Artykuł ten udostępniłem moim subskrybentom w Sierpniu 2018 roku, dlatego jeśli chcesz otrzymywać cenne informacje z rynku inwestycji z odpowiednim wyprzedzeniem, zapisz się na mój newsletter! Inaczej tak ważne informacje jak ta mogą Cię ominąć…
Słowo 'kryzys’ spędza sen z powiek inwestorom, zarządzającym pieniędzmi klientów managerom funduszy inwestycyjnych, politykom, bankierom… i Bóg jeden wie komu jeszcze.
A tak naprawdę gdybyś spojrzał na to z innej perspektywy – tej, którą bardzo dobrze znasz na co dzień z weekendowych wypadów do galerii handlowych – to powinieneś właśnie chłodzić szampana, by niebawem otworzyć go z hukiem i zacząć fetę, niczym kierowcy Formuły 1, znajdujący się na szczycie podium! Mówię serio!
Wiem, że narracja rządowa i ta z pogranicza świata bankowości komercyjnej oraz państwowej jest dość jednoznaczna w swojej ocenie – kryzys to coś złego, przez niego rządy mają problemy, a gospodarka nie rozwija się w takim tempie, w jakim powinna… Bla, bla, bla… taki bełkot (nie mogę tego inaczej nazwać) przewija się od Justyny Pochanke, przez Danutę Holecką aż po Roberta Stanilewicza. Nie, żebym miał im cokolwiek za złe – telewizja (czy to publiczna, czy 'prywatna’) ma informować ludzi o bieżącej sytuacji, a że w Polsce od lat widzowie godzą się na wieczny klimat grozy i niepokoju, przez co przychylność 'góry’ zyskują niemalże wyłącznie thrillerowi reporterzy.
Nie zmienia to faktu, że o ile kryzys dla rządów to trudny okres, tak dla zwykłego zjadacza chleba jest on niemalże niezauważalny. Oczywiście, takie kraje jak Grecja ucierpiały po 2008 roku dość mocno, wiele osób straciło pracę, ale czy naprawdę nikt nie sądził, że jeśli pracownik dostaje kilkaset EUR miesięcznie dodatku za… mycie rąk w pracy, to będzie to trwało w nieskończoność? Litości, to nie realia Monty Pythona!
Odrobina zdrowego rozsądku nigdy nie zaszkodzi – a jeśli by nią przyprawić płynące z Europy i ze świata wieści po ostatnim krachu, okazałoby się, że wiele szumnie zapowiadanych chwil grozy okazały się kinem nie tyle strasznym, co komicznym.
W końcu, kryzys to rosnące stopy procentowe, a te niestety nie sprzyjają tym, którzy potrzebują długu do przetrwania (patrz – większość zachodnich gospodarek, wliczając w to naszą). Wyższe stopy procentowe oznaczają większe odsetki od już zaciągniętych pożyczek, a dodatkowo utrudniają pozyskanie kapitału na kolejne lata. Tzw. 'easy money’, czyli łatwy pieniądz właśnie się kończy, dlatego już od kilku lat bankierzy centralni dwoją się i troją, jak tu namieszać w księgach, by dalej podtrzymać sztuczne pobudzenie gospodarki – przez to wpadają na tak 'genialne’ pomysły, jak chociażby Quantitative Easing (jeśli niewiele Ci to mówi, zajrzyj w międzyczasie tutaj).
Aby zbytnio nie zagłębiać się w temat polityki banków centralnych, można po prostu stwierdzić, że kryzysu najbardziej obawiają się ci, którzy w pierwszej kolejności są jego przyczyną. Ale dlaczego Ty miałbyś się go bać? Tylko dlatego, że ktoś każe Ci tak sądzić? Biorąc przykład z Donalda J. Trumpa, mogę powiedzieć tylko jedno: You can tell them to go f… themselves!
I don’t have a short temper, I just have a quick reaction to bullshit – Elizabeth Taylor
Przecież kryzys to spadek cen wielu aktywów, czasami poniżej ich realnej wartości. Ludzie, niesieni na fali narracji strachu, wyprzedają się ze swoich aktywów bez większego opamiętania. Dlaczego jednak Ty miałbyś temu wtórować?
Przypomnij sobie, jak ostatnim razem byłeś na zakupach – szukałeś rzeczy, których cena była najwyższa, czy może bardziej polowałeś na okazje? Patrzyłeś, gdzie znajdują się wielkie napisy 'Najdroższy w historii’ , czy raczej szukałeś tych, które niemalże krzyczały do Ciebie 'Sale’, '1+1′ i innych, mówiących wprost o aktualnej przecenie?
Przełóż to teraz na rynek finansowy i okaże się, że pod kątem inwestycyjnym kryzys jest Twoim najlepszym sprzymierzeńcem! Jeśli odpowiednio się do niego przygotujesz, może okazać się, że nadchodzące lata będą dla Ciebie obfitowały w lukratywne opcje.
Zapytasz teraz zapewne – jak się w takim razie przygotować do kryzysu? Można to w ogóle zrobić?
Rzuć okiem na najlepszych inwestorów na świecie, a dość szybko poznasz odpowiedź. Warren Buffett, CEO Berkshire Hathaway, siedzi obecnie na tak dużej górce pieniędzy, że fundusz, którym zarządza mógłby z dnia na dzień kupić 465 firm z indeksu S&P 500. Mówię tu o możliwości kupna takich gigantów, jak Nike, Starbucks, Netflix czy Ford jednym ruchem pióra.
Jednak Buffettowi nawet na sekundę przez myśl nie przeszły zakupy – ceny są zbyt wysokie. Wyrocznia z Omaha zwyczajnie czeka na nadchodzącą wyprzedaż.
Dlatego, jeśli posiadasz jakiekolwiek aktywa, na których wzrost wartości czekałeś – teraz jest dobry moment do ich sprzedaży. Gotówka w czasach kryzysu jest najmocniejszą kartą przetargową, więc dobrze jest mieć ją w zapasie. Pisałem już o tym, dlaczego złoto to obecnie jeden z najlepszych sposobów na zabezpieczenie kapitału – stąd część gotówki, jako swego rodzaju polisę kryzysową, powinieneś ulokować właśnie w tym kruszcu.
Kolejnym krokiem jest wzmocnienie pozycji na aktywach, które generują solidny cashflow. Mimo ATH (all-time high, czyli najwyższych historycznie cen) wielu z nich, można jeszcze znaleźć kilka okazji na rynku nieruchomości czy akcji. Trzeba nieco poszukać, niekiedy poza granicami naszego kraju. Jednak praca i wysiłek w to włożony z pewnością będą procentować, gdyż nic tak dobrze nie zabezpiecza długofalowo naszych interesów jak nieruchomości pod wynajem czy firmy płacące sowite dywidendy swoim akcjonariuszom.
Wisienką na torcie jest dodanie do własnego portfolio aktywów, które nie są skorelowane z trendem rynkowym. Obecnie najlepszą alternatywą dla rynku akcji są moim zdaniem… kryptowaluty.
Niech nie zmartwi Cię obecna narracja płynącą wprost z Wall Street, jeśli chodzi o Bitcoina – taką narrację Wilki przyjmują zawsze wtedy, gdy zbyt późno dostrzegą perełki inwestycyjne lub gdy obostrzenia prawne uniemożliwiają im inwestycje na szeroką skalę. Identyczna sytuacja miała miejsce w latach 90′ w czasach tzw. 'dot-com boomu’. Wtedy wszystkie firmy mające „electronics” czy 'tech’ w nazwie pozyskiwały kapitał z taką łatwością, że wiele osób dosłownie z dnia na dzień stawała się milionerami. Wśród nich można było znaleźć również prawdziwych wizjonerów – jak Billa Gatesa czy Jeffa Bezosa. Ich Microsoft oraz Amazon poszybowały w górę na fali szału zakupowego nie mniej, niż inne firmy. I wtedy tuż na przełomie dwóch milleniów przyszedł krach.
W ciągu nieco ponad roku obydwie spółki, mimo solidnych podstaw biznesowych, oberwały rykoszetem. Kurs Microsoftu spadł z 52 USD do nieco ponad 20 USD (strata prawie 62%), a Amazona zaliczył jeszcze większy dołek – ze 106 USD wycena spółki Bezosa obniżyła się do niecałych 10 USD (tracąc niemalże 91%).
Całe Wall Street wtedy grzmiało – 'trzymaj się z daleka od tych firm!’. Tyle, że ich działania temu przeczyły. Akcje Microsoftu czy Amazona były wtedy łakomym kąskiem dla dużych graczy, a panika rozsiana wśród szeregowych, indywidualnych inwestorów pozwoliła funduszom inwestycyjnym ulokować w nich odpowiednią część kapitału, zanim trend się odwrócił. Spójrz na to, gdzie dzisiaj znajdują się Microsoft (wycena na poziomie 106 USD, ponad 500% wzrostu) czy Amazon (wycena na poziomie 1 781 USD, ponad 18 500% wzrostu), a zrozumiesz w mig, o czym mówię.
Z Bitcoinem sytuacja ma się obecnie niemalże identycznie. Żeby Cię nie zanudzać, podam Ci jeden flagowy przykład. Jamie Dimon, którego możesz kojarzyć jako CEO JP Morgan Chase, pod koniec 2017 roku zażarcie potępiał Bitcoina, nazywając go oszustwem, po czym po zaledwie kilku miesiącach odwołał swoje słowa. Jednak JP Morgan Chase zaczęło inwestować w technologię blockchain, tworząc strategiczne partnerstwo z takimi gigantami jak Microsoft pod nazwą Enterprise Ethereum Alliance już na początku 2017 roku. Jak na dłoni widać tutaj z jednej strony oficjalną narrację (’Bitcoin is a fraud’), którą podchwyciły wszystkie media oraz przeczące temu podejmowane działania. Przypadek? Nie sądzę. W końcu CEO musi wiedzieć, jakie strategiczne decyzje podejmuje jego firma… Ty zaś bądź mądry i z tego skorzystaj.
Tym bardziej, że właśnie CBOE, czyli Chicago Board Options Exchange czeka na rozpatrzenie przez SEC (organ nadzorujący rynek obrotu papierami wartościowymi w USA) wniosku o założenie ETF-a opartego na Bitcoinie. O ile wyjaśnię to nieco bardziej szczegółowo wkrótce, tak teraz powinieneś wiedzieć, że zwyczajnie umożliwi to instytucjom bardzo prostą inwestycję w tę kryptowalutę, w pełni zgodną z amerykańską literą prawa, a to jest jednoznacznym sygnałem, że rynek wkrótce czeka 'jazda w górę’.
Jeśli jeszcze nie jesteś zaawansowanym użytkownikiem kryptowalut, wybierz jako docelową inwestycję wyłącznie Bitcoina. Posiada on najdłużej działający, w pełni bezpieczny blockchain, a jego ograniczona ilość – 21 MLN sztuk – sprawia, że nawet w szczytowym momencie emisji ich wszystkich na rynek, będzie ich za mało, aby każdy z milionerów na świecie miał choćby po 1 Bitcoinie. Stąd powinieneś teraz dołożyć wszelkich starań, aby zostać posiadaczem choćby 1 sztuki, a dopiero wtedy zacząć myśleć o jakichkolwiek innych projektach (jak Ethereum, Litecoin itd.).
Nawet jeśli kryptowaluty nie są Twoim konikiem, obsługa giełdy BitBay [link afiliacyjny] – na której będziesz mógł zakupić Bitcoina – jest tak intuicyjna i prosta, że każdy sobie z nią poradzi, a jednocześnie jest ona (i zawsze była) moim numerem 1, jeśli chodzi o wybór giełdy z niesamowitym supportem, przejrzystym interfejsem i zaufaniem klientów potwierdzonym latami obecności na rynku.
Pamiętaj, że Twoja alokacja środków w takie aktywa jak kryptowaluty nie powinna przekroczyć 1% Twoich całkowitych funduszy, a na pewno nie powinna stanowić więcej niż ~5 000 PLN całkowitej kwoty. Pozwoli Ci to zachować zimną krew podczas wahań kursowych, a z uwagi na to, że obecnie kryptowaluty charakteryzuje duża asymetryczność (czyli potencjalne zyski NIE są proporcjonalne do wkładu), nadal będziesz mieć szansę na wygenerowanie dodatkowej, pokaźnej sumy.
I to by byłe na tyle – Twoja lista rzeczy do zrobienia w najbliższych miesiącach wygląda następująco:
- Sprzedać aktywa, na których wzrost ceny czekałeś
- Ulokować część gotówki (~10%) w złocie, resztę zachować na nadchodzącą wyprzedaż
- Poszukać okazji na rynku nieruchomości pod wynajem lub akcji firm, które płacą wysokie dywidendy
- 1% środków przeznaczyć na zakup Bitcoina na giełdzie kryptowalut
- Kupić dobrego szampana i wrzucić go do lodówki, niech czeka na okazję
Zacznij działać już teraz, rynki nigdy nie czekają na spóźnialskich.