Ostatnie tygodnie to było istne prześciganie się mediów na temat kolejnych rewelacji związanych z koronawirusem i rzekomej sytuacji kryzysowej z nim związanej. Stali Czytelnicy doskonale wiedzą, że od dobrych kilku lat nie oglądam telewizji, nie przeglądam portali newsowych, nawet jadąc autem wyciszam radio. Robię to dlatego, by obraz świata przedstawiany w mediach nie przenikał mnie w żaden sposób – wszelkie informacje o krzywdach, tragediach i tym podobnych wydarzeniach są mi zupełnie niepotrzebne, a jeśli już łaknę jakiejkolwiek wiedzy, to poziom przedstawiany w 99,99% materiałów w telewizji jest dla mnie po prostu niesatysfakcjonujący.

Jednak na ogół 'ludzie żyją’ pożywką sprzedawaną w różnorakich stacjach telewizyjnych czy radiowych, przez co mając kontakt ze znajomymi czy rodziną i tak w pewnym sensie jestem na bieżąco z tym, co dzieje się w Polsce i na świecie. Nie ominęła mnie więc wieść o tym, że w Chinach doszło do wydostania się wirusa (co już zdążyłem na MPB poruszyć).

Nie ominęła również i ostatnia rewelacja, czyli historia dotycząca George’a Floyda i interwencji policjanta, która skończyła się śmiercią podejrzanego.

Sądzę, że kolejna nagonka medialna na 'wszechobecny rasizm’ względem czarnoskórych mieszkańców USA (będąca de facto tzw. marksizmem kulturowym w wykonaniu mediów głównego nurtu) jest idealnym punktem wyjścia do rozmów na temat… prawa do posiadania broni palnej i wszelkich mitów z nią związanych.

Ale po kolei. Na przykładzie Floyda zobaczymy, jak media przedstawiają 'fakty’, omówimy najważniejsze z nich w kontekście broni palnej i rzekomego zagrożenia płynącego z jej powszechnej dostępności oraz zastanowimy się, jakie są powody dążenia do rozbrajania społeczeństwa.

Od Czego Się Zaczęło

25-ego Maja 2020 roku George Floyd chciał zapłacić czekiem/bonem w kwocie 20 USD za zakupy. Sprzedawca podejrzewał, iż może on być sfałszowany i natychmiast powiadomił policję.

Czterech funkcjonariuszy odnalazło mężczyznę pasującego do opisu sprzedawcy i zatrzymali go, skuwając w kajdanki. Po doprowadzeniu go do radiowozu, posadzili Floyda na tylnym siedzeniu.

W radiowozie doszło do szamotaniny, po czym funkcjonariusze wyciągnęli Floyda na zewnątrz i położyli go na ziemi. Jeden z funkcjonariuszy zablokował mu możliwość ucieczki, kładąc kolano na jego karku.

Według jednej z autopsji, spowodowało to problem w dostarczeniu tlenu do organizmu Floyda, co w połączeniu z fentanylem (opioidem, będącym składnikiem m.in. leków przeciwbólowych) oraz metamfetaminą, których ślady znaleziono we krwi Floyda, mogło doprowadzić do jego śmierci.

Mniej więcej takiej relacji spodziewałbym się od dziennikarzy, którzy mogli w ten sposób opisać owo wydarzenie. Jednak cała sprawa została przedstawiona zgoła inaczej.

Czego Media Ci Nie Powiedzą

Obecnie media głównego nurtu prześcigają się w dorabianiu do całego zdarzenia ideologii rasizmu i nazywają funkcjonariusza Dereka Chauvina mordercą.

Czego jednak w mediach nie znajdziemy?

Na jaw wychodzą dość zaskakujące fakty, które wszystkie największe stacje telewizyjne (z CNN na czele) oraz portale internetowe (tutaj Nagroda Złotego Goebbelsa przypadnie chyba Onetowi) zupełnie przemilczają.

Otóż George Floyd był notowanym przestępcą, skazanym za zbrojną napaść. Był również narkomanem.

Z drugiej strony, Derek Chauvin w trakcie swojej 19-letniej służby zanotował mniej niż jedną skargę rocznie. Miał również na koncie samodzielne zatrzymanie członków gangu, będąc wówczas już po służbie.

Czy nadal ta historia wygląda jak 'morderstwo rasistowskiego policjanta na niewinnym afroamerykaninie’?

A jeśli dodałbym do tego wszystkiego, że położenie kolana na karku zatrzymanego to standardowa procedura policjantów w Minneapolis w stosunku do osób, które stawiają opór w trakcie aresztowania? I że jest ona określona jako non-lethal, czyli nie zagrażająca życiu i funkcjonariusze są szkoleni aby w trakcie trudnych zatrzymań ją stosować?

Mimo to, media na całym świecie próbują nam wmówić, że zamieszki, które mają miejsce są w pełni usprawiedliwione, 'bo rasizm’ i że są to głównie pokojowe protesty (sic!).

Nie wiem jak Ty, ale dla mnie plądrowanie sklepów, niszczenie pomnika Kościuszki (który walczył m.in. o prawa mniejszości narodowych) i ogólna, totalna demolka (z atakowaniem strażaków, podpalaniem samochodów, niszczeniem prywatnych domów) nie ma żadnego usprawiedliwienia. Jest to po prostu zwykłe barbarzyństwo, a do 'fali protestów’ jest temu tak samo blisko, jak beduinowi do eskimosa.

Tyle słowem wstępu i swego rodzaju komentarza dotyczącego tych wydarzeń. A skoro mamy już za sobą nakreślone tło, przejdźmy do meritum tego artykułu, czyli prawa do posiadania broni palnej.

Gdzie Jest Najbezpieczniej?

Dlaczego w kwestię posiadania broni wplątuję najświeższe doniesienia dotyczące George’a Floyda?

Wiele jest materiałów dostępnych w sieci na temat tego, co dzieje się w poszczególnych miastach w Stanach Zjednoczonych. Niemal na każdym filmie widać płonące auta, latające różne przedmioty, odgłosy wystrzałów z policyjnych broni.

Moją uwagę zwróciło jednak co innego.

Są miejsca, w których – mimo przechodzących protestantów z transparentami – jest cisza i spokój. Nic się nie dzieje, wszyscy żyją normalnie, chodzą uśmiechnięci, a biznesy i sklepy jak były otwarte, tak nadal są. Jeden z filmów przedstawiających takie miejsce zamieszczam poniżej – czy jesteś w stanie dostrzec coś, co powtarza się niemal w każdym kadrze, a co odróżnia te spokojne ulice od pozostałych miast?

https://youtu.be/5H_q2RwbXZU

Tak – jest to broń palna.

Zgodnie z jej definicją, służy ona do obrony. I jak widać na powyższym obrazku, świetnie się w tej roli sprawdza!

Garść Statystyk I Obalenie Mitów

Najbardziej powszechnym i powielanym przez media mitem jest to, że łatwy dostęp do broni palnej skorelowany jest z przestępczością w danym regionie oraz zabójstwami z jej użyciem. Mówi się również w mediach o tym, że w ostatnich latach zjawiska te nasilają się.

Jak jednak sytuacja prezentuje się w praktyce?

Najczęściej media powołują się na katalog zwany Gun Violence Archive. Problem jest jednak z tym, jakie przypadki GVA zalicza do strzelanin: GVA definiuje “strzelaninę” maksymalnie szeroko jako każdy przypadek użycia broni palnej, skutkujący przynajmniej czterema ofiarami (rannymi albo zabitymi, z wykluczeniem podejrzanego), zarejestrowany w dowolnym miejscu (prywatne mieszkanie lub przestrzeń publiczna) i dowolnie umotywowany (przemoc domowa, wojny gangów, handel narkotykami, napady rabunkowe).

Jest to maksymalnie pojemna definicja, która jest w sprzeczności z oficjalnymi raportami policji czy FBI dotyczącymi użycia broni palnej i przestępstw z nią popełnianych – stąd zawsze statystyki podawane przez agencje rządowe różnią się od tych, które media 'wyciągają na wierzch’ w trakcie przeróżnych programów.

James Alan Fox, profesor kryminologii ostrzega, że przyjęta przez GVA definicja masowych strzelanin sprawia, iż ludzie mają wrażenie, że codziennie gdzieś w USA ma miejsce zbiorowa masakra. Podczas gdy weryfikacja danych wskazuje jasno, że ponad połowa notowanych w GVA spraw dotyczy przemocy rodzinnej (i niepublicznego użycia broni), a kolejnym najczęstszym scenariuszem jest napaść rabunkowa z użyciem broni.

Przez to w 1/3 incydentów zaliczanych do archiwum GVA nikt nie zginął, a spośród pozostałych w 95% przypadków była tylko jedna ofiara śmiertelna.

Przeanalizujmy jednak te dane, gdyż w mediach słyszymy tylko strzępki informacji z owego archiwum, a – jak to ma miejsce obecnie z George’em Floydem – można odnieść w wielu przypadkach wrażenie, że owe strzępki zostały skrupulatnie wyciągnięte z większej całości, aby podeprzeć z góry ustaloną tezę.

Spójrz na poniższy diagram:

Widać na nim niemal jak na dłoni, że nie zachodzi żadna wyraźna korelacja (w analizowanym okresie, który wybija się ponad średnią historyczną) pomiędzy stopniem surowości przepisów reglamentujących posiadanie oraz nabywanie broni palnej, a ilością incydentów.

Daje to prosty wniosek – media powołując się na dane z GVA, wyciągają wybiórczo te informacje, które podpierają ich tezę. Artykułów pisanych pod z góry ustaloną propagandę nie będę komentował, a takie osoby nigdy nie powinny nosić plakietki z nazwą 'dziennikarz’, jako wykonywanego zawodu.

Co więcej, historyczna analiza danych daje jasno do zrozumienia – drakońskie przepisy reglamentujące broń w Europie (które dalej chcą zaostrzać włodarze UE) nijak mają się do spadku przestępczości.

Powód jest prozaiczny – przestępca w ten czy inny sposób broń zdobędzie, niezależnie od panujących przepisów. Natomiast cywil, który zamierza się bronić poprzez ich zaostrzanie jest na straconej pozycji względem ewentualnego agresora.

W obiegu publicznym w Polsce panuje również powszechna opinia, jakoby to Polacy byli dość agresywnym narodem.

Tutaj po raz kolejny odeślę Cię do bardzo trafnie przeanalizowanych przez innego miłośnika broni palnej, postującego na blogu hoplofobia.info, danych – z jego analizy wynika wprost, że pod względem przestępczości, napadów, rabunków itp. przestępstw jesteśmy w dalekim tyle za zachodem, a kobiety mogą się czuć u nas naprawdę bezpiecznie (zauważ, że w statystykach przodują kraje, w których propagandą wdraża się politykę multi-kulti).

Wnioski wysuwają się same: Polacy to zdecydowanie jeden z najbardziej kulturalnych i nie-przestępczych narodów w Europie, a ograniczanie prawa do posiadania broni palnej nijak ma się do statystyk dotyczących przestępczości z jej użyciem.

Warto tutaj także wspomnieć o tym, iż w trakcie II Wojny Światowej Hitler rozważał atak na Szwajcarię (operacja Tannenbaum), jednak zaniechał tego planu z kilku powodów. Głównymi było odpowiednie zaminowanie obiektów strategicznych dla komunikacji (mosty, linie kolejowe, tunele alpejskie) oraz możliwość lokowania środków zagrabionych z innych państw na szwajcarskich kontach bankowych.

Rzadko jednak wspomina się o innym, bardzo istotnym dla morale wojska niemieckiego fakcie – otóż w Szwajcarii w tamtych latach (podobnie jak i dziś) mężczyźni w wieku 20-50 lat obowiązkowo byli wyposażeni w broń długą (karabin maszynowy). Dawało to na liczący wówczas niespełna 4,5 MLN osób kraj możliwość zmobilizowania w trybie ekspresowym 850 000 wyszkolonych żołnierzy (Szwajcarzy przechodzą szkolenie bojowe obowiązkowo raz do roku).

Biorąc pod uwagę demografię naszego kraju, przy podobnej polityce mobilizacja osób gotowych do walki sięgnęłaby ponad 9,5 MLN obywateli!

Armia amerykańska oraz rosyjska (uważane za dwie najpotężniejsze armie świata) liczą odpowiednio 480 000 i 850 000 żołnierzy. Gdyby choćby co dwudziesty Polak ustrzelił jednego wroga, w takim scenariuszu bylibyśmy w stanie wybić całą armię amerykańską i połowę armii rosyjskiej. Mówiąc inaczej, każdy żołnierz amerykański (zakładając 100% mobilizację wojsk USA na naszym terenie – co samo w sobie jest niewykonalne) musiałby ustrzelić co najmniej 20 naszych, aby wygrać. Na ile jest to realny scenariusz – pozostawiam Tobie do oceny.

Natomiast abstrahując od tego, czy grozi nam najazd ze strony USA czy Rosji, perspektywa spotkania przez jakiekolwiek wojska 9,5 MLN uzbrojonych po zęby i wyszkolonych obywateli z pewnością kazały by się poważnie zastanowić dowódcom nad sensem prowadzenia jakiejkolwiek inwazji, co jest idealną definicją obronności wpisaną w nazwę broni właśnie.

Rozbrojenie Obywateli

Dlaczego jednak od lat prowadzi się w Polsce działania zmierzające do ograniczenia prawa do posiadania broni?

Warto tutaj wrócić do artykułu Socjalizm+, czyli najbardziej niebezpieczny trend 2019 roku.

Pisałem w nim:

(…) wprowadzenie niemalże totalitarnych reform nie jest możliwe bez złagodzenia ewentualnej kontrreakcji społeczeństwa. A dokonuje się tego poprzez rozdawnictwo.

I tak Wenezuela pod rządami Chaveza stała się krajem, który wprowadzał coraz to nowe programy socjalne, które były finansowane z zaciąganych pożyczek, które to miały być spłacane głównie ze sprzedaży pozyskiwanych przez Wenezuelę surowców naturalnych, z ropą na czele. Hossa jednak nie trwa wiecznie.

(…) w momencie, w którym krótkowzroczni politycy ‘nagle’ stają przed problemem w postaci zobowiązań, których nie są w stanie na bieżąco regulować, dla kraju jako całości jest zwyczajnie za późno i wszelkie krótkoterminowe działania tak naprawdę później odbijają się jeszcze większą czkawką. Oczywiście, aż do ostatniego dnia przed załamaniem rynku wszystkie programy socjalne dalej są utrzymywane, jak gdyby nic się nie działo i nikomu nawet przez myśl nie przejdzie, by w pierwszej kolejności ograniczyć wydatki…

Efekty polityki rozdawnictwa są zawsze łatwe do przewidzenia (historia dosłownie obfituje w przykłady konsekwencji takowych działań) i tak jak choćby w Cesarstwie Rzymskim, tak i w Wenezueli to, co obecnie dzieje się jako efekt 20-letniej polityki socjalistycznej jest istnym dramatem milionów obywateli.

A skoro Polska obecnie zmierza w kierunku, w którym Wenezuela już się zatraciła, warto zwrócić uwagę na to, co mówią Wenezuelczycy w kontekście działań rządu i rozwoju wydarzeń po uchwaleniu w 2012 roku ustawy delegalizującej sprzedaż broni i amunicji z wyłączeniem podmiotów rządowych:

Wenezuelczycy zbytnio się tym stanem rzeczy nie przejmowali. Pomysł posiadania środków w celu ochrony domu był postrzegany jako mający zastosowanie tylko w terenie. Nikt wtedy by nie uwierzył, że kiedykolwiek będzie musiał bronić się przed rządem

Wenezuelczycy żyli w przekonaniu, że ich rząd nigdy nie obróci się przeciwko nim, nie naruszy praw człowieka i zawsze będzie miał przestępczość pod kontrolą. – powiedział Javier Vanegas, przebywający na 'wygnaniu’ w Ekwadorze wenezuelski nauczyciel języka angielskiego, w wywiadzie dla Fox News.

David Kopel, analityk polityczny i dyrektor ds. badań w Instytucie Niepodległości oraz adiunkt w Instytucie Zaawansowanego Prawa Konstytucyjnego na Uniwersytecie w Denver również zwraca uwagę, że:

Przykład Wenezueli pokazuje, że śmiertelne niebezpieczeństwo grozi obywatelom pozbawionym środków do oparcia się opresji ze strony przestępczego rządu. Wenezuelscy władcy — podobnie jak ich kubańscy mistrzowie — najwyraźniej postrzegali posiadanie broni przez obywateli jako potencjalne zagrożenie dla utrzymania monopolu na władzę przez komunistów.

Inne agencje, analizujące kwestie bezpieczeństwa są podobnego zdania – Vanessa Neumann, Prezes Assymetrica, czyli wenezuelsko-amerykańskej firmy badawczo-konsultingowej, z siedzibą w Waszyngtonie, zajmującej się badaniem ryzyka politycznego ostrzega:

Polityka rządu w zakresie reformy dostępu do broni polegała na kontroli społecznej. Ponieważ obywatele byli coraz bardziej zdesperowani, głodni i źli na sytuację polityczną, władza nie chciała, aby byli w stanie się bronić. Nie chodziło o bezpieczeństwo; chodziło o monopol państwa na przemoc i kontrolę społeczeństwa.

W Kolejce Po Broń

Dlatego za każdym razem, gdy władza chce się o Ciebie zatroszczyć, w głowie powinna zapalić Ci się czerwona lampka.

Nie inaczej jest w kwestii powszechnego dostępu do posiadania broni – moim zdaniem jest to nieodłączny element naszej wolności, zapewniający nam bezpieczeństwo oraz stanowiący 'motywację’ dla władzy.

Mam nadzieję, że teraz już nie masz złudzeń dotyczących tego, czy powinieneś broń posiadać. Plan B to nie tylko finanse – to zapewnienie Tobie przetrwania, niezależnie od okoliczności. W niektórych sytuacjach nic nie gwarantuje tego lepiej, jak przypięty do pasa (mój ulubiony) Glock naładowany odpowiednią ilością 'pestek’.

Dlatego w drugiej części artykułu zajmiemy się tym, o jaki rodzaj pozwolenia powinieneś zacząć się starać już dziś oraz jak je uzyskać w najbardziej optymalny sposób.

Drugą część artykułu znajdziesz tutaj: Posiadanie broni w Polsce – licencja sportowa (cz. II).

4 odpowiedzi

Skomentuj Bartosz Jezierski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *