Część Czytelników MPB odwiedza stronę na Facebooku, część jednak od tego stroni. Sam jestem na tej platformie głównie z powodu firmowego profilu i działań z tym związanych.

Treści, które tam publikuję to najczęściej krótsze wiadomości, dopełniające treść artykułów dostępnych na blogu, stąd pomyślałem, że skoro część z Was (do których może i Ty należysz?) tam nie zagląda, dobrze byłoby najważniejsze informacje udostępnić również tutaj.

Stąd pomysł na MPB’s Digest, czyli ubrane w paczkę najważniejsze wiadomości, które opublikowałem dotychczas. Daj znać, co sądzisz o takim pomyśle w komentarzu, a poniżej zamieszczam najważniejsze treści, jakie opublikowałem w 2018 roku, jeszcze przed oficjalną premierą bloga.

Value Investing & Cash Is King
(opublikowany 11 kwietnia 2018)

CEO Berkshire Hathaway, Warren Buffet, uważany jest za inwestycyjną wyrocznię.

Przez wszystkie lata jego firma osiągała ponadprzeciętne wyniki dla swoich klientów, lokując ich pieniądze w dobrze przemyślane inwestycje.

Dość powiedzieć, że od ponad 25 lat firma jest udziałowcem Coca-Coli i Buffett wiele razy podkreślał, że nie zamierza jej akcji sprzedawać – pewnie dlatego, że wzrosły one od 1988 roku ~1600%, płacąc ich właścicielom sowite dywidendy w międzyczasie.

Dlatego co roku świat finansów czeka z niecierpliwością na raport Berkshire Hathaway, będący jednocześnie analizą Buffetta aktualnej sytuacji polityczno-gospodarczej na świecie.

Jakich inwestycji dokonał Buffett w 2017? W jakie firmy zainwestował? Jakie nowe biznesy pojawiły się na jego celowniku?

Odpowiedź pewnie Cię zaskoczy, choć nie powinna – otóż Berkshire Hathaway nie dorzuciło do swojego portfolio ŻADNEJ nowe firmy.

ŻADNEJ.

Ani jedna firma nie spełniła wymagań Buffetta, które on sam określa dość precyzyjnie:

„In our search for new stand-alone businesses, the key qualities we seek are durable competitive strengths; able and high-grade management; good returns on the net tangible assets required to operate the business; opportunities for internal growth at attractive returns; and, finally, a sensible purchase price.”

Buffett w następnym zdaniu w raporcie dodaje:

„That last requirement proved a barrier to virtually all deals we reviewed in 2017, as prices for decent, but far
from spectacular, businesses hit an all-time high. Indeed, price seemed almost irrelevant to an army of optimistic
purchasers.”

Najlepszy inwestor na świecie nie zainwestował w nic, gdyż jak uważa, żaden z biznesów nie był wart swojej (wy)ceny.

Na koniec 2017 roku Berkshire Hathaway miało kapitał 116 MLD USD – sumę, która mogłaby posłużyć do kupienia 465 z 500 największych firm w USA…

Pomyśl o tym przez chwilę – wyrocznia inwestycyjna nie kupuje akcji firm, bo uważa, że są przewartościowane (mowa tu o firmach takich jak np. Netflix).

Trudno jest się wzbogacić, jeśli kupuje się średniej jakości aktywa po zawyżonej cenie – kluczem do sukcesu jest kupno dobrych aktywów po cenie okazyjnej, która daje perspektywę odpowiedniego wzrostu w nadchodzących latach.

Dlatego rok 2017 dla Buffetta był rokiem gromadzenia gotówki. Jeśli akcje firm uzyskują swoje ATH (all-time high, najwyższą wartość historyczną), logicznym jest, że niebawem można oczekiwać korekty ich wartości.

I na to czeka Buffett – na korektę.

Dlatego jeśli najlepszy inwestor na świecie gromadzi gotówkę na przyszłe zakupy… Ty również powinieneś przemyśleć pójście w jego ślady.

Oczywiście, Buffettowi trudniej jest inwestować w „mniejsze” firmy, które mogą Tobie przynieść dość przyjemne zyski, niemniej jednak jeśli nadarza się okazja, warto mieć odpowiednią płynność własnych aktywów, by móc odpowiednio szybko skorzystać z okazji.

„Cash is king”, jak mawiają niektórzy i w tym przypadku sprawdza się to znakomicie.

FEDCoin: Cyfrowy Dolar, Pełna Kontrola, Pełna Inwigilacja
(opublikowany 28 maja 2018)

Na naszych oczach rozgrywa się zakrojona na szeroką skalę wojna z gotówką.

Jednak wydaje mi się, że nawet jeśli zdajesz sobie sprawę z potencjalnego zagrożenia, możesz nie dostrzegać tego, co czyha tuż za rogiem.

Od Lipca 2019 roku w Australii wszelkie transakcje gotówkowe powyżej 7 500 USD (10 000 AUD) będą NIELEGALNE. Po prostu, jeśli zamarzy Ci się w drugiej połowie przyszłego roku kupić auto, domek letniskowy czy droższy zegarek za gotówkę, rząd potraktuje Cię jak KRYMINALISTĘ, stawiając na równi z mafią, dilerami i terrorystami.

I pomimo, tego, że według oficjalnej wykładni Scotta Morrisona “This will be bad news for criminal gangs, terrorists and those who are just trying to cheat on their tax or get a discount for letting someone else cheat on their tax”, to tak naprawdę jest to precedens w skali światowej.

Jeszcze do niedawna rząd (i jego przedstawiciele w postaci Policji, służb itd.) musiał NAJPIERW posiadać pewne dowody, by móc w jakikolwiek sposób inwigilować obywateli. Jednak obecnie wystarczy, że rząd stwierdza, że z danego narzędzia (w tym przypadku gotówki) korzystają gangsterzy, by wyeliminować je również dla tych, dla których stanowi ono codzienność w normalnym prowadzeniu biznesu.

Czy rządy zamierzają zabronić kupowania aut, bo te mogą zostać użyte jako bomby-pułapki? Albo kupna gwoździ, które mogą posłużyć do zrobienia domowej roboty granatu odłamkowego?

Oczywiście, że nie – bo nie o wojnę z terroryzmem i gangsterami tutaj chodzi. Tylko o wpływy z podatków i kontrolę przepływu majątku.

Od Ameryki Północnej, przez Europę po Australię, niemalże wszystkie rządy świata borykają się z ogromnym problemem – długiem. Aby się z nim uporać, można zrobić dwie rzeczy: zmniejszyć wydatki lub zwiększyć wpływy.

Zmniejszenie wydatków nie wchodzi w grę, bo raz nauczone rozdawnictwa rzesze ludzi, dla których jedyną wykładnią światopoglądową jest szklany ekran wybiorą tego, kto obieca więcej. Poza tym, kredyt to zbyt dobry biznes, by go zastopować.

Dlatego trzeba zwiększyć wpływy – ale jak to robić, skoro obywatele roszczą sobie prawo do wolności i swobody? Powoli im tę wolność ograniczać w imieniu „wyższego dobra”. Niezidentyfikowany, bezosobowy przeciwnik jest najlepszym sprzymierzeńcem. I tak powitaliśmy terrorystę na naszych salonach XXI wieku. Osobę bez imienia, nazwiska, często nawet JESZCZE NIEZNANĄ, a tylko POTENCJALNĄ – która jednak dominuje przestrzeń publiczną, co i rusz lądując w nagłówkach gazet czy stanowiąc trzon wypowiedzi polityków. A Ci, w imię walki z terroryzmem, coraz bardziej ingerują w naszą codzienność (i prywatność).

Jednak diabeł tkwi w szczegółach, bo co się stanie, gdy uda się rządowi wyeliminować w pełni płatności gotówkowe? Przecież nikt nie będzie chodzić z laptopem do warzywniaka (wiem, że u nas w kraju można obecnie płacić chociażby BLIKiem, ale w skali świata Polska jest w kwestii płatności elektronicznych, o dziwo, przodującym krajem; na zachodzie standardy są takie, że w wielu miejscach nie zapłacisz kartą poniżej pewnej wartości). Co więcej, trudno zakładać, że bazując na obecnej technologii, banki nagle przyspieszą potwierdzenia przelewów do ułamków sekundy.

Nie martw się – w końcu jest blockchain i są kryptowaluty, które dają potwierdzenia transakcji niemalże w czasie rzeczywistym. Rządy i media mówią, że kryptowaluty są złe?

Powitaj zatem FedCoin! David Andolfatto, Vice-President of Research FEDu już od kilku lat mówi o rządowej kryptowalucie. Jej wprowadzenie pozwoli nie tylko W PEŁNI KONTROLOWAĆ zachowania konsumenckie ale także W PEŁNI INWIGILOWAĆ poczynania obywateli.

Masz poniżej 18 (czy 21 w USA) lat? FedCoinem nie kupisz alkoholu, bo płatność nie przejdzie (a jak spróbujesz użyć czyjejś karty, będziesz przestępcą). Co więcej, w przypadku blockchainowego dolara, WSZYSTKIE TWOJE TRANSAKCJE staną się jawne dla władz, z pełnym dostępem do historycznego wglądu.

Orwellowska wizja miała być ostrzeżeniem przed wkraczaniem w prywatne życie obywateli – jednak to, co dzieje się obecnie i co może nas spotkać w najbliższej przyszłości to już nie pisarskie gdybanie, a rzeczywistość, w jakiej się znajdujemy.

Kryptowaluty są złe nie dlatego, że posługują się nimi gangsterzy (bo nie posługują, a dokładniej – stanowią margines, jak w przypadku gotówki), tylko dlatego, że rząd ich nie kontroluje. Zupełnie inaczej media będą mówić o rządowych FedCoinach i DigiPLNach.

I tak jak zawsze w dziejach historii, tak realna władza leży w rękach ludzi – będziesz podążać za tłumem, nie zdając sobie sprawy z tego, że możesz zapewnić sobie anonimowość, prywatność oraz swobodę? Twój wybór.

DasCoin – Kolejna Piramida Się Wali
(opublikowany 27 maja 2018)

Od zawsze powtarzałem, by dokładnie sprawdzić wszystkie projekty kryptowalut, w które chcesz zainwestować. Szczególnie te, które obiecują ogromne zyski.

Podejrzana giełda, brak opublikowanego w pełni kodu źródłowego, MLMowe licencje, obietnice milionów zysku i totalny brak podstawowej wiedzy większości 'użytkowników-naganiaczy’ z zakresu blockchaina / krypto…

Due dilligence to podstawa jakiekolwiek inwestycji, dlatego od samego początku DasCoinowi mówię stanowcze NIE. I nareszcie do tego głosu dołącza poważne rządowe wsparcie.

Szkoda tylko, że Premier Morawiecki nie widzi różnicy między Bitcoinem a DasCoinem, nazywając wszystkie kryptowaluty piramidami…

[EDIT: od samego początku pojawienia się tego projektu ostrzegałem znajomych przed kupowaniem tej pseudo-kryptowaluty. Część posłuchała, część znajomych lub znajomych-znajomych nie. Nawet pod jednym wpisem na prywatnym profilu miejsce miała mała dyskusja z DasZwolennikiem. Cóż, dobrze jest wrócić do takich materiałów i wiedzieć, że nawet jeśli chociaż 1 osoba dzięki temu nie straciła swoich środków, zrobiłem dobrą robotę]

Republika Bananowa, Czyli Ile Zarabia Przeciętny Polak
(opublikowany 22 czerwca 2018)

Republika Bananowa – termin ten ukuł w 1901 roku amerykański pisarz O. Henry (pod tym pseudonimem 'ukrywał się’ William Sydney Porter).

Oznacza on kraj, który swoją ekonomię i politykę gospodarczą opiera na eksporcie bardzo wąskiej (często pojedynczej) grupy produktów lub surowców.

Posłużył on O. Henry’emu do opisania Hondurasu i państw z nim sąsiadujących, które w tamtych czasach zaczęły być eksploatowane przez United Fruit Company, amerykańską korporację importującą (głównie) banany z regionu Morza Karaibskiego.

Charakterystycznym dla Republik Bananowych jest duże rozwarstwienie społeczne, w którym większość mieszkańców kraju jest słabo opłacanymi pracownikami wielkich gigantów, a wąska grupa „trzymająca władzę” staje się głównymi finansowymi beneficjentami obecności korporacji w kraju.

Prowadzi to do patologii gospodarczej (w 1930 r. United Fruit Company, znane dzisiaj jako Chiquita Brands International, było właścicielem ponad 3,5 MLN akrów ziemi uprawnej w regionie Morza Karaibskiego i Ameryki Środkowej – skupując ją za bezcen i eksploatując m.in. Gwatemalę do cna po dzień dzisiejszy) oraz politycznej.

Ta druga objawia się tym, że politycy danego kraju ściśle współpracują z korporacjami (dbając o ich interesy) oraz tworzą prawo, które pozwala im chronić własne tyłki – pod każdym kątem.

Obecnie do Senatu w USA trafił projekt ustawy, która nazywa się CAA Reform Act. 'Reform’ w nazwie sugeruje, że musi ona coś poprawiać. I poprawia – ustawę CAA wprowadzoną w Styczniu 1995 r. przez Billa Clintona.

CAA została przyjęta jednogłośnie, a stanowiła o dostosowaniu norm pracy Kongresu do tych obowiązujących dla prywatnych przedsiębiorstw.

Co ciekawe, sekcja 416 CAA stanowiła o tym, że wszelkie mediacje czy przesłuchania w sprawach o naruszenie warunków pracy (w tym molestowania seksualnego!) nie zostaną ujawnione publicznie, a dodatkowo część podatków miała być przez Treasury Department odprowadzania specjalnie na pokrycie ewentualnych przyszłych roszczeń poszkodowanych.

Bill Clinton załatwił w 1995 roku wszystkim politykom pełną ochronę prawną (utajnienie wszelkich informacji o naruszeniach), a także finansową (to podatnicy zrzucali się na odszkodowania) w sprawach o mobbing czy wykorzystywanie seksualne w pracy.

Co ciekawe, jego romans z Moniką Lewinsky trwał od… 1995 roku przez 2 lata, by zaraz po tym ujrzeć światło dzienne w jednym z największych skandali politycznych lat 90′.

Przypadek? Nie sądzę.

Dlatego aż dziw bierze, że prawie ćwierć wieku zajęła rządzącym zmiana prawa, które zdecydowanie faworyzowało wąską grupę beneficjentów światka politycznego.

Co w tym wszystkim jest najbardziej zaskakujące to fakt, że CAA to tylko jeden z przykładów absurdów prawnych Republiki Amerykańskiej, która w obecnych czasach znacznie bardziej przypomina to, co w 1901 roku O. Henry nazwał Republiką Bananową.

Rzeczpospolita Polska również jest republiką. Mógłbym godzinami wymieniać przykłady norm prawnych faworyzujących wąską grupę beneficjentów (już sama złożoność systemu podatkowego wystarczy, by większości obywateli zrobić misz-masz z mózgu), jednak dzisiaj chciałbym zwrócić Twoją uwagę na rozwarstwienie społeczne naszego kraju.

Mami się nas średnią krajową, podczas gdy prawie 70% Polaków zarabia mniej niż ona wynosi, a najczęściej występującym wynagrodzeniem jest nieco ponad 2 000 PLN brutto.

Czy można Polskę określić mianem Republiki Bananowej? Jeszcze nie. Ale komplikowanie prawa, wprowadzanie coraz to bardziej absurdalnych przepisów (i ciągła zmiana ich interpretacji), potęgowanie rozwarstwienia przez zwiększony dodruk pieniądza… to wszystko jasno zdaje się wskazywać kierunek 'rozwoju’ sytuacji. Kierunek, który obraliśmy w 1989 roku.

Co możesz zrobić, by to zmienić? Nie, nie mówię tu o tym, byś zmienił swoje zdanie podczas następnych wyborów do parlamentu. Twój głos nie ma znaczenia, a i nie warto łudzić się, że jakakolwiek grupa ludzi nagle zatroszczy się o Twój dobrobyt.

Zamiast tego, zacznij się edukować – pogłębiać swoją wiedzę dotyczącą tego, jak pomnażać pieniądze i stawać się coraz bardziej zamożnym.

Pozwól, że zacytuję tu kogoś, kto z pewnością wie, o czym mówi:

’Jeśli nie znajdziesz sposobu na pomnażanie pieniędzy podczas, gdy Ty śpisz – będziesz pracować aż do śmierci’ – Warren Buffett.

źródło obrazka: tvn24bis.pl

Przedsiębiorca = Oszust?
(opublikowany 14 czerwca 2018)

Ostatnie sygnały płynące z MF nie napawają optymizmem – a wręcz chciałoby się powiedzieć, że wieje grozą.

Pominę już kwestię braku wprowadzania odpowiednich regulacji na czas, tak by nowe technologie mogły zakorzeniać się w naszym kraju (laser, grafen, blockchain itd.) – co automatycznie generuje transfer firm (i know-how) za granicę, wraz z ich wpływami z podatków.

Dzisiaj chciałbym zwrócić Twoją uwagę na najbardziej fundamentalny przejaw wolności w gospodarce – czyli przedsiębiorczość.

Nie mówię tu o wyzyskiwaczach, którzy w latach 90′ zyskali miano prywaciarzy (a wszystko przez to, że ich egoistyczna pogoń za pieniędzmi nie pozwoliła im dostrzec, że inwestycja w ludzi to inwestycja o najlepszej stopie zwrotu). Ci do dzisiaj nie potrafią zrozumieć, czym jest atmosfera w pracy, jak wygląda obecnie sprzedaż (to już nie te czasy, gdy pakowało się towar w żuka i objeżdżało z nim całą Polskę) i dziwią się, że młode, prężnie działające firmy, które stawiają przede wszystkim na ludzi zabierają im rynek.

Mówię tu właśnie o tych młodych osobach, które często wstają o 5 rano i kładą się spać o północy, a wszystko po to, by rozwijać biznes, który kiedyś im się po prostu zamarzył.

Dzisiaj te młode osoby widzą, jak co chwilę ogranicza im się możliwości działania, a także czerpanie korzyści za swój ponadnormatywny wkład.

VAT od leasingowanego auta? Odliczyć można tylko połowę, a już jest propozycja, by również i z raty można było tylko 50% wrzucić w koszty.

Podatki? Za obecnych rządów bodajże ponad 20 podwyżek, przy jednocześnie śmiesznym progu kwotu zwolnionej od płacenia daniny (która, swoją drogą, dla posłów jest znacznie wyższa), niezmiennym od lat.

Uwarunkowanie prawne? Pomyl się w złożonej deklaracji i zachciej zwrotu zbyt dużej kwotu podatku VAT, a zostaniesz niemalże z marszu uznany za przestępcę!

Aparat państwowej represji i inwigilacji? Już funkcjonuje STIR, algorytm, który analizuje wszystkie transakcje na kontach firmowych i jeśli jakiekolwiek przelewy wydadzą mu się podejrzane, nastąpi blokada konta i wszczęcie postępowania przez KAS. O braku jakiekolwiek odpowiedzialności urzędników za swoje złe decyzje nie wspomnę.

Zamiast zmierzać w kierunku państwa przyjaznego dla biznesu, zmierzamy w kierunku państwa policyjnego.

Trend nadciąga do nas z zachodu, a jego intensyfikacja następuje wraz ze wzrostem zadłużenia (widać to chociażby w USA czy nawet Francji).

Problem tylko w tym, że to właśnie ci młodzi przedsiębiorcy mają kreować rynek w nadchodzących latach.

Już dziś ponad 60% PKB generuje sektor MMSP, który także zapewnia prawie 3/4 miejsc pracy na rynku.

Ucinając możliwości rozwoju tym firmom rząd strzela sobie długofalowo w stopę.

Kiedy zauważą, że nie tędy droga? Nie wiem, ale to nie jest pytanie, które powinieneś sobie teraz zadać.

Jeśli chcesz powierzyć swój dorobek życia i energię do działania politykom, którzy od kilkudziesięciu lat robią wszystko, byś miał z tego jak najmniej – Twój wybór.

Moim zdaniem powinieneś jednak zadać sobie pytanie – co mogę zrobić teraz, bym nie musiał martwić się o swoją przyszłość, niezależnie od tego, co będzie działo się w mojej ojczyźnie?

Jest na to wiele sposobów, a kraje takie jak Gruzja, Estonia czy UK wydają się być naturalnym kierunkiem emigracji ekonomicznej.

Gdy Sell Zamienia Się W SALE
(opublikowany 29 lipca 2018)

Podczas czwartkowej sesji kapitalizacja Facebooka spadła o 120 MLD USD w ciągu zaledwie kilku godzin. News obiegł niemalże z prędkością światła cały medialny świat. Kolejne gazety czy portale prześcigały się w wyliczaniu strat na godzinę czy porównywaniu spadku kapitalizacji do PKB różnych gospodarek.

Fakt, 120 MLD USD to mniej więcej tyle, ile wynosi PKB Kuwejtu. To także więcej, aniżeli PKB Maroko, Ukrainy, Ekwadoru czy Słowacji. Tyle, że nie o rekordy tutaj chodzi – a o nadętą bańkę, jaką obecnie jest rynek.

Jedno 'puf’ i nagle z parkietu wyparowało tyle pieniędzy, że można by z nich stworzyć więcej dolarowych milionerów, niż mamy obecnie w całym naszym kraju.

Nie jest to normalna sytuacja. Gdyby spojrzeć w przeszłość – a ta powinna stanowić główne źródło naszych nauk – to podobna miała miejsce w roku 2000 i 2007. A co nastąpiło zaraz potem, każdy doskonale wie i (mam nadzieję) pamięta.

Za każdym razem, gdy rynek osiąga swój szczyt, inwestorzy z jednej strony wierzą w Opowieści z Narnii, inwestując swoje pieniądze w np. nic niewartych subskrybentów (Netflix), a z drugiej siedzą na szpilkach tak bardzo, że jakiekolwiek wieści o niezrealizowanych planach powodują mimowolny skurcz mięśni okrężnych dolnych partii ciała i klikanie przycisku 'Sell’ tak zacięcie, jakby właśnie rozpoczynała się globalna Apokalipsa.

Nic dziwnego, gdyż takie firmy jak Facebook nie wniosły de facto żadnej wartości dodanej do naszego życia. Są zwykłym substytutem niegdysiejszych imperiów medialnych, które zresztą po dziś dzień (nieudolnie) walczą o internetowego użytkownika.

Mowa tu o gazetach i czasopismach, których właściciele nadal nie mogą zrozumieć, że świat idzie do przodu, a stare przyzwyczajenie, czyli spędzanie czasu nad kartkami papieru zostało wśród młodzieży wyparte przez spędzanie czasu nad wirtualną treścią. Jedni i drudzy produkują clickbaitowe nagłówki czy fake newsy – ale doba jest ograniczona, a zamiast płacić pieniędzmi za treść, ludzie wolą oddawać swoją prywatność, by inni chcieli płacić za reklamy, wykorzystując te informacje.

Tyle, że inwestorzy poza obietnicami przyciągnięcia kolejnych reklamodawców nie dostali zbyt wiele – żadnej sensownej dywidendy (bo Facebook jej nie wypłacał) czy tworzenia wartości.

Bo ta została sztucznie wykreowana przez sztuczne pieniądze, które dostały się na rynek, a nie realne działania.

FED przez ostatnie lata (po kryzysie w 2008 roku) stosował różne sztuczki, aby pobudzić gospodarkę – ze sławetnym Quantitative Easing na czele. Tyle, że tak wytworzone dolary nie pochodziły z nadwyżek, a z deficytu. Zawyżenie cen aktywów miało zwrócić zwykłych śmiertelników ku rynkom kapitałowym – i tak się stało.

Pieniądze zalały rynek akcji, ale kiedy pseudo inwestorzy pakują je w firmy tylko dlatego, że te są obecnie na topie i pojawiają się w nagłówkach kolejnych newsów nie ma tutaj mowy o dostrzeganiu czegoś wartościowego – tak jak w podejściu, które ja staram się stosować.

Jest to kupowanie przyszłych obietnic za dzisiejszą cenę. Coś, czego przy każdym rodzaju inwestycji powinno unikać się jak ognia.

Sytuacja jest komiczna i jeśli do tej pory Twoje inwestycje były oparte o podejście stosowane w Value Investing, powinieneś właśnie otworzyć paczkę z popcornem.

Sztuczne dolary, które nie reprezentowały majątku zostały przeznaczone na firmy, które nie reprezentowały żadnej wartości – a to wszystko w nadziei, że nastąpi wzrost czegoś, czego od początku zwyczajnie nie było.

Teraz trzeba powiedzieć tym wszystkim 'inwestorom’, słuchającym rekomendacji inwestycyjnych w porannej TViNvest24, że Święty Mikołaj jednak nie istnieje oraz że wybrane przez nich 'Święte Graale’ to wydmuszki o bardzo cienkiej skorupce.

Ciekawe, co zszokuje ich bardziej.

Tymczasem wróć kilka postów – przeczytaj raz jeszcze o tym, dlaczego złoto czy monety kolekcjonerskie to obecnie świetna lokata kapitału.

Sprzedaj te aktywa, na których wzrost wartości czekałeś – bo niedługo Sell zamieni się w Sale, a wtedy gotówka stanowić będzie oręż niezwyciężonych.

Poznaj w świetle nadchodzących regulacji, dlaczego kryptowaluty mogą dać Ci ogromną przewagę inwestycyjną.

I najważniejsze – zachowaj spokój. Kryzys tuż tuż, ale to już wiemy od lat. Więc był czas na to, by się solidnie do tego przygotować.

Chyba, że w międzyczasie uwierzyłeś z powrotem w Świętego Mikołaja?

US Do Pracowników: Bierzcie Się Za Uczciwych, Oszuści Za Sprytni
(opublikowany 10 sierpnia 2018)

Nie raz mogłeś ode mnie usłyszeć, że międzynarodowa dywersyfikacja jest bardzo istotną częścią tzw. Planu B – który KAŻDY z nas powinien mieć na wypadek krachu, kryzysu czy polityki nie sprzyjającej obywatelom (a przykładów tej ostatniej w naszej historii niestety aż nadto…).

Niby urzędnik to pracownik państwa, a państwo to MY – Obywatele. Z pełną premedytacją pisane z wielkiej litery.

Jednak czasami mam wrażenie, że urzędnicy są na haju, zjedli coś zepsutego czy zamiast Yerba Mate zrobili sobie wywar z ayahuasci, bo w jakimś dziwnym amoku kompletnie zapominają, komu mają służyć i czyich interesów mają bronić.

Dlatego zwyczajnie ręce mi opadają, a moja wiara w to, że kiedyś ta sejmowa zgraja się nawróci maleje, gdy czytam, że wypłynęło właśnie pismo przesłane pomiędzy Zastępcą Dyrektora nadzorującym Pion Kontroli a Naczelnikami podległych urzędów skarbowych i Naczelnikiem urzędu celno-skarbowego, w którym możemy przeczytać, że:

’Przed wytypowaniem podmiotu do kontroli należy przeprowadzić analizę jego sytuacji majątkowej, aby ocenić, czy kontrola może przynieść wymierny efekt finansowy

’Wydawać decyzje o zabezpieczaniu na etapie kontroli

’Należy tak prowadzić kontrolę, aby uświadomić kontrolowanemu korzyści płynące z dobrowolnego uregulowania należności oraz aby kontrolowany miał przekonanie, że ustalenia organu są oparte na mocnych podstawach faktycznych i prawnych

Oczywiście, KAS ze świętokrzyskiego zaprzecza jakimkolwiek zarzucanym im represjom w stosunku do przedsiębiorców, ale litości… Nie ma tu mowy o tym, że czytamy między wierszami bądź doszukujemy się czegokolwiek – w cytowanym piśmie Zastępca Dyrektora WPROST pisze o tym, że najpierw typujemy podmioty z majątkiem, by potem zabezpieczać go bez jakiegokolwiek wyroku (tylko na etapie „widzimisię i muszę bo mnie zwolnią” urzędnika), a następnie (bez jakichkolwiek dowodów, potwierdzonych sądownie) uświadamiać poszkodowanego, że wstępne ustalenia bazują na mocnych podstawach (ale jakich???).

Normalnie każdy Obywatel powinien mieć status ’niewinny, póki nie zostanie mu udowodniona wina’, podczas gdy takie instrukcje do pracowników są bardzo jasnym sygnałem do tego, by zacząć Obywateli traktować jako ’winny, póki nie zostanie udowodnione inaczej’.

Spółki w likwidacji, z majątkiem za granicą, jakiekolwiek inne trudności z potencjalnym ściągnięciem długu? Lepiej zostawić, za dużo roboty.

Uczciwy przedsiębiorca, który – nie daj Boże, w dobrej wierze – przeprowadził jedną transakcję z firmą, która robi przekręty na VAT-cie – zabezpieczenie majątku, konfiskata lub co najwyżej dogadanie się za porozumieniem, bo przecież ile może przedsiębiorca wytrzymać bez dostępu do konta firmowego, jak jeszcze ma płacić odsetki za zwłokę w opłacaniu ZUSów pracowników…

W końcu mali nie mają doradców, adwokatów, a Urząd Skarbowy ma być dla nich batem, który strzelony przez plecy raz po raz powstrzyma ich przed krętactwem…

Ściganie Obywateli i zaciskanie pętli na ich szyi (a może bardziej kostkach, żeby pieniądze łatwiej wypadały z kieszeni) tylko po to, by gawiedź rozpieszczać 500+, 1000+ (nowy pomysł rządu), 300+ czy milionami innych wydatków (nie inwestycji – wydatków), na które nas (jeszcze) nie stać… Gdzie tu logika?

Wydaje mi się, że nasi rządzący nie potrafią nauczyć się od tych, którzy już daną sytuację mają za sobą i wyciągać płynących z tego wniosków.

W USA IRS (tamtejszy Urząd Skarbowy) działa szybciej niż Policja, a uprawnienia ma prawie takie, jak CIA i FBI razem wzięte. Nie bez powodu z roku na rok coraz więcej ludzi (głównie biznesmenów) zrzeka się amerykańskiego obywatelstwa. Co więcej, by nieco przystopować takie manewry ostatnio IRS unieważnił ponad 300 000 paszportów ludziom tylko dlatego, że zalegają z podatkami… I to czasami nie przekraczającymi kilku tysięcy USD!

I nagle okazuje się, że Twoje obywatelstwo nie jest gwarantowane, że tak naprawdę Drogi Obywatelu musisz na nie zasłużyć, grając w idiotyczną grę rządu z zasadami, które same się wykluczają lub brak im jakiejkolwiek logiki.

Nie dzieję się tak bez przyczyny – działania przeciwko przedsiębiorczości i rozwojowi w USA przybierają na sile, bo państwo tonie po uszy w długach.

U nas jeszcze mamy czas na to, by otrzeźwieć, ale jeśli narracja „proszę, oto kolejne programy socjalne, byśmy mogli wygrać kolejne wybory” się nie zmieni, to druga strona medalu o nazwie „ściąganie podatków” nabierze rozpędu i rozmachu rodem tego zza oceanu. Bo o inwestycjach – w blockchain, grafen czy cokolwiek – cichosza.

Naprawdę, głęboko wierzę, że otrząśniemy się jako Obywatele, że dostrzeżemy, że dalej idąc tą drogą nigdzie nie zajdziemy.

Jednak tak jak również głęboko wierzę w to, że będę żył długo i szczęśliwie, ale posiadam polisę na życie na wszelki wypadek, tak mimo ogromnej wiary w danego polityka czy obrany kierunek, powinieneś zabezpieczyć siebie, swoją rodzinę oraz majątek, na który pracowałeś niemały kawał życia.

Piszę to do Ciebie, Głowo Rodziny – zaopiekuj się swoimi bliskimi i ich przyszłością, a może i nawet przyszłością ich dzieci. Ani ja, ani Ty nie wiemy, kiedy przyjdzie Godzina Zero, w której w pył zostaną obrócone marzenia większości naszych rodaków.

Podjęcie kroków ku wolności i swobodzie nie jest niczym złym czy nielegalnym (!), a zapewni Tobie spokój oraz przekonanie, że nawet najczarniejszy scenariusz, który może się rozegrać Cię nie zaskoczy.

2 odpowiedzi

  1. Bardzo mi się podobało to streszczenie z 2018, wygląda jak prorocze słowa. Czekam na porcję z 2019.

Skomentuj Wojciech Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *