W 2018 roku napisałem jedną z najważniejszych instrukcji dla moich Czytelników – dotyczącą konkretnych kroków, które należy wykonać przed nadchodzącym kryzysem. Została ona również opublikowana na blogu na początku 2019 roku.

Od kilku tygodni na rynkach trwa rzeź – najważniejsze indeksy giełdowe pikują w dół i w momencie, w którym piszę te słowa znajdujemy się na poziomie przełomu lat 2016/2017, czyli mniej więcej w połowie drogi między dołkiem po ostatnim kryzysie a ostatnim szczytem.

Jeśli posłuchałeś moich rad i zastosowałeś się do wspomnianych w artykule kroków – chylę czoła. Niełatwo jest słuchać kogoś, kto mówi 'uważaj’ w momencie, w którym wszyscy wkoło patrzą na zielone słupki, kolejne wyczyny Tesli czy Netflixa na giełdzie i peany kolejnych 'ekspertów’ w mediach na temat inwestycji w akcje.

Mam nadzieję, że byłeś jak Piotrek:

Bo jeśli byłeś jak Piotrek to znaczy, że śpisz dzisiaj spokojnie.

Od razu zaznaczę – daleko mi do jakichkolwiek teorii spiskowych, ale za dużo zdążyłem w moim życiu zobaczyć i przeczytać (choćby w tej książce: Doktryna Szoku Naomi Klein), aby twierdzić, że obecne działania rządów na świecie są przypadkowe. Nie są i pogódź się z tym.

Żaden rząd nie przepuści okazji takiej jak koronawirusowe szaleństwo do tego, by szybko i w trakcie wprowadzonego zakazu zgromadzeń przepchnąć niewygodną legislację. To się dzieje, również i u nas – ale nie o Doktrynie Szoku jest ten artykuł, a o obecnej sytuacji. Chcę tutaj odpowiedzieć na trzy zasadnicze pytania:
1. Czy mamy czego się obawiać? Czy koronawirus stanowi dla nas realne zagrożenie?
2. Jaki wpływ obecna sytuacja może mieć na naszą gospodarkę?
3. Jak wyglądają nasze perspektywy i jakie działania powinniśmy podjąć?

Epidemia… Fake Newsów

Nigdy nie można pozwolić na to, aby poważny kryzys się zmarnował. Co przez to rozumiem, to szansa na robienie rzeczy, o których wcześniej myślałeś, że nie możesz ich zrobić.

Rahm Emanuel, amerykański polityk izraelskiego pochodzenia, odznaczony przez Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej

Zacznijmy od pierwszej kwestii, która nurtuje chyba wszystkich z nas. Osobiście nie oglądam telewizji od kilku dobrych lat (szczerze polecam Ci zrobienie tego samego), jednak nie wszyscy, choćby z mojej najbliższej rodziny, poszli w me ślady. Przez to praktycznie codziennie, od kilku tygodni atakowani są zewsząd tego typu nagłówkami:

Czy jednak mamy czego się bać? Czy rzeczywistość jest tak straszna, okropna i niebezpieczna jak usilnie starają nam się pokazać to media? Spójrzmy na liczby – bo tylko one pozwolą nam ocenić obecną sytuację bez zbędnych emocji.

Na ten moment, według danych WHO, mamy na świecie potwierdzonych 1 844 863 przypadków. Jednocześnie według tej samej organizacji 117 021 osób zmarło z powodu koronawirusa. Na pierwszy rzut oka liczby te wydają się przerażające – z pierwszym przypadkiem odnotowanym przez WHO 8 Stycznia 2020 roku, daje to około 1 206 zgonów dziennie na świecie do dnia, w którym kończę pisanie tego artykułu. W Polsce natomiast mamy na ten sam dzień 7 202 przypadki koronawirusa i 263 zgony.

Jeśliby oglądać te liczby codziennie, patrzeć na rosnące słupki i godzinami 'torturować się’ coraz to nowymi doniesieniami z koronawirusowego świata – przyznam szczerze, zapewne martwiłbym się, czuł niepokój i swego rodzaju niechęć do świata.

W końcu nie pamiętam jak żyję, aby media z taką intensywnością informowały nas o zgonach z powodu zwykłej grypy, gruźlicy czy zapalenia płuc. Piszę o tych konkretnych chorobach nie bez powodu – wiele osób zarzuca pokazywanym statystykom dotyczącym koronawirusa, że inne choroby jak te układu krążenia czy nowotwory zbierają znacznie większe żniwo. Jednak cukrzycą, nadciśnieniem czy nowotworem nie możemy się zarazić. A gruźlicą, zapaleniem płuc czy grypą już tak.

Spójrzmy więc jak wyglądają statystyki zachorowań na wyżej wymienione choroby zakaźne.

Na grypę w sezonie 2019/2020 zachorowało do końca Marca 3 636 950 osób. Tak, dobrze czytasz – prawie 4 MLN osób w Polsce zachorowały na jedną z odmian grypy w tym sezonie. Daje to z grubsza 10% całego naszego społeczeństwa. I o ile jej śmiertelność nie jest w Polsce wysoka – łącznie zmarło na nią 56 osób – to ilość zarażonych dość jasno pokazuje, że jest ona dość powszechnym wirusem.

Czy jednak media co roku biją na alarm, że średnio miesięcznie mamy ponad 500 000 zakażeń grypą? Czy Wirtualna Polska, Onet lub inne media zmieniają tło swoich stron na czerwone z tego powodu?

Powiesz – nie, bo jej śmiertelność jest bardzo niska. Jednak WHO w swoich ostatnich raportach publikuje, iż nawet 650 000 osób corocznie na świecie umiera z powodu powikłań związanych ze zwykłą grypą. Weź także pod uwagę, że grypa to bodaj najłagodniejsza spośród chorób zakaźnych, gdyż nasze organizmy w dużym stopniu uodporniły się przez lata na tego wirusa.

Idźmy jednak dalej.

W 2017 roku na gruźlicę zachorowało 5 787 osób, w 2016 zmarły na nią 543 osoby. Stanowiła ona 20,5% zgonów z powodu chorób zakaźnych. Powtórzę – na gruźlicę w 2016 roku zmarły 543 osoby. Co roku więc choroba ta zbiera większe żniwa, niż na dzień obecny koronawirus! Jak widać również ze statystyk, wskaźnik śmiertelności w przypadku gruźlicy sięga prawie 10% spośród wszystkich zakażonych!

Słyszę już te głosy – ale koronawirus rozprzestrzenia się jak grypa i jest równie śmiertelny co gruźlica, dlatego stanowi takie zagrożenie!

Doprawdy? To uważaj. Na sam koniec zostawiłem chorobę, która jest z nami od wieków, której symptomy są bardzo zbliżone do COVID-19, a której zakażenie wywoływane jest przez równie groźne wirusy lub bakterie.

Mowa tu o zapaleniu płuc. Zapewne o nim słyszałeś – ale czy wiesz, że co roku ponad 12 000 osób na nie umiera? Łącznie na całym świecie natomiast ilość zgonów sięga co roku 4 MLN osób.

I teraz wyobraź sobie, że wszystkie media w Polsce codziennie informują Cię o kolejnych 30-35 zgonach, pokazują słupki z ilością zachorowań na zapalenie płuc w skali całego świata, z tego powodu lekarze i ratownicy medyczni zakładają specjalne kombinezony, a policja wlepia Ci mandaty za to, że chcesz wyjść do lasu, bo narażasz innych i siebie (w końcu to dla Twojego bezpieczeństwa!) na tę śmiertelnie groźną chorobę.

Sam przyznasz – byłoby to idiotyczne. Któż by słyszał, by świat wariował z powodu zwykłego zapalenia płuc?

To dlaczego, do diabła, dokładnie to samo robi się z o wiele mniej groźnym koronawirusem? Odpowiedzią na to pytanie zajmiemy się później.

Zagłębmy się teraz dalej w liczby, bo oprócz ogólnej ilości zachorowań, powszechnie straszy się nas wszystkich rzekomą wysoką śmiertelnością tego wirusa. Różne media podają różne statystyki – poniżej natomiast znajduje się zobrazowanie śmiertelności z podziałem na grupy wiekowe, którym w znacznej większości posługują się media na całym świecie:

Warto tutaj odnotować, że powyższe statystyki są zawyżone (pokazywały stan na 18 Lutego w epicentrum rzekomej pandemii) – pokazują to chociażby najświeższe statystyki przygotowane chociażby przez BBC:

Jednak na potrzeby tego artykułu, przyjmijmy tę bardziej pesymistyczną wersję. Patrząc na słupki z pierwszego obrazka, trudno się nie bać – 14,8% śmiertelności w grupie 80+!

Problemem jest tylko to, że media 'zapominają’ wspomnieć o tym, iż owe statystyki tyczą się… już zainfekowanych.

Nie pokazują one śmiertelności dla całej populacji, ale śmiertelność osób zainfekowanych koronawirusem. Dla porównania, poniżej zamieszczam śmiertelność zapalenia płuc z podziałem na różne grupy wiekowe (badanie przeprowadzone w USA):

Przekracza ona 15% dla grupy wiekowej osób 80+ niebędących pacjentami domów starości oraz 27% dla grupy wiekowej 80+ będących pacjentami domów starości (tzw. NHAP).

Pokazuje to dość jasno, że śmiertelność koronawirusa wśród osób już zakażonych nie odbiega znacząco od innych chorób zakaźnych, które są powszechne, znane nam od wieków (już Hipokrates opisywał pierwsze symptomy zapalenia płuc w IV w. p.n.e., odnosząc się do 'wiedzy starożytnych’!) i na które do dzisiaj medycyna nie znalazła (w 100%) skutecznego leku.

Spójrzmy jednak szerzej – na śmiertelność całej populacji ogółem. Otóż według przedstawicieli WHO, 80% chorych na koronawirusa będzie miała łagodne symptomy (jak kaszel, katar czy lekka gorączka bądź przejdzie chorobę bezobjawowo).

Wróćmy teraz do liczby zakażeń – według tej samej organizacji mamy obecnie 1 844 863 potwierdzonych przypadków, w tym 117 021 zgonów. Potwierdzone przypadki dotyczą tych, którzy zgłosili się do szpitala bądź przychodni i przeszli test obecności na koronawirusa. Podejrzewam, że nikt ze zwykłym kaszlem czy katarem nie biegł w te pędy do szpitala i owe 1 844 863 przypadków stanowi właśnie pozostałe około 20%.

Oznacza to ni mniej ni więcej jak to, że potencjalnie zarażonych na świecie jest 9 224 315 osób. Wówczas śmiertelność rzędu 117 021 to zaledwie 1,26% spośród wszystkich dotkniętych wirusem. Innymi słowy, zaledwie 12 na 1000 osób, które zarażą się koronawirusem umiera!

Biorąc pod uwagę nawet najbardziej narażoną na śmierć grupę osób 80+, 14,8% śmiertelności w ich przypadku przeliczona według powyższego (a bazująca, co podkreślam, na oficjalnych danych czy wypowiedziach przedstawicieli WHO) jasno świadczy, że śmiertelność spośród wszystkich osób 80+ dotkniętych koronawirusem wynosi 2,96%.

11 Marca rząd w Polsce ogłosił, w odpowiedzi na 'dane płynące ze świata’, stan zagrożenia epidemiologicznego. Tego dnia na całym świecie zmarło: 3 014 osób na gruźlicę, 2 430 osób na wirusowe zapalenie wątroby, 2 216 osób na zapalenie płuc, 2 110 osób na AIDS (wywołane przez wirusa HIV). Tymczasem na koronawirusa na całym świecie 11 Marca zmarły… 62 osoby. SZEŚĆDZIESIĄT DWIE OSOBY.

Podsumowując: koronawirus nie jest groźniejszy niż dotychczas znane nam od wieków choroby zakaźne, a jego realna śmiertelność wśród zarażonych to zaledwie 1,26%. Wśród całej populacji świata, śmiertelność koronawirusa to zaledwie 0,0015%, a spośród wszystkich zgonów na świecie jedynie 0,67% została przez niego spowodowana.

Zajmijmy się teraz kolejną porcją fake newsów.

Zapewne mogłeś, przemierzając Internet, napotkać poniższe zdjęcia:

Można odnieść wrażenie, że coś naprawdę groźnego dzieje się we Włoszech (i na świecie) w związku z 'pandemią’ koronawirusa. Tymczasem, jak się okazuje po weryfikacji, owe rzędy trumien zostały sfotografowane w 2013 roku w Lampedusie po katastrofie kutra przewożącego nielegalnych imigrantów.

Jednak obraz paniki trzeba szerzyć, więc oprócz powyższego bardzo często powielanym obrazkiem był, jak to nazwali niektórzy, 'transport grozy z Bergamo’:

I tutaj natrafiamy na ciekawe dane – otóż nawet w powyższym artykule na RMF24.pl możemy znaleźć informację, że 60 trumien zostało przetransportowanych przez 15 samochodów wojskowych (w rzeczywistości było ich 18). Daje to nieco ponad 3 trumny na samochód, podczas gdy przy ładowności owych transporterów wystarczyłoby maksymalnie 5 aut.

Z czym więc mamy do czynienia we Włoszech? Cóż. Poszukajmy odpowiedzi w statystykach Eurostatu – rocznie we Włoszech ginie 613 520 (dane za 2012), podczas gdy według oficjalnych danych z 2017 roku 49,8% zgonów we Włoszech jest spowodowanych zapaleniem dolnych dróg oddechowych

Daje to około 305 000 osób umierających co roku we Włoszech na choroby związane z zapaleniem dolnych dróg oddechowych. Z uwagi na fakt, iż nasilają się one w okresie jesienno-wiosennym, możemy przypuszczać że we Włoszech w szczytowych miesiącach ginie w szpitalach ponad 30 000 osób miesięcznie. Czy dodatkowe 5 000 osób (wzrost o 16%) naprawdę spowodowało tam kryzys służby zdrowia, konieczność angażu wojska i tworzenia konwojów ze zmarłymi? Śmiem wątpić.

Co więcej, na kilka tygodni przed wybuchem 'epidemii’ w Bergamo przeprowadzono tzw. dywanowe szczepienia przeciwko grypie, podczas gdy najświeższe badania przeprowadzone na grupie emerytów wojskowych wskazują, iż ryzyko zakażenia dla osób po szczepionce zwiększa się o 36%! Izba lekarska w UK jest podobnego zdania – według nich osoby szczepione przeciwko grypie znajdują się w podwyższonej grupie ryzyka. Myślę, że to najlepiej tłumaczy sytuację we Włoszech…

Podsumowując: włoskie strefy ze zwiększoną śmiertelnością to te same, które przeszły przez dywanowe szczepienia przeciwko grypie, szpitale w tym kraju nie są przeciążone, a konwoje wojskowe organizowane są wyłącznie dla podsycenia atmosfery grozy.

Ale widziałem też wiadomości ze świata – zewsząd docierają informacje o tym, że szpitale są przepełnione, chorzy leżą na korytarzach bo nie ma miejsca dla nich w salach. USA, UK, wszędzie tak jest!

Czyżby? Zagrajmy teraz w pokerowe – sprawdzam!

Popularnym stał się ostatnio hasztag #filmyourhospital. Na wieść o przepełnionych szpitalach, specjalnie stawianych namiotach i lekarzach słabnących na dyżurach publikowanych we wszystkich mediach na świecie, zwykli obywatele postanowili zweryfikować szklane teorie z rzeczywistością.

Ludzie ci dzień czy dwa po ukazaniu się wiadomości w mediach, wyszli na ulicę i z zewnątrz lub wewnątrz różnych szpitali pokazywali jak sytuacja wygląda naprawdę. Okazało się, że w żadnym ze szpitali wymienianych z nazwy w mediach na całym świecie w rzeczywistości nie ma takich kolejek do rejestracji, zalegających łóżek na korytarzach czy pacjentów ogółem.

Sprawdź sam – tutaj znajdziesz filmy na YouTube okraszone wyżej wymienionym hasztagiem #filmyourhospital. Co ciekawe, YouTube ostatnio usuwa filmy pokazujące puste szpitale, gdyż 'nie są one zgodne z ich Community Guidelines’. W tłumaczeniu dlaczego tak się dzieje, użytkownicy otrzymują informację, że 'YouTube ma być bezpiecznym miejscem dla nas wszystkich’. Nie wiem jak Ty, ale ja sam wolę zadbać o swoje bezpieczeństwo, a cenzura jest ostatnią rzeczą jaka sprawi, że poczuję się bezpieczniejszy.

Jako wisienkę na torcie zostawiam Ci dwie informacje: w ciągu ostatnich kilku tygodni zmieniono sposób kodowania zgonów w szpitalach, a te za każdy przypadek zapisanego w statystyki koronawirusa otrzymują nawet do 50 000 USD (znacznie więcej, aniżeli dostałyby w przypadku innych chorób [dane z USA]).

O dziwo, w USA zaczynają już podnosić się głosy w tej sprawie – tym bardziej, że tamtejsi oficjele sami przyznali się do rozszerzonego zaliczania w poczet koronawirusa wszystkich zgonów z wykrytą jego obecnością, gdzie koronawirus nie był główną przyczyną śmierci.

W całym tym natłoku informacji udało mi się dotrzeć również do wypowiedzi doradcy naukowego przy włoskim Ministrze Zdrowia:

Sposób w jaki kodujemy zgony w naszym kraju jest dość 'hojny’, w rozumieniu że wszystkie osoby umierające w szpitalach z wykrytym koronawirusem są zapisywane w statystykach jako zmarłe z jego powodu.

Profesor Walter Ricciardi, doradca naukowy włoskiego Ministra Zdrowia, 23.03.2020

Potwierdza to nawet dokument, do którego można dotrzeć na stronach WHO, a w którym można przeczytać, że ’Kod ‘U07.2 COVID-19, wirus niezidentyfikowany’ przypisany jest do klinicznej lub epidemiologicznej diagnozy COVID-19 gdzie potwierdzenie laboratoryjne jest niejednoznaczne lub niedostępne’. Innymi słowy, media w USA, doradca włoskiego Ministra Zdrowia, a nawet samo WHO potwierdzają, że przypadki odnotowane jako 'śmierć z powodu koronawirusa’ nie zawsze są przypadkami, w których koronawirus był główną przyczyną śmierci oraz mogą to być przypadki zdiagnozowane bez jakiegokolwiek potwierdzenia laboratoryjnego, wyłącznie na podstawie obserwacji symptomów (które to z kolei są zbliżone choćby do zapalenia płuc).

Zbierając to wszystko razem: koronawirus nie jest groźny, jego śmiertelność nie przewyższa innych znanych nam chorób zakaźnych (plasuje się na ten moment, według danych WHO, jako mniej groźna choroba niż sezonowa grypa), informacje powielane w mediach to fake newsy, a dodatkowo kodowanie liczby zgonów jako spowodowanych przez wirusa SARS-CoV-2 jest bardzo, ale to bardzo naciągane. Ciekawie podsumowane jest to w poniższym materiale:

https://youtu.be/rA2ainW0lwU

Potwierdzają to również wirusolodzy, pulmonolodzy oraz specjaliści od chorób zakaźnych z całego świata – ich materiały obejrzeć możesz m.in. tutaj, tutaj, tutaj i tutaj.

Dlatego przestań się bać. Otrzeźwiej. Wyłącz TV i wyjdź z domu! Chyba, że wolisz dotychczasowe siad, #zostańwdomu, załóż maskę, a jak będziemy mieć szczepionkę, to daj łapę

Dokąd Sięga Korona?

Przejdźmy teraz do drugiego pytania – jaki wpływ obecne obostrzenia będą miały na Polską gospodarkę (i poniekąd tym samym – na gospodarkę świata jako całości)?

Prognozy są różne i w dużej mierze zależą od tego, jak długo jeszcze świat biznesu będzie trwać w tym bezsensownym lockdownie. Spójrzmy jednak na obecne dane, aby przynajmniej w jakimś stopniu zobaczyć, co dzieje się teraz w Polsce i na świecie.

Zacznijmy od Stanów Zjednoczonych, które są swego rodzaju benchmarkiem dla pozostałych państw zachodu. Otóż w ostatnich dwóch tygodniach Marca liczba osób, które zarejestrowały się jako bezrobotne sięgnęła… 9 952 000! Prawie 10 MLN osób w zaledwie dwa tygodnie udało się do urzędów w USA, aby zarejestrować się jako bezrobotni:

Porównując to z największą tygodniową liczbą zarejestrowanych w trakcie kryzysu finansowego 2007-2009, która wynosiła 'zaledwie’ 665 000… Cóż, perspektywa ta nie napawa optymizmem.

Podobnego zdania są zresztą wszyscy analitycy. Prognozują oni, że bezrobocie w USA w szczycie w roku 2020 sięgnie nawet 15%, z obecnym poziomem od 5,7% do 16,7% w zależności od konkretnego stanu. Więcej o bezrobociu w Stanach możesz przeczytać tutaj oraz tutaj.

Nie jest to dziwne – w końcu cała branża HORECA została wstrzymana, do tego oczywiście dodane zostały w późniejszym czasie salony fryzjerskie czy masażu, ale naprawdę niewiele osób zdaje się dostrzegać, że oprócz nich pracę tracą ludzie w firmach: związanych z branżą turystyczną, branżą odzieżową, meblarską, sportową, w fabrykach, firmach importujących towar z zagranicy, u ich dostawców, podwykonawców czy firm współpracujących i wielu, wielu innych miejscach gospodarki. Nie mówimy tutaj o możliwości utracenia przez nich pracy, ale faktycznym stanie, który jest potwierdzony przez napływające z USA dane!

Dlatego też pojawiają się w mediach głosy, że skutki gospodarcze zamknięcia wszystkich w domach mogą być znacznie gorsze aniżeli w przypadku jakiegokolwiek poprzedniego kryzysu (choć tak ekstremalne szacunki analizowałbym z pewną dozą ostrożności).

A jak sytuacja ma się na ten moment w Polsce?

Cóż, podobnie, jednak z uwagi na to że Polacy dysponowali większą ilością gotówki 'w zapasie’, nasza sytuacja po ponad miesięcznym zamknięciu gospodarki jeszcze nie jest tak tragiczna.

W Polsce mamy około 14 milionów gospodarstw domowych, a na koniec Lutego 2020 roku na depozytach Polacy mieli zgromadzone 890 MLD PLN. Daje to ponad 63 000 PLN oszczędności w przeliczeniu na gospodarstwo domowe. W USA, na koniec 2017 roku, 46 MLN gospodarstw na kontach odłożone miało łącznie 725 MLD USD, co daje średnio 15 760 USD w przeliczeniu na gospodarstwo. Biorąc pod uwagę średnie koszty utrzymania, Polacy przeżyją 1,5-2 razy dłużej ze swoich oszczędności aniżeli Amerykanie.

Dlatego jeśli już na tym etapie druzgocący dla gospodarki lockdown w USA, trwający mniej więcej od tego samego momentu co w Polsce, zaczyna zbierać ekonomiczne żniwo – my, Polacy, mimo napiętej sytuacji jeszcze jesteśmy w stanie to wytrzymać. Jeszcze.

Nie zmienia to jednak faktu, że wiele osób już na ten moment u nas pożegnało się z pracą – od znajomych słyszę, iż jedna z moich ulubionych azjatyckich restauracji zwolniła połowę załogi, a jej właściciel drugą – świeżo otwartą! – restaurację meksykańską zamknął i (prawdopodobnie) spisał na straty. Jest to jeden przypadek jednej restauracji z Poznania. Wyobraź sobie więc, co przeżywa obecnie kilka milionów właścicieli firm, którzy nie mogą normalnie prowadzić biznesu, nie mogą zarabiać, muszą opłacać pensje, ZUSy, składki za pracowników i masę innych danin dla państwa…

Dlatego, podążając za specjalistami Citi Handlowego, w Polsce na koniec 2020 roku możemy zobaczyć bezrobocie rzędu 10,9%, spadek PKB o 3,2%, spadek inwestycji o 15%, a także deficyt sektora finansów publicznych na poziomie 8%.

Wszystkie te prognozy uwzględniają przygotowywaną przez rząd tarczę antykryzysową (która w pierwszej wersji była tak antykryzysowa, że przedsiębiorcy nie wiedzieli czy śmiać się, czy płakać…), kosztującą nasz budżet 212 MLD PLN.

Warto tutaj zaznaczyć, że dla sfinansowania wyżej wymienionej tarczy koniecznym jest skupienie przez NBP obligacji rządowych… które rząd będzie przecież musiał odkupić. Co więcej, NBP obniżył nie tylko stopy procentowe ale również stopę rezerwy cząstkowej, dzięki czemu banki komercyjne będą mogły jeszcze bardziej się zadłużać (a obecnie, z uwagi na brak lepszych alternatyw, najpewniej 'uwolnione’ 40 MLD PLN przeznaczą na zakup obligacji właśnie…).

Jaki to będzie miało skutek dla zwykłego obywatela?

Dla krajów zadłużonych oraz produkujących dług ponad rozsądne limity (z czym mamy obecnie do czynienia m.in. w Polsce) osłabianie waluty ma zasadniczo jeden cel – zmniejszenie realnej wartości zadłużenia w czasie. Pisałem już o tym na MPB w artykule Czy inflacja rzeczywiście jest dla nas dobra?, więc jeśli go jeszcze nie przeczytałeś – czym prędzej nadrób zaległości.

Dlatego zwykły obywatel może być pewien jednego – trzymanie oszczędności na koncie spowoduje utratę siły nabywczej jego pieniędzy. W sytuacji, w której stopy procentowe utrzymywane są poniżej inflacji, nagradzane jest zadłużanie się, a oszczędzający dostają ’ po tyłkach’.

Niestety, jest to właśnie rzeczywistość w jakiej przychodzi nam żyć i działać. Tym bardziej, że nawet nie jesteśmy w stanie określić poziomu realnej inflacji, gdyż ta podawana oficjalnie za miesiąc Luty – mówiąc delikatnie – nie napawała optymizmem, a obecnie Główny Urząd Statystyczny zaprzestał jej publikowania. Do odwołania!

Wniosek można wysnuć tylko jeden – jeśli przyjdzie przedsiębiorcom poczekać 2 czy 3 miesiące na wznowienie możliwości prowadzenia biznesu, większość z nich nie będzie miała do czego wracać. Odbije się to ogromną czkawką dla wszystkich z nas, a szczególnie dla tych którzy pytani o oszczędności, wskazują palcem wyłącznie na konto w banku.

Pojawiło się natomiast światełko w tunelu. Rząd ogłosił wstępny plan 'odmrażania’ gospodarki, więc jest szansa iż w ciągu 2-3 tygodni zaczniemy wracać do normalnej rzeczywistości biznesowej (niestety, jest to uzależnione od danych dotyczących kolejnych przypadków zakażeń, co w mojej ocenie jest bardziej podtrzymywaniem aury strachu i grą, aniżeli jakąkolwiek rzeczywistą obawą). Poniesionych strat nie da się odzyskać, a z pewnością oszczędności Polaków stopnieją znacząco.

Biorąc pod uwagę powyższe, najbardziej obawiam się jednego – tzw. trendu bocznego na rynku. Część biznesów powróci, część biznesów będzie działała jeszcze prężniej. Natomiast część upadnie, a rynek pracy zaleje fala bezrobotnych. Te przeciwstawne siły nie raz i nie dwa w historii powodowały gwałtowne spadki oraz wzrosty, które na przestrzeni kilku czy kilkunastu lat się niwelowały, nie dając w długim okresie spokoju inwestorom, co przy uruchomieniu drukarek rządowych spowoduje znaczny spadek siły nabywczej źle zainwestowanych pieniędzy.

Znacznie łatwiej jest poruszać się w hossie czy typowej bessie, natomiast trend boczny (z możliwym gwałtownym rozwojem sytuacji w każdym kierunku) jest najmniej przyjemną sytuacją dla któregokolwiek inwestora.

PLANdemia

Jesteśmy w momencie, w którym doskonale wiemy, że dane napływające ze świata w żaden sposób nie tłumaczą podejmowanych drakońskich działań niemalże zarzynających mały i średni biznes, a media na całym świecie jak jeden mąż powielają nieprawdziwe informacje, podsycając atmosferę grozy i ludzkiej paniki.

Pora zatem na odpowiedź na ostatnie pytanie – jak wyglądają nasze, zwykłych ludzi, perspektywy i jakie działania powinniśmy obecnie podjąć?

Aby móc odpowiedzieć na to pytanie trzeba zastanowić się nad dwiema kwestiami: komu obecna sytuacja jest na rękę (kto odnosi największe korzyści) oraz kto w czasie ostatnich miesięcy czy lat podejmował kroki przeczące zdrowemu rozsądkowi, jakby przygotowując się na to, co zostało nam obecnie zafundowane.

Chciałbym, żebyś podszedł do przedstawionych poniżej faktów z otwartym umysłem – nie moją intencją jest mówienie Tobie, co masz sądzić na dany temat, ale abyś mógł się wzbogacać również w trakcie kryzysu, musisz zrozumieć mechanizmy wykraczające poza konkretny sektor gospodarki, rynek, kraj czy nawet kontynent. Musisz spojrzeć na cały system finansowy i wspierające go lobby, by następnie móc wyciągnąć wnioski i podjąć działania, które często przeczyć będą obrazowi przedstawianemu w mass-mediach.

Zacznijmy od tego wydarzenia nazwanego Event 201, organizowanego przez Johns Hopkins Center for Health Security. Na jego stronie, możemy przeczytać, że 15 osób związanych z biznesem, rządem i zdrowiem publicznym debatowało w Październiku 2019 roku (!) nad scenariuszem, w którym: uwolnienie koronawirusa (…), który finalnie może rozprzestrzeniać się między ludźmi, doprowadza do światowej pandemii. (…) model bazuje na [wirusie] SARS, jednak [nowy wirus] jest bardziej zaraźliwy z uwagi na jego transmisję przez osoby o łagodniejszych objawach.

Warto tutaj także wspomnieć o zaangażowanej w to pewnej fundacji:

…której główny twórca w ostatnich wypowiedziach lobbuje obowiązkowe zaszczepienie całego świata i którego sposobem na zmniejszenie wzrostu populacji są… działania rozwijające powszechne szczepienia, służbę zdrowia oraz te związane ze sferą urodzeń:

Zanim nie natrafiłem na to wystąpienie, myślałem że szczepionki, rozwój służby zdrowia czy działania w sferze urodzeń mają sprawić, że więcej osób przeżyje, a nie zmniejszyć wzrost populacji. Czy tylko ja to źle zrozumiałem?

Jakby tego było mało, jak donosi Washington Times, słowa pana Fauci’ego (doradcy Trumpa z powołanego do walki z koronwirusem Task Force’u) o wprowadzeniu szczepień obowiązkowych idą w USA wespół z informacją o ogromnych inwestycjach, jakie Bill Gates czyni w zakresie budowy fabryk produkujących szczepienia. Czyli z jednej strony Gates lobbuje masowe szczepienia i funduje panele dyskusyjne 'na wypadek’ wybuchu pandemii, po czym z drugiej inwestuje miliardy dolarów w hale produkcyjne. Myślałem, że ten 64-letni biznesmen ustępując z Rady Nadzorczej Microsfotu rzeczywiście zajmie się działalnością charytatywną (jak to wspomniał w tym poście na LinkedIn), jednak jak się okazuje biznesowe perspektywy fundacji mogą przyćmić te związane z rozwojem jego firmy-córki.

Kolejnym dokumentem, który powinien jeszcze szerzej otworzyć Twoje oczy na to, co dzieje się obecnie jest Scenarios for the Future of Technology and International Development. Pozwól, że zacytuję jego najważniejsze fragmenty:

Pandemia, której świat spodziewał się od lat wybuchła. W odróżnieniu do H1N1, nowy wirus grypopodobny był znacznie bardziej zaraźliwy i śmiertelny. Nawet najlepiej przygotowane kraje zostały przytłoczone, gdy wirus uderzał kolejne państwa na świecie, zarażając niemal 20% światowej populacji. Pandemia miała także śmiertelny skutek ekonomiczny: międzynarodowa mobilność dóbr i osób została wstrzymana, osłabiając takie gałęzie gospodarki jak turystyka i niszcząc globalny łańcuch dostaw.

Nawet lokalnie, normalnie tętniące życiem sklepy czy biura stały puste miesiącami, pozbawione pracowników i klientów. Pandemia spowiła cały świat, chociaż najbardziej ucierpiały Afryka, Azja Południowo-Zachodnia i Ameryka Środkowa. Jednak nawet w krajach rozwiniętych zakażenia były ogromnym wyzwaniem. Jednakże kilka krajów poradziło sobie znacznie lepiej – w szczególności mowa tu o Chinach. Chiński rząd szybko wprowadził obowiązkową kwarantannę dla całego narodu, blokując niemal hermetycznie swoje granice, ograniczając rozprzestrzenianie się wirusa i tym samym pozwalając na szybszy powrót do normy.

Chiny nie były jedynym krajem, który powziął ekstremalne środki chroniące obywateli. Rządzący na całym świecie wzmocniły swój autorytet, wprowadzając bardzo restrykcyjne prawa i restrykcje, zaczynając od obowiązkowego noszenia masek, a na sprawdzaniu temperatury w miejscach publicznych skończywszy.

Nawet w momencie zelżenia pandemii, wprowadzone despotyczne zasady kontroli i nadzoru nad obywatelami nie zostały zniesione, a nawet się zintensyfikowały. Aby chronić siebie samych – przed międzynarodowym terroryzmem, kryzysem środowiskowym i rosnącym ubóstwem – liderzy państw jeszcze bardziej zwiększyli swoją władzę.

Z początku, idea bardziej kontrolowanego świata zyskała szeroką aprobatę. Obywatele chętnie oddali w ręce władzy swoją wolność, niezależność i prywatność w zamian za zwiększone bezpieczeństwo i stabilność. Byli oni znacznie bardziej przychylni zmianom wprowadzanym według uznania władzy. Ta przybrała różne formy: biometryczne ID dla wszystkich obywateli, ściślejsze regulacje kluczowych gałęzi gospodarki.

Z jakiego okresu pochodzi ten raport, jak sądzisz? Proszę, zastanów się przez chwilę i spróbuj zgadnąć.

Z Marca tego roku? Kwietnia?

To teraz uważaj – bo zaskoczę Cię bardziej, niż mogłeś się tego spodziewać. Słowa te zostały napisane w 2010 roku (!), a owy raport przygotowany został przez Rockefeller Institute we współpracy z Global Business Network, globalnym think-tankiem. Co warto podkreślić, scenariusz opisany w owym raporcie kończy się tymi słowami:

Rozwinięte kraje odczuły znaczny spadek przedsiębiorczej aktywności. (…) monopoliści z dużym zapleczem naukowym i budżetem poczynili znaczne postępy. [Po latach od czasów pandemii] obywatele zaczęli być coraz bardziej zmęczeni restrykcyjną kontrolą i oddaniem swoich autonomicznych decyzji w ręce polityków. (…) Dało się odczuć, że prędzej czy później coś zaburzy owy porządek, na który rządy na całym świecie tak długo pracowały.

Jeśli mi nie wierzysz – możesz sam sprawdzić – poniżej zamieszczam oryginalny dokument, który można znaleźć na stronie Rockefeller Institute (cytowany scenariusz nazywa się Lock-Step):

Teraz odpowiedz mi (a właściwie bardziej sobie) na pytanie – czy masz jeszcze jakiekolwiek wątpliwości co do tego, że obecna 'pandemia’, której nie potwierdzają dane, a o której odpowiednie nagłośnienie dbają jak jeden mąż wszystkie media na świecie, jest naturalnym zjawiskiem?

Czy może raczej jest komuś na rękę? I gdzieniegdzie możemy wywęszyć płynące szerokim strumieniem miliardy dolarów?

Dlatego od lat powtarzam – nie słuchaj słów, nie obserwuj działań, to tylko gra pozorów, a politycy to aktorzy. Co powinieneś natomiast robić, to patrzeć w którym kierunku płyną pieniądze, gdyż tylko tam znajdziesz tych, co piszą scenariusz.

Globalne zadłużenie gospodarek świata sięga 250 BLN USD, co w tym momencie przekracza całe światowe PKB o około 20%. Przy takiej skali zadłużenia jedyną realną alternatywą wszystkich gospodarek zachodnich, które od lat 'lecą’ na rekordowo niskich stopach procentowych (niekiedy nawet ujemnych!), jest sprawienie, aby realna wartość długu zmniejszyła się w czasie. Wszyscy liderzy na świecie doskonale wiedzą, że nie są w stanie owego zadłużenia spłacić, więc robią co mogą aby drukować kolejne miliony, miliardy czy obecnie nawet biliony dolarów.

A wszystko to w imię walki z 'niewidzialnym wrogiem’. Wrogiem, który opanował nasze życie codziennie, jak niegdyś terroryści po 9/11.

I tak jak po 11 Września niekończąca się wojna o wpływy w świecie wydobycia ropy oraz dodruk walut na potęgę została przemilczana przez opinię publiczną z powodu uzasadnienia tego 'realnym zagrożeniem ze strony terrorystów’, tak i obecna sytuacja jest w mojej ocenie wykorzystywana przez wszystkie rządy do wprowadzenia ograniczenia swobód obywatelskich, zwiększenia kontroli nad systemem finansowym i obywatelami oraz zakrojonego na niespotykaną dotąd skalę dodruku lokalnych walut, który służyć będzie tylko bardzo wąskiej elicie – o czym najlepiej świadczą średnie zarobki 1% najbogatszych w USA zestawione z biedniejszą połową społeczeństwa:

W normalnych czasach takie działania, jak wprowadzanie obostrzeń, zamykanie biznesów czy drukowaniu miliardów rządowych papierków wywołałyby co najmniej porządne strajki, jeśli nie rewoltę.

A tak, walcząc z kolejnym 'niewidzialnym wrogiem’, władza powoli zachęca ludzi do trzymania swoich oszczędności w bankach, demonizuje gotówkę, drenuje portfele sprawiając, że nie mogą oni uczciwie zarabiać prowadząc swój biznes lub pracując dla przedsiębiorców w całym kraju i wprowadza idiotyczne zakazy czy nakazy pod groźbą natychmiastowej wykonalności kary, bez możliwości odwołania.

I nikt nie protestuje, a większość klaszcze.

Najwyższą sztuką wojenną jest ujarzmienie wroga bez walki

Sun Tzu, 'Sztuka Wojny’

Dopiero zauważenie tej otoczki może pomóc w podjęciu najwłaściwszych decyzji, w tym tych dotyczących Twojej finansowej przyszłości. Odsyłam Cię tutaj do mojego artykułu opisującego strategię inwestycyjną, którą osobiście się kieruję. Jeśli pierwsze kroki dopiero przed Tobą lub jesteś na początku drogi, jest to tzw. must-read, absolutna podstawa, która pozwoli Ci zrozumieć podejście, które w owych czasach jest najwłaściwsze.

Jeśli natomiast masz już za sobą pierwsze kroki inwestycyjne, ważnym dla Ciebie aspektem dotyczącym podejmowania kolejnych działań jest to, czy dysponujesz kapitałem rzędu 10 000 PLN, 100 000 PLN czy 1 000 000 PLN lub więcej.

Mając kilka czy kilkanaście tysięcy na koncie, sprężyłbym się aby wykorzystać nowe szanse biznesowe, które właśnie się pojawiły, aby pomnożyć kapitał. Designerskie maski, dostawa zakupów czy jedzenia on-line, organizacja własnego home-office – to tylko niektóre przykłady. Wiele z nich nie wymaga dużego nakładu na początek, często też wartościowym produktem może okazać się produkt informacyjny (np. poradnik 'jak zorganizować biuro w domu’, wypisujący najlepsze produkty i pomagający uporządkować codzienność domowo-biurową), którego stworzenie wymagać będzie minimum środków pieniężnych.

Przy kilkudziesięciu tysiącach szukałbym możliwości inwestycji w mieszkania na wynajem z wykorzystaniem lewaru w postaci kredytu hipotecznego (według informacji od osób z branży, Czerwiec powinien być miesiącem, w którym ubieganie się o owy kredyt powinno wrócić do standardów sprzed wprowadzenia ograniczeń) i dalej pomnażał kapitał, aby zbudowały one jak największy dochód pasywny do dalszego reinwestowania. Pomogą Ci tutaj artykuły już opublikowane na MPB: Jak zarabiać na nieruchomościach (i dlaczego innym się to nie opłaca)? oraz Jak zbudować solidny dochód pasywny? Poradnik od podstaw.

Dla kapitału rzędu 100 000 PLN i więcej, rozważyłbym większą dywersyfikację – alokację w mieszkania na wynajem, w kryptowaluty (jeśli jesteś kompletnie 'zielony’ w temacie, opublikowałem niedawno bardzo obszerny poradnik dotyczący kryptowalut, w którym nie tylko opisuję wszystko od A do Z, ale także pozwalam Ci zajrzeć do mojego portfela inwestycyjnego), a także odpowiednie akcje oraz, jako ostoję przed nadchodzącym chaosem, złoto (koniecznie przeczytaj te artykuły: Jak mądrze inwestować na rynku akcji i dlaczego gorączka złota jest tuż tuż oraz Dlaczego powinieneś rozważyć inwestycję w złoto?).

Wyżej wymienione działania powinny pomóc Tobie wykorzystać obecne szanse, jednak musisz być świadomy jednej rzeczy – nie będą one trwały wiecznie, a pierwszy zawsze ma najwięcej do powiedzenia.

W iście ciekawym czasie przyszło nam żyć, muszę przyznać. W 2019 roku największe korporacje prześcigały się w odkupowaniu własnych akcji, windując ich kurs aby uzyskać odpowiednie premie roczne. Wyzbyte gotówki, teraz sznurkiem ustawiają się w kolejce po rządowe pieniądze na bail-out.

Tymczasem małe i średnie firmy z dnia na dzień straciły możliwość zarobkowania odgórnymi zakazami, a nikt z rządzących jakimś cudem nie wpadł na prosty pomysł całkowitego zwolnienia tych ludzi z podatków i opłat.

Aby 'ratować’ biznesy, drukuje się miliardy dolarów, z czego najmniejsi, generujący największy % PKB, dostaną ochłapy, a największymi wygranymi będą te korporacje, które zdejmą majtki przed rządem, a 95% obywateli będzie mogła tylko patrzeć, jak realna siła nabywcza ich oszczędności topnieje wraz z tym, jak topnieje ich wolność i niezależność. A to wszystko przy akompaniamencie sztucznie nadmuchanej przez media pandemii.

W takich czasach inwestowanie jest szalenie trudne – jednak po to jestem tutaj dla Ciebie, abyś zbliżające się kryzysowe lata wykorzystał na to, aby wzbogacić się niczym Warren Buffett na ostatnim kryzysie. Zacznij od odpowiedniej edukacji, którą na MPB zamierzam Ci dostarczyć w nadchodzących miesiącach.

Jako, że temat jest nadal 'na tapecie’, a wiele informacji w mediach jest zwyczajnie cenzurowanych lub 'zniekształconych’, zamieszczam poniżej listę kolejnych wartościowych materiałów, z którymi – moim zdaniem – każdy z Czytelników powinien się zapoznać:
[1] https://bit.ly/OrdynatorPandemiaToFikcja – Ordynator oddziału zakaźnego w wywiadzie mówi, że pandemia to fikcja
[2] https://bit.ly/CenzuraCOVID – cenzurowanie niezależnych, pozamainstreamowych osób przez FB czy YT
[3] https://bit.ly/COVIDNiskaSmiertelnosc – jedno z badań potwierdzające niską śmiertelność, porównywalną z grypą
[4] https://bit.ly/UKZgonyZPowoduLockdownu – agencje rządowe w UK przewidują 150 000 zgonów z powodu lockdownu, czyli znacznie więcej niż z powodu COVID-19
[5] – https://bit.ly/2000ZgonowZPowoduBrakuDostepuDoOpieki – w UK 2000 osób umiera tygodniowo z powodu braku dostępu do opieki zdrowotnej lub strachu przed pójściem do szpitala
[6] – https://bit.ly/KoronawirusNigeria – w Nigerii więcej osób ginie z rąk policji wymuszającej restrykcje niż z powodu samego koronawirusa
[7] – https://bit.ly/StartyZPowoduLockdownuWiekszeNizZPowoduWirusa – Profesor Carl Heneghan, dyrektor Centre for Evidence-Based Medicine (Centrum Medycyny Opartej na Dowodach) na uniwersytecie w Oksfordzie ostrzega, że szkody spowodowane wprowadzeniem restrykcji mogą być większe, niż szkody spowodowane przez wirusa.
[8] – https://bit.ly/ZamkniecieSzkolNiePrzynosiEfektu – W czasopiśmie Lancet opublikowano raport, w którym wprost napisane jest, iż zamknięcie szkół nie przynosi efektu w postaci zatrzymania ‘pandemii’
[9] https://bit.ly/AplikacjeRzadoweNarusajaPrywatnosc – 300 naukowców z 26 krajów ostrzega przed ‘bezprecedensową inwigilacją społeczeństwa’ przez aplikacje koronawirusowe naruszające ochronę danych (w tym naszą Kwarantannę Domową, o czym również alarmowałem)
[10] https://bit.ly/Do65MLNGlodujacychZPowoduRestrykcji – Prognozy przewidują, że od 35 do 65 milionów ludzi popadnie w absolutną biedę bądź skrajne ubóstwo (a wielu z nich grozi głód) z powodu restrykcji wprowadzonych przez rządy
[11] https://bit.ly/NiemieckiEkonomistaOWykorzystaniuKryzysuPrzezRzady – Niemiecki ekonomista Norbert Haering wyjaśnia w kilku artykułach wykorzystanie kryzysu do wprowadzania światowych instrumentów monitorowania obywateli
[12] https://bit.ly/NiemieckiDziennikarzOBrakuRzetelnosci – Niemiecki autor i dziennikarz Harald Wiesendanger komentuje ‘rzetelność dziennikarską’ w dobie koronawirusa: ‘Jak zawód dziennikarza, z założenia niezależny, krytyczny i bezstronny, uległ tak szybko zbiorowej histerii i niemal jednogłośnie zaufał rządowej propagandzie. To dla mnie niezrozumiałe, obrzydza mnie, mam tego dość, dystansuję się od tego niegodnego spektaklu z całkowitym wstydem.’
[13] https://bit.ly/OrganizacjeOstrzegajaPrzedPelnaInwigilacja – ponad 100 organizacji ostrzega, że świat zmierza w kierunku totalnej inwigilacji
[14] https://bit.ly/SmiertelnoscCOVIDNizszaNizZakladano – prestiżowy Nature Medicine i raport o znacznie niższej śmiertlności, aniżeli początkowo zakładano opublikowany raptem 8 dni po wprowadzeniu lockdownu w Polsce
[15] https://bit.ly/SmiertelnoscCOVIDJakPrzyGrypie – Badanie serologiczne przeprowadzone w hrabstwie Santa Clara w Kalifornii przez Uniwersytet Stanforda wykryło przeciwciała u 50 do 85 razy większej liczby osób, niż wcześniej szacowano. Wskazuje to na śmiertelność COVID-19 od 0,12% do 0,2% lub nawet mniej – jest to śmiertelność porównywalna do ciężkiej grypy.


10 odpowiedzi

    1. Cześć Dawidzie, kolejna fala i kolejne działania to po prostu przykrywki i wytłumaczenie dla mas tego, co od początku było planowane – dodruku olbrzymich ilości pieniądza. Spójrz chociażby na wskaźnik M3 podaży pieniądza, który siłą rzeczy musi publikować NBP. To jest naprawdę jakiś kosmos, ale skoro dokładnie tego się spodziewaliśmy, to każdy mógł zaplanować odpowiednio swoje działania i je teraz, przez najbliższe 3-4 lata realizować 🙂

  1. Witaj, pozwolę sobie nie zgodzić się z twoją oceną zagrożenia COVID, która według mnie jest mocno zaniżona (liczy się nie tylko śmiertelność).
    Istnieje zbyt duża niepewność wobec dalszego rozwoju tego wirusa (ile osób w końcu zachoruje? czy jest sezonowość? czy odporność po chorobie będzie trwałą? w co ten wirus się zamieni z czasem (mutacje)? etc).
    Wstępne dane sporo różnią się w zależności od kraju, jednak takie parametry jak R0 (przenikalność) i śmiertelność COVID są oceniane powyżej grypy (np. ten link). Wspomniane przez ciebie ‘zwykłe’ choroby (grypa, gruźlica i zapalenie płuc) są przewidywalne, możemy ocenić ile osób zachoruje w kolejnym roku i zaplanować działania. Porównywanie ilości chorych nie jest obiektywne, ponieważ COVID został powstrzymany dzięki wprowadzonym ograniczeniom na skalę światową.
    Moim zdaniem, tempo wzrostu liczby chorych COVID (stanem na 20.kwietnia przybliża się do 2,5 mln osób, +60-80tys osób dziennie), zarówno jak i wspomniana niepewność stały powodem światowego ‘lock-down’.
    Wobec tego, stwierdzenie, że COVID ‘nie jest groźny, jego śmiertelność nie przewyższa innych znanych nam chorób zakaźnych’ nie odpowiada rzeczywistości.

    Niestety, wymieniając też niektóre fakty (kejs Event 201, raport Rockefeller Institute, wypowiedz Bill’a Gates’a), idziesz w ślady zwolennikom teorii spiskowych oraz anti-vax.
    Owszem zgadzam się z filozofią MPB i jestem wdzięczny za poprzednie treści. Sorry za krytykę w tym przypadku 🙂

    1. Myślę, że nie ma co przepraszać za krytykę. Krytyka jeśli tylko obiektywna i wnosi coś do dyskusji jest jak najbardziej pożądana.

    2. Mikhail,
      takie komentarze właśnie najwięcej wnoszą do głównej treści :).
      W kwestii COVID-19 – obstawiam przy swoim. Zauważ, że mamy obecnie na świecie idealne porównanie państw, które wprowadziły przymusowy lockdown z tymi, które na taki krok się nie zdecydowały. Według najświeższych analiz, nie ma zasadniczej różnicy pomiędzy tymi państwami, jeśli chodzi i zachorowalność/śmiertelność. W USA też wycofują się ze swoich szacunków dotyczących możliwego rozwoju epidemii, wprost przyznając, że szacunki były zdecydowanie zawyżone.
      Natomiast jeśli chodzi o Event201 czy raport Rockefeller Institute – to nie są teorie, tylko fakty. Są ponadto zadziwiająco zbieżne z fałszywym przekazem medialnym oraz rozwijającą się sytuacją. Pod ich przykrywką drukuje się biliony dolarów na całym świecie, aby pozbyć się długu poprzez inflację, co tylko pogłębi różnicę w zarobkach i majętności TOP 1% vs BOTTOM 90%.
      Artykuł miał zwrócić uwagę na to, że obecna panika nie jest racjonalna, a podejmowane na przestrzeni najbliższych lat decyzje powinny uwzględniać znaczny spadek siły nabywczej papierowej waluty. Jeśli nieco zbaczamy z głównego tematu, nie ma za co przepraszać, bo chciałbym żebyśmy dyskutowali tutaj jak najwięcej :).

  2. Z tym Bill’em Gates’em to trochę przesadziłeś – od kawałka czasu
    wiadomo, że chodziło mu o ograniczanie umieralności niemowląt w państwach z wielodzietnym modelem rodziny. Tam matki rodzą wiele dzieci w obawie przed tym że jakiś ich odsetek i tak umrze zanim osiągnie wiek dojrzały. Szczepionki ograniczą śmiertelność niemowląt i dzieci, a to z kolei w konsekwencji w dłuższym horyzoncie przełoży się na niższą dzietność tych społeczeństw.

    1. Łukasz,
      zawsze staram się weryfikować możliwie wnikliwie wszystko, co zamieszczam na MPB. Chyba na tyle zdążyłeś już mnie poznać ;).
      Nigdy nie zagłębiałem się w ten temat (skupiam się głównie na inwestycjach), widziałem też komentarz Melindy Gates mówiący dokładnie to, co napisałeś. Mam jednak co do tego dwa poważne zastrzeżenia:
      1) Dane – te dotyczące aktywności ich fundacji oraz lobbowania WHO przeczą ich pięknym słowom oraz zapewnieniom. W wielu opracowaniach można przeczytać, że ich akcje szczepień przyczyniły się m.in. do 490 000 sparaliżowanych dzieci w Indiach. Nie mówiąc o dodanych do szczepionek hormonów powodujących zmniejszenie płodności (testy potwierdzone przez niezależne laboratoria, oskarżenia płynące z kilku państw). Dodaj do tego wychodzące obecnie na światło dziennie informacje związane z ID2020 oraz niedawno zgłoszonym patentem Microsoftu o nr 060606 i powoli wszystko zaczyna układać się w całość
      2) Logika – niższa śmiertelność nie prowadzi do ograniczenia dzietności. Podniesienie standardu życia do tego prowadzi. Znacznie bardziej WHO czy inne organizacje powinny skupić się na uzdatnianiu wody, promowaniu higieny itd. aniżeli masowych szczepieniach.
      Nie chcę zbytnio zagłębiać się w temat fundacji Billa Gatesa czy jego działań, dlatego tylko wspomniałem o tym w artykule – ale obecnie widać trend, w którym podejmowane decyzje o lockdownie (wpływające na ekonomię i nasze finanse) służą bardzo wąskiej garstce ludzi. Przedkłada się interes jednego człowieka ponad dobro i wolność nas wszystkich.

Skomentuj Bartosz Jezierski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *