Wiele osób, z którymi rozmawiam o kryptowalutach nadal nie wierzy w rewolucję, która dzieje się na ich oczach. Hejtują (jest już takie słowo w języku polskim?) je 'bo tak’, nie podając praktycznie żadnych sensownych argumentów – nie po to, by dojść do jakiegoś konsensusu, ale z uwagi na brak fundamentalnej wiedzy w tym zakresie.
Dlatego chciałbym, abyś dzisiaj poznał ideę, która przyświecała ich stworzeniu i dzięki której obecnie tysiące osób na całym świecie ma możliwość dostępu do rozwiązań, o których mogła niegdyś tylko śnić.
Żeby zrozumieć istotę tego, czym tak naprawdę są kryptowaluty, musisz zrozumieć ogólną zasadę stojącą za każdą z nich – a mianowicie to, że każda kryptowaluta jest swoistą księgą rozrachunkową, czyli informacją o tym, kto ile środków wymiany danego systemu posiada.
Każdy bank komercyjny (mBank, Santander, ING itd.) prowadzi swoje własne księgi rozrachunkowe – stanowiące o tym, kto ile posiada PLN, EUR czy USD (lub innych walut, które dany bank może mieć w obrocie). Każdy bank centralny (jak NBP) prowadzi księgi rozrachunkowe banków komercyjnych. Mamy też na rynku wiele instytucji finansowych prowadzących księgi rozrachunkowe, które nie są bankami – jak na przykład PayPal czy Western Union.
Co więc odróżnia Bitcoina od tych firm? Za Bitcoinem (będę się do niego odwoływał z uwagi na to, że jest pierwszą stworzoną kryptowalutą) nie stoi żadna firma, żadna instytucja. Nie ma on centrali czy jakiegokolwiek biura – po prostu, tak jak Internet jest protokołem wymiany informacji, tak Bitcoin jest protokołem wymiany wartości.
Jednak rewolucja Bitcoina polega na tym, iż wgląd do niego ma każdy z nas, gdyż jest on dostępny publicznie i nikt nie może go zmienić czy edytować na zasadach innych, aniżeli ustalonych pierwotnie przez jego twórcę.
Jeśli poszedłbyś teraz do swojego banku i poprosił pracownika w oddziale o dostęp do informacji o saldach posiadaczy kont, zostałbyś odesłany z kwitkiem, z wyjaśnieniem, iż są to informacje poufne.
Poufność i ograniczony dostęp do informacji powodują, że banki mają pełną kontrolę nad pieniądzem – i to jest to, co Bitcoin, jako otwarty i dostępny publicznie protokół, zmienia.
W protokole bankowym, znając numer konta danego posiadacza, niewiele z nim zrobisz. W protokole Bitcoina możesz podejrzeć wszystkie transakcje danego konta (nazywanego adresem) oraz jego aktualne saldo. Na takich stronach jak Block Cypher możesz podejrzeć całą historię transakcji, począwszy od samego początku stworzenia Bitcoina.
Wejdź teraz proszę na tę stronę i wklej do pola wyszukiwarki poniższą wartość: f4184fc596403b9d638783cf57adfe4c75c605f6356fbc91338530e9831e9e16
Zobaczysz na własne oczy pierwszą zarejestrowaną transakcję między Satoshim Nakamoto (twórcą protokołu) a Halem Finney’em (osobą współpracującą z Satoshim)!
Co więcej, aby uzyskać adres w księdze rozrachunkowej Bitocina i by móc dokonywać na nim zapisów, potrzebujesz jedynie dostępu do Internetu. Nikt nie będzie weryfikował Twojej tożsamości, pytał Cię o Twój PESEL, adres zameldowania czy nazwisko panieńskie matki. Po prostu, wchodzisz na odpowiednią stronę internetową i losujesz sobie adres, którym później możesz się bez czyjejkolwiek kontroli posługiwać.
Powiesz w tym momencie – ale przecież w banku też mogę robić co chcę ze swoimi środkami, a z tym że ktoś chce poznać kilka moich danych nie mam problemu, bo są chronione.
Po części miałbyś rację – ale tylko po części.
Spróbuj pójść do banku i bez uprzedniej zapowiedzi wypłacić w oddziale większą kwotę – np. 100 000 PLN. Od razu zostaniesz zapytany o to, dlaczego chcesz wypłacić swoje pieniądze, na co Ci one oraz zostaniesz poproszony o to, żeby przyjść kilka dni później, aby bank przygotował się do tej transakcji, zapewniając odpowiednią ilość środków w kasie.
Mało tego, jeśli zrobisz przelew opiewający na kwotę powyżej, to bank ma obowiązek zgłosić taką transakcję do Urzędu Skarbowego (bo obywateli trzeba kontrolować, w końcu każdy z nas obracający kwotami powyżej 15 000 PLN jest potencjalnym przestępcą!).
Co więcej, nawet jeśli uda Ci się wypłacić 100 000 PLN ze swojego konta, to jeśli będziesz chciał opuścić kraj z tymi pieniędzmi w kieszeni, zostaniesz potraktowany jak terrorysta albo nielegalny handlarz, gdyż dla państwa przewożenie takiej ilości gotówki jest działaniem podejrzanym i bezzasadnym (pamiętaj, że mówimy tu o TWOJEJ własności, z którą teoretycznie powinieneś móc zrobić wszystko, co Ci się żywnie podoba!).
I najważniejsze – wszystko, co sądzisz na temat bezpieczeństwa pieniędzy ulokowanych w bankach jest zasadne, jeśli w Twoim kraju nie panuje akurat kryzys. W momencie, w którym politycy zadłużą państwo do tego stopnia, iż staje się ono niewypłacalne (jak np. ostatnio w Argentynie czy Grecji), to jakiekolwiek zapisy bankowe stają się kompletnie nic nie znaczące. Z Twoimi własnymi środkami nie możesz wtedy zrobić nic, nawet jeśli oszczędności Twojego życia tracą na wartości z dnia na dzień.
Natomiast w Bitcoinie żadna z tych sytuacji nie będzie mieć miejsca właśnie dlatego, że nie sprawuje nad nim pieczy jakakolwiek instytucja – bo raz uruchomiony algorytm pracuje do dziś, kompletnie niezależnie. Jest zdecentralizowany, czyli działa na tysiącach komputerów na całym świecie i nie można go w żaden sposób wyłączyć!
Możesz mieć dowolną ilość Bitcoinów, przelać ją komukolwiek bez pytania o powody, przewieźć ją na kartce papieru czy pendrive’ie w dowolne miejsce na ziemi i nikt, absolutnie nikt nie jest w stanie Ci ograniczyć tej możliwości.
Po prostu, jesteś w pełni niezależną osobą, która ma pełną kontrolę nad swoimi własnymi środkami – coś, co w świecie banków komercyjnych jest wyłącznie iluzją.
Jedynym, co może Cię w tym momencie martwić to publiczny dostęp do informacji na temat stanu posiadania – jest to minus Bitcoina w porównaniu do tradycyjnej bankowości, jednak w momencie jego powstania, twórcy przyświecała idea pełnej wolności i swobodnego dostępu do informacji.
Jednak kryptowaluty są programami komputerowymi, a co za tym idzie – mogą być rozwijane, mieć różne funkcje (jak na przykład anonimowość transakcji), a także mieć dodatkowe aplikacje czy serwisy, które rozszerzają ich funkcjonalność (jak np. anonimizujące transakcje portfele i tym podobne rozwiązania).
Nie musisz także polegać wyłącznie na jednej z nich (np. Bitcoinie) – możesz wybrać dowolną, która Ci akurat w tym momencie odpowiada (np. kryptowaluta o nazwie Monero zapewnia pełną anonimowość transakcji). W świecie kryptowalut to użytkownicy mają całkowitą kontrolę (a wraz z nią w parze idzie odpowiedzialność) nad swoimi środkami oraz to, z jakiego protokołu obecnie korzystają.
Pamiętaj też, ze kryptowaluty mogą służyć tym, którzy potrzebują dokonywać transferów pieniężnych między różnymi krajami, a także dla osób, które mają ograniczony dostęp do bankowości.
Pierwszych jest na świecie dość dużo (choćby pracując w innym kraju i wysyłając pieniądze rodzinie nie musimy polegać na drogich przelewach międzynarodowych i prowizjach pobieranych przez takich monopolistów jak choćby Western Union), a jeśli chodzi o drugą kategorię – to tych osób jest więcej, aniżeli się Tobie może wydawać.
W USA (kraju, który zapewne nazwałbyś wysoko rozwiniętym) 22%, czyli około 68 MLN Amerykanów nie posiada konta bankowego. Aby uzmysłowić skalę tego problemu, wyobraź sobie, że nikt w Polsce nie posiada konta bankowego. A teraz wyobraź sobie, że trzy takie kraje jak Polska wrzucamy na teren Stanów Zjednoczonych i dokładnie tyle osób nie ma konta w banku – to naprawdę jest ogrom!
Nie chcę tutaj pisać o przykładzie Afryki, gdyż tam praktycznie cały kontynent funkcjonuje bez dostępu do banków – więc o ile w naszym regionie sytuacja nie wygląda tak tragicznie, w skali całego globu (USA, Ameryka Południowa, Afryka, Indie itd.) jest to dość poważny problem. I kryptowaluty są tutaj świetnym rozwiązaniem, dając możliwość ludziom do przeprowadzania transakcji bez jakichkolwiek pośredników, bez proszenia się kogokolwiek o pozwolenie czy bez konieczności podawania szeregu prywatnych danych.
Tak jak pisałem wcześniej, ta wolność i swoboda przyświecała stworzeniu kryptowalut – i będzie z nimi obecna przez cały czas ich trwania, gdyż tej technologii nie może w żaden sposób kontrolować jakikolwiek urząd czy rząd. A jeśli transfer wartości między ludźmi stanie się w pełni swobodny, to my – użytkownicy tych rozwiązań – zyskamy ogromną przewagę nad 'dużymi graczami’, którzy obecnie na rynku pieniądza (a co za tym idzie – wymiany wartości między ludźmi) mają pełny monopol i mogą z nimi (tj. pieniędzmi) robić takie 'cuda’, jak Quantitative Easing. Robią to oczywiście dla dobra nas wszystkich!
Towarzysz Lenin w tym momencie uśmiecha się w swoim grobowcu na Placu Pięknym (nie, nie Czerwonym, bo ’krasnyj’ oznaczało niegdyś po rosyjsku głównie ’piękny’) i pozdrawia swoich braci z Zachodu…
O braku możliwości edycji tego protokołu przez kogokolwiek (nawet przez samego twórcę) również warto napisać trzy słowa.
Wspomniane wyżej Quantitative Easing (czyli 'luzowanie ilościowe’ – swoją drogą, ciekaw jestem dlaczego obecnie wymyśla się tak samo bzdurne jak za czasów sowieckich nazwy, zamiast nazywać rzeczy po imieniu… może z uwagi na to, że to nadal ten sam poziom propagandy?) to nic innego jak drukowanie pieniędzy z powietrza na niebotyczną skalę.
Za naciśnięciem jednego guzika kilku gości, których nikt z obywateli nie wybrał do zajęcia posiadanych przez nich stanowisk (bo wybieramy tych, którzy nic nie znaczą, a ci, którzy coś znaczą nie są przez nas wybierani), zdecydowało o tym, że wydrukują sobie 2 BLN 855 MLD EUR (czyli 12 276 000 000 000 PLN) na skup własnych długów i wsparcie kilku wybranych korporacji. Genialne, czyż nie? Któż inny mógłby na to wpaść, jak nie nasi cudowni bankierzy…
Problem tylko w tym, że za owe skupione długi zapłacą obywatele – głównie wyższymi cenami i niższą siłą nabywczą ich pieniędzy w niedalekiej przyszłości.
W świecie Bitcoina takowy wydruk nie mógłby mieć miejsca – algorytm ma z góry ustaloną ilość BTC, która zostanie wyemitowana na rynek i nikt, absolutnie nikt nie może tego zmienić. Żaden bankier, żaden rząd, polityk, przedsiębiorca czy obywatel. I to w tym wszystkim jest chyba najpiękniejsze.
Bo oto możemy popatrzeć na pieniądz, którego nie można zdewaluować.
Od tysięcy lat pieniądz na całym świecie jest dewaluowany. Najpierw zmniejszało się ilość metalu szlachetnego w bitych monetach (przysłowiową ilość cukru w cukrze), obecnie robi się to poprzez kreację wirtualnego pieniądza bez opamiętania.
Czy za Cesarstwa Rzymskiego, czy obecnych „imperiów”, rozrost fiskalny, państwowej biurokracji i rozdawnictwa dla gawiedzi prowadzi do niekontrolowanego dodruku pieniądza, następnie do upadku jego wartości i znaczenia w społeczeństwie, a finalnie do upadku danego imperium. Historia już nie raz pokazała nam tę zależność, ale jakimś cudem garstka niewybieralnych 'wybrańców’ sądzi, że jeśli dalej będą robić to, co przez wieki robili inni lekkomyślni władcy, to nagle otrzymają inny rezultat.
Aż tu nagle – zaskoczenie! Bo istnieje pieniądz, którym można płacić w zasadzie wszędzie, można także wymienić go na złotówki, dolary czy euro i w dodatku żaden korytnik nie jest w stanie położyć na nim swojej łapy…
Toż to musi być istne ZŁO!
A prawda w tym taka, że najbardziej nienawistnymi w stosunku do Bitcoina będą ci (a właściwie już są…), którzy na jego decentralizacji stracą najwięcej (a w ślad za nimi podążą ich klakierzy, z panem Krugmanem na czele). Ci, którzy za pomocą banków centralnych, odpowiedniej polityki czy własnego lobbowania będą mieli mniejszą kontrolę nad tym, w jaki sposób pieniądz przepływa w gospodarce i kto na tym przepływie zarabia.
Słowem, uderz w stół, a nożyce się odezwą…
Dlatego jeśli w jakimkolwiek stopniu myślisz o wolności i uniezależnieniu się od finansowego monopolu dzisiejszych instytucji, powinieneś pochylić się nad kryptowalutami i fundamentami, które stanowią o ich sile.
Nie dlatego, że mogą one być świetną inwestycją, ale dlatego, że jest to rewolucja na miarę naszych czasów.
Bardzo dobry artykuł.
Dzięki Andrzej!