID-19.
  9. Już w 2009 roku Kadafi mówił przed ONZ o tym, jak działa biznes koncernów medycznych. Od tamtej pory nic się nie zmieniło.
  10. Ciekawe spostrzeżenia hakera na temat problemów bezpieczeństwa cyfrowego w XXI wieku.
  11. Bardzo ciekawy wywiad z gen. Robertem Spaldingiem o tym, co stanowić będzie o militarnej przewadze w obecnych latach.
  12. Dokument z badań klinicznych Pfizera, w którym można przeczytać m.in. o tym, że przebywanie w jednym pomieszczeniu (inhalacja mikrocząsteczek) bądź kontakt z ciałem osoby zaszczepionej może spowodować zagrożenie u osoby niezaszczepionej – gdzie szczególną uwagę powinno zwrócić się na kontakt z kobietami w ciąży, karmiącymi bądź starającymi się o dziecko (!)

6 odpowiedzi

  1. Dzięki Bartosz za podanie w jednym miejscu tylu ciekawych danych. Bardzo dobry materiał z tego zrobiłeś.
    Pozdrawiam.

  2. Dobry artykul pokazujacy absurd tej calej szopki, choc nie przemawia do mnie na koniec promowanie inwestycji w nieruchomosci. Z dwoch powodow, ceny sa bardzo wysokie, tutaj ta banka faktycznie jest, ciezko powiedziec jak szybko peknie, czy to ceny beda dalej szly w gore w perspektywie wartosci pieniadza, o tyle dostep do materialow bedzie trudny dalej bo szopka bedzie trwala, to jednak wiecej starszych ludzi umrze i sie zwolnia mieszkania, wielu ludzi przy tym resecie nie udzwignie kredytu. Do tego jaka to ucieczka od systemu gdzie jeden podatek kastralny moze zniszczyc cala rentownosc, badz inny przepis napisany przez rzadzacych na kolanie w srodowa noc. Demografia nie sprzyja a nieruchomosci nie wsadzimy do auta i nie wyjedziemy za granice.

    1. Dzięki Andrzeju!
      W kwestii nieruchomości – obecne ceny porównywane z innymi okresami na zasadzie uwzględniania inflacji, siły nabywczej pieniądza czy przeliczania ceny metra kwadratowego na uncje złota pokazują jasno, że do bańki nam daleko. PLANdemia miała wpływ na spowolnienie inwestycji, a popyt na mieszkania wcale nie zmalał. Dlatego tak, jak kiedyś pierwszym etapem sprzedaży były fundamenty, tak obecnie pierwszym etapem sprzedaży jest przysłowiowe wbicie łopaty. Pamiętaj też, że mieszkań w centrach dużych miast nie przybędzie, więc tylko kwestią czasu jest jak pojawią się tutaj zagraniczni inwestorzy w nieruchomości. Dlatego od lat polecam inwestycje tylko w ścisłym centrum. A odnośnie podatku katastralnego i innych zabiegów polityków – OK, jest to jakieś zagrożenie, ale nie ma jeszcze w Polsce podatku, którego nie można by zoptymalizować… Dlatego w tej kwestii zawsze trzeba słuchać się odpowiedniego doradcy.

  3. Już od samego początku coś mi nie pasowało w tym całym wirusie, a z czasem tylko utwierdzałam się w przekonaniu, że nie o wirusa w tym wszystkim chodzi. Nie mieści mi się w głowie, że niby wykształceni, myślący ludzie dali się tak zmanipulować. A przecież wcale nie trzeba ponadprzeciętnej inteligencji, czy innych zdolności by dodać dwa do dwóch, spojrzeć na całą sytuację z innej perspektywy. Dane są na wyciągnięcie ręki.
    Miło przeczytać taki artykuł, bo przyznam, że czasem zaczynam się zastanawiać, czy to może jednak ze mną jest coś nie tak. Od lat żyję „poza systemem”, nie choruję, nie korzystam z lekarzy (hehe, ale wyczyn;) ), wszystko dzięki samokształceniu i poszukiwaniu alternatywnych źródeł informacji. Żałuję tylko, że kwestią finansów nie zainteresowałam się wcześniej.

    1. Nigdy, nawet na finanse, nie jest za późno! No i zawsze lepiej późno niż później 😉
      Zapraszam do częstszych odwiedzin tutaj – staram się by prezentowana tutaj wiedza zdecydowanie odbiegała od tego, co czyta się wszędzie wkoło. I też przez jakiś czas myślałem, że to ze mną jest coś nie tak – ale po prostu przestałem się tym przejmować i wolę robić swoje 😉

Skomentuj Andrzej Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *